Polska supermocarstwem z najpotężniejszą armią? Prawica w zachwycie, a co na to generałowie?

Katarzyna Zuchowicz
28 grudnia 2022, 05:59 • 1 minuta czytania
Prorządowe media i zwolennicy obecnej władzy zachwyceni po publikacji holenderskiego dziennika. "Polska to nowe wojskowe supermocarstwo Europy" – to hasło podziałało na wielu, jednak wojskowi sceptycznie podchodzą do samego określenia. Dlaczego? I jak w ogóle oceniają potencjał polskiej armii?
Polska wojskowym supermocarstwem Europy – napisał holenderski dziennik. fot. Wojciech Olkusnik/East News

Emocja na prawicy jest ogromna. "Polska dzięki podjętym w ostatnich latach decyzjom w sferze obronności stała się nowym supermocarstwem militarnym Europy" – niesie się w mediach społecznościowych. "Polska supermocarstwem w Europie" – ta wersja brzmi jeszcze mocniej.

Wszystko z powodu tytułu w holenderskim dzienniku "Financieele Dagblad", który przed Świętami ogłosił: "Nowe supermocarstwo militarne Europy: Polska". I napisał, że większość Europy nie jest świadoma: że Polska ma prawdopodobnie najlepszą armię w Europie. I ta armia staje się coraz potężniejsza.

"Coś im na zachodzie zaczyna pykać. I dobrze", "Cała Europa już to widzi" – popłynęły komentarze. A także szpile pod adresem opozycji i peany na cześć PiS.

"Europejskie supermocarstwo militarne czy najsilniejsza armia w Europie. Tak o Wojsku Polskim piszą zagraniczne media. To efekt nie tylko ostatnich wielkich inwestycji, które w znacznym stopniu unowocześnią siły zbrojne, ale i wzmacniania liczebnego tej formacji" – stwierdziło TVP Info, a Wiadomości TVP zrobiły o tym oddzielny materiał.

Generał o potencjale polskiej armii

Wielu jednak zauważa, że z tą najpotężniejszą armią to na wyrost i przesada.

– Polska jest średnim państwem w Europie ze średnim, ale liczącym się potencjałem militarnym. Zmiany, które zachodzą w naszych siłach zbrojnych, związane z licznymi zakupami różnego rodzaju uzbrojenia dla wojsk lądowych i sił powietrznych oraz planowane znaczne zwiększenie liczbowe żołnierzy powodują, że słusznie jesteśmy oceniani jako państwo, które będzie odgrywało coraz większą rolę pod względem zdolności militarnych. Jakie one będą finalnie, okaże się za 5-10 lat – komentuje w rozmowie z naTemat prof. dr hab. Bogusław Pacek, generał dywizji w stanie spoczynku, w latach 1979-2014 oficer Wojska Polskiego, były rektor Akademii Obrony Narodowej i asystent szefa sztabu generalnego WP ds. wojsk lądowych i wojsk specjalnych.

Czy jednak Polska może być supermocarstwem wojskowym, jak określa ją holenderski dziennik?

– Na pewno Polska nie jest i nie będzie supermocarstwem. Nie ma supermocarstw wojskowych. Supermocarstwo to definicja dla państwa, które odgrywa wyjątkową rolę w świecie, ma ogromne możliwości, np. może kreować sytuację w wielu obszarach, w tym bezpieczeństwa na co najmniej dwóch kontynentach. W świecie są tylko dwa supermocarstwa: USA i Chiny. Innych nie ma. Ale Polska może być liczącym się, istotnym państwem z liczącym się, istotnym potencjałem militarnym, który zmieni architekturę bezpieczeństwa w Europie Środkowej i Wschodniej – reaguje gen. Pacek.

Na pewno inni w Europie zauważają ten potencjał, bo nie pierwszy raz polska armia była w ostatnim czasie bohaterem zachodnich mediów. "Państwo frontowe Polska zbroi się na skalę i w tempie niespotykanym w żadnym innym kraju NATO, i to bez ogłaszania (w przeciwieństwie do Niemiec) 'punktu zwrotnego'" – czytamy na portalu niemieckiego "Die Welt".

Autor Philipp Fritz stwierdził, że za granicą patrzą na to częściowo ze zdziwieniem, ale też z uznaniem.

Zachodnie media o polskiej armii

Wcześniej o supermocarstwie pisał portugalski tygodnik "Sabado", twierdząc, że w stosunkowo krótkim czasie Polska chce ustanowić swoją przewagę wojskową na kontynencie europejskim.

Wtedy również prawicowe media wpadły w zachwyt. "Wydawany w Lizbonie tygodnik "Sabado” chwali Polskę za jej decyzje dotyczące sfery obronności. Dziennikarze ocenili, że nasz kraj stał się dzięki nim nowym supermocarstwem militarnym" – komentowała Fronda.

A Politico nazwało w listopadzie Polskę "wschodzącą potęgą wojskową". TVP Info mocno podkreślała potem wypowiedź wysokiego rangą amerykańskiego oficera, który powiedział: "Polska stała się naszym najważniejszym partnerem w Europie kontynentalnej".

– Ja bym powiedział, że Polska jest państwem o rosnącym potencjale militarnym, natomiast na pewno nie jest wschodzącą potęgą. Będzie państwem o ważnym potencjale militarnym, w tym obronnym i to jest słuszne. To wszyscy powinni popierać, bo Polska jest położona w miejscu bardzo niebezpiecznym i powinna mieć znacznie większe zdolności do obrony – mówi gen. Pacek.

– Ale jeszcze długo nie będzie miała największych sił w Europie, ponieważ są dwa państwa, które ze względu na potencjał militarny, w tym broń jądrową, zawsze będą nas wyprzedzały: Wielka Brytania i Francja. Zwłaszcza francuski potencjał lądowy jest na tyle mocny, że potrzeba 5-10 lat, by ocenić, jak polskie siły wyglądają w porównaniu do francuskich – zauważa.

Przyznaje: – Z punktu widzenia generała dywizji mogę tylko się cieszyć, że są zwiększone wydatki na obronność państwa i że polska armia będzie miała więcej potrzebnego uzbrojenia, choć wolałbym, abyśmy mówili o rosnących nie liczbach żołnierzy i czołgów a większych zdolnościach militarnych Polski.

Polska dozbraja armię

Przypomnijmy, nawet laik może mieć wrażenie, że minister Mariusz Błaszczak ciągle coś kupuje i kontynuuje zbrojenie polskiej armii. Ostatnio o najnowsze czołgi K2 i samobieżne armatohaubice K9 z Korei Południowej. Co niekoniecznie jest oceniane z wielkim entuzjazmem.

Paweł "Naval" Mateńczuk, weteran jednostki wojskowej GROM, w programie "Newsroom" Wp.pl stwierdził bez ogródek: – Punkt widzenia analityka? Widzę, jak polska armia jest słaba, że w momencie wybuchu wojny zaczynamy ją odtwarzać.

Na tę chwilę, jak pisaliśmy już w naTemat, mamy 10 czołgów 24 armatohaubic, a w Korei trwa szkolenie żołnierzy z obsługi zakupionego sprzętu.

– Dzisiaj to uzbrojenie, supernowoczesne dla polskiej armii, na wyposażenie polskich żołnierzy staje się faktem, staje się częścią wyposażenia polskich sił zbrojnych – mówił Andrzej Duda, który razem z Błaszczakiem odebrał nowy sprzęt w Gdyni.

– Aby zapobiec agresji, aby zatrzymać wroga, posiadanie tego wyposażenia przez armię jest konieczne – dodał jeszcze.

Razem z zakupami cały czas nasila się też wojskowa narracja PiS. – Musimy dokonać ogromnego wysiłku – jakiego dokonujemy – aby polska armia już wkrótce stała się najsilniejszą armią Europy – mówił tuż przed Wigilią premier Morawiecki. Skala zakupów dla wojska, jak powiedział, jest do tej pory nieznana.

Ale czy czołgi? – Robimy potężne zakupy, ale one nie są na dzisiaj tylko na przyszłość – 5, 10 czy 20 lat, a niektóre i lat 40. Ukraina, walcząc z Rosją, dała nam czas, żeby dokładnie te zakupy przemyśleć – wskazywał niedawno w rozmowie z naTemat gen. Stanisław Koziej.

Były szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego podkreślił:My musimy się przygotować na bitwę przyszłą. Ona nigdy nie będzie wyglądać tak, jak dawniej. To tradycyjny błąd generalski. Mówiono, że generałowie przygotowują się do wojen minionych. Widzimy, że w buty generałów wchodzą politycy decydujący o zakupach na dziś, które będą potrzebne głównie w strategicznej perspektywie.