Chaos w Birmie się pogłębia. Była przywódczyni z kolejnym surowym wyrokiem

Wioleta Wasylów
30 grudnia 2022, 18:38 • 1 minuta czytania
Była premier Birmy Aung San Suu Kyi, odsunięta w zeszłym roku od władzy przez juntę wojskową podczas zamachu stanu, usłyszała wyrok siedmiu lat więzienia za korupcję. To kolejny wyrok na jej koncie. Sytuacja w Birmie, jak i położenie, w jakim znalazła się sama laureatka Pokojowej Nagrody Nobla, wzbudzają ogromne zaniepokojenie na świecie.
Po puczu na ulicach miast Birmy odbywały się masowe protesty, gdzie apelowano o wypuszczenie na wolność m.in. Aung San Suu Kyi. Fot. STR / AFP / East News

Jak przekazała japońska agencja Kyodo, zapadł wyrok w kolejnym procesie 77-letniej Aung San Suu Kyi, którą – tak jak resztę legalnie wybranego rządu Birmy (Mjanmy) i prezydenta Win Myinta – na początku lutego 2021 r. aresztowała podczas zamachu stanu junta wojskowa, która przejęła tym samym władzę w kraju.


Sąd podczas rozprawy odbywającej się w więziennym kompleksie w stolicy Birmy, Naypyidaw, uznał Suu Kyi za winną dopuszczenia się korupcji i wymierzył jej siedem lat pozbawienia wolności. W dotychczasowych 15 sprawach, które odbyły się po jej aresztowaniu, skazano ją na 33 lata więzienia.

Świat oburzony więzieniem byłej premier Birmy Suu Kyi przez juntę i sytuacją w tym kraju

Ta grudniowa sprawa nie była jednak jej ostatnią, ponieważ łącznie laureatce Pokojowej Nagrody Nobla z 1991 r. i założycielce partii Narodowej Ligi na rzecz Demokracji (NLD) postawiono aż 19 zarzutów. Nie przyznała się do żadnego z nich.

Zwolennicy Suu Kyi oraz liczni eksperci międzynarodowi uważają aresztowanie i skazanie jej za typowo polityczny ruch, który miał jedynie na celu odsunąć ją od władzy po to, by junta mogła rządzić w Birmie.

Podkreślają, że kiedy jej partia objęła z dużą przewagą władzę w listopadzie 2020 r., wszystko odbyło się zgodnie z przepisami, ponieważ ani komisja wyborcza, ani niezależni obserwatorzy nie odnotowali żadnych naruszeń przepisów podczas wyborów, których wyniki zostały zaakceptowane na arenie krajowej i międzynarodowej.

Jednak kiedy zaledwie po trzech miesiącach od wyborów doszło do wojskowego zamachu stanu, sytuacja w kraju nie tylko pod względem politycznym, ale też społecznym i gospodarczym dramatycznie się pogorszyła.

Codziennie dochodziło do licznych protestów i zamieszek. Jak informował w lipcu 2022 r. ekspert ONZ ds. Birmy Thomas Andrews, "wojskowe władze brutalnie tłumiły ogólnokrajowe protesty przeciwko puczowi i wielokrotnie otwierały ogień do demonstrantów".

Podkreślił, że wg danych Związku Pomocy Więźniom Politycznym w Birmie (AAPP), podczas tych starć zginęło prawie 2,7 tys. osób, a kolejne 16,6 tys. zatrzymano. Tylko 3,4 tys. z nich wróciło na wolność.