M3GAN to nie córka laleczki Chucky i Terminatora. Widziałem horror, za którym oszalał TikTok
- "M3GAN" jest horrorem mało znanego reżysera Gerarda Johnstone'a ("Areszt domowy"). Jednym z producentów i pomysłodawców jest jednak mistrz współczesnego horroru - James Wan, współtwórca "Piły" i "Naznaczonego" oraz człowiek stojący za całym uniwersum "Obecności" (w tym właśnie "Annabelle").
- W obsadzie znaleźli się m.in. Violet McGraw ("Nawiedzony dom na wzgórzu"), Allison Williams ("Uciekaj!") i Ronny Chieng ("Shang-Chi"). M3GAN gra Amie Donald (ruchy) i Jenna Davis (głos).
- Horror z "M3GAN" w weekend otwarcia zarobił na całym świecie 45 milionów dolarów (o wiele więcej niż zakładały prognozy), więc zwrócił się ze sporą nawiązką - kosztował 12 mln dol.
- Film można oglądać w polskich kinach, choć oficjalną premierę w naszym kraju ma 13 stycznia 2023 r. Czy warto go obejrzeć? Tego dowiecie się z naszej recenzji.
O "M3GAN" było głośno przed premierą nie tylko za sprawą tego, że maczał przy nim palce James Wan, ale także ze względu na udaną kampanię marketingową. Trailer był zachęcający (nie oglądajcie go, bo pokazuje pół filmu), pokazany w nim kanciasty taniec był potem naśladowany m.in. przez tiktokerki (tag #m3gan ma prawie miliard wyświetleń) czy cheerleaderki na meczu NFL (nie wiem, czy przebije układ z "Wednesday", bo ma hardcore'owe salto), a na Twitterze M3GAN "przekomarzała" się z samym Chuckym.
Film dodatkowo zbierał praktycznie same pozytywne recenzje (obecnie ma ocenę 93 proc. na Rotten Tomatoes) To wszystko pompowało balonik, który sprawił, że ludzie tłumnie podreptali do kin. Czy "M3GAN" okazała się przereklamowana? Myślę, że dla części widzów z pewnością, bo jest zbyt mało "horrorowa". Wygrywa jednak tytułową antybohaterką – już weszła do panteonu lalek, których nie chcielibyśmy podarować naszym dzieciom.
O czym jest "M3GAN" Gerarda Johnstone'a? To horror każdego rodzica i programisty
Gemma (Allison Williams) jest genialną konstruktorką i programistką robotów, która pracuje w korporacji produkującej interaktywne zabawki. Ma jednak ambicję stworzenia lalki M3GAN (to skrót od "Model 3 Generative ANdroid"), która przyćmi wszystkie inne. Jej szef (Ronny Chieng) nie pozwala jej na rozwijanie wynalazku, bo konkurencja nie śpi i razem ze swoim zespołem musi wymyślić tańszą wersję hitu sprzedażowego firmy, który przypomina zaawansowany model poczciwego Furby'ego.
Pod opiekę inżynierki trafia jej siostrzenica Cady (Violet McGraw, która prywatnie jest siostrą Madeleine McGraw z horroru "Czarny telefon"), która właśnie straciła oboje rodziców - jako jedyna przeżyła wypadek. Gemma jest singielką, pracoholiczką i zdecydowanie lepiej radzi sobie z algorytmami niż z dziećmi. Nie ma czasu i umiejętności do zajmowania się dziewczynką, więc postanawia kontynuować pracę nad M3GAN, która może ją w tym wyręczyć.
M3GAN początkowo wydaje się idealną opiekunką, ale jak łatwo się domyślić - nic nie zastąpi kontaktu z drugim człowiekiem, niekoniecznie rodzicem. Cady staje się uzależniona od lalki jeszcze bardziej niż inne dzieciaki od smartfonów. To jeden z problemów. Drugim jest sama M3GAN, której system operacyjny stale się uczy – to, co miało być jej największą zaletą, szybko staje się wadą. Jak wiadomo, roboty uzyskujące samoświadomość mają tendencję do rozrabiania.
"M3GAN", podobnie jak większość horrorów, jest komentarzem społecznym do aktualnych problemów. Z jednej strony krytykuje rodziców, których z wychowania pociech wyręczają elektroniczne gadżety. M3GAN pozornie wydaje się spełnieniem marzeń zapracowanych rodziców, ale film pokazuje, dlaczego to błędne rozumowanie. Jednak nawet osoby bezdzietne wiedzą, jaką krzywdę robi się dzieciom, jeśli nie poświęcamy im odpowiedniej ilości uwagi.
Z drugiej strony pokazuje zagrożenia, które niosą ze sobą nowoczesne oraz wszechogarniające nas technologie i elektronika. Oglądamy to na ekranie od dekad i nie ma w tym nic odkrywczego lub niezwykłego. Siłą filmu jest przede wszystkim androidka – każda scena z nią jest świetna. Nie musi nawet mordować, by wywoływać niepokój. Wystarczy, że jest i już. Jeśli się wybieramy na film tylko dla niej, to raczej na pewno będziemy zadowoleni. Gorzej, jeśli nastawiamy się na rasowy horror.
"M3GAN" nie jest typowym horrorem, ale film Jamesa Wana ogląda się dla tytułowej lalki
Twórcy przekuli negatywna zjawisko, które jest zmorą twórców robotów, w coś, co napędza cały klimat. Chodzi o zjawisko zwane "doliną niesamowitości". Jeśli weźmiemy Kerfusia (od razu widać, że to maszyna) i Terminatora (nie da się go praktycznie odróżnić od człowieka), to M3GAN niewiele brakuje do "elektronicznego mordercy", ale nie przekracza pewnej magicznej psychologicznej granicy. I to właśnie wywołuje w nas niepokój.
M3GAN na pierwszy rzut oka wygląda jak dziewczynka (niektórym widzom przypomina zaginioną siostrą Olsen), ale nie mruga, sztywno się porusza i czasem brzmi jak raperzy przesadzający z autotune'em. Jest równocześnie za mało "robocia" i ludzka. Czujemy się dziwnie, bo wiemy, że nie ma mózgu, tylko twardy dysk i algorytmy, ale jednak w tych jej wielkich ślepiach dostrzegamy iskierkę duszy, a nawet w pewnym sensie jesteśmy w stanie wyczuć jej myśli. Jest to doprawdy niesamowite.
Androidka wyróżnia się na tle innych słynnych horrorowych lalek tym, że nie jest przez nikogo sterowana ani opętana, tylko jest po prostu sobą, stale się rozwija i nabywa nowych umiejętności (czasem jest to przegięte, kiedy przejmuje elektronikę przez Wi-Fi) i nie zabija ludzi dla samego zabijania, ale wtedy, gdy ktoś zalezie za skórę (silikon?) jej lub Cady. Początkowo ma dobre intencje, nawet jej kibicujemy w zemście, ale szybko zaczyna nas przerażać. To zupełnie inny "potwór" niż te znane z horrorów i filmów science-fiction.
To raczej bardzo długi odcinek "Black Mirror" niż slasher w stylu "Laleczki Chucky".
Twórcy kapitalnie przemyśleli swoją postać, ale nie wykorzystali w pełni jej potencjału. Film przez pierwszą godzinę (trwa ok. 100 minut) jest dramatem rodzinnym, wręcz filmem familijnym o trudach rodzicielstwa. Dopiero potem M3GAN pokazuje pazurki, ale i tak nie w taki sposób, na jaki liczyliśmy. Kilka scen egzekucji jest albo dopowiedzianych, albo kamera patrzy gdzie indziej. Jeżeli przyszliśmy do kina na krwawą jatkę, to się zawiedziemy.
Rozumiem, że taki był też zamysł – by różnił się pod tym względem od innych horrorów i mogło go zobaczyć więcej osób (w polskich kinach jest dostępny dla 15-latków, ale w Stanach ma kategorię PG-13, podobnie było zresztą z "Naznaczonym" czy "Cichym miejscem"). Dla mnie i innych hardcore'owych fanów to jednak wielka strata, ale jest nadzieja.
Scenarzystka Akela Copper przyznała, że historia na papierze pierwotnie była brutalniejsza, ale potem przerobiono ją na bardziej przystępną (by np. zafascynowane trailerem nastolatki zostały wpuszczone do kin) i np. kilka scen nakręcono od nowa. Możliwe więc, że kiedyś jeszcze wyjdzie w wydaniu tylko dla dorosłych. Na razie wiadomo, że sukces "M3GAN" sprawił, że już ruszyły prace nad sequelem.
Choć pierwsza część "M3GAN" nie spełnia wszystkich oczekiwań i w sumie nawet nie jest zbytnio straszna (w takim domyślnym sensie, bo sama wizja niedalekiej przyszłości jest rzecz jasna niefajna), to i tak daje radochę. M3GAN stanie się, o ile już nie jest, nową ikoną horroru i jest tylko jeden sposób, by się przekonać skąd jej fenomen. Filmiki z TikToka tego z pewnością nie oddają.