"Ichi zabójca" to czarna komedia japońskiego mistrza horroru Takashiego Miikego ("Gra wstępna", "Nieodebrane połączenie"). Nie dajcie się jednak zwieść gatunkowi – śmiesznie może i będzie, ale jeszcze bardziej... krwawo. Szczególnie, że tytułowy bohater znany jest z bardzo nietypowych metod zadawania bólu innym i... sobie.
Włoski klasyk kina grozy, który sprawił, że w sprawie reżysera naprawdę wszczęto śledztwo. "Nadzy i rozszarpani" to wyjątkowo brutalny horror stylizowany na dokument, opowiadający o grupie filmowców, natykających się na plemię kanibali. Reszty możecie się domyśleć albo jeśli macie mocne żołądki – zobaczyć.
"Blady strach" Alexandra Ajy ("Pełzająca śmierć", "Tlen") to przedstawiciel tzw. nowej francuskiej ekstremy, więc jak można się domyślić – jest ostro. Fabuła brzmi dość prosto: Marie odwiedza swoją przyjaciółkę, która mieszka w domu na uboczu. Masakra zacznie się wtedy, gdy w drzwiach stanie nieznajomy ze skalpelem w ręku.
Aż ciężko uwierzyć, że taki film wyszedł spod ręki gościa, który wygląda tak sympatycznie. "Hostel" Eliego Rotha to bowiem prawdziwy, trwający półtorej godziny festiwal masakry, o jakim wam się nie śniło. To reprezentant nurtu torture porn, więc jeśli nie jesteście pewni, czy lubicie naprawdę mocną jazdę bez trzymanki, lepiej go sobie odpuśćcie.
"American Guinea Pig: Bouquet of Guts and Gore" to film inspirowany kultowym w niektórych kręgach japońskim "Królikiem doświadczalnym". Horror stylizowany jest na tzw. snuff movie, co sprawia, że okropieństwa wyczyniane na ekranie wydają się jeszcze gorsze, więc w tym wypadku niski budżet produkcji sprawi, że będziecie jeszcze bardziej wzdrygać się z obrzydzenia...
Co można obejrzeć w oczekiwaniu na kolejne krwawe igraszki Arta the Clowna? Oczywiście obejrzeć pierwszą część filmu. "Terrifier" z 2016 podobno jest mniej ekstremalny niż nadchodzący głośny sequel, ale krytycy w swoich recenzjach podkreślali, że sceny gore są w nim wyjątkowo pomysłowe.