Kubacki cudem uratował nam podium. "Jakby mi ktoś rzucił na plecy worek ziemniaków"

Krzysztof Gaweł
14 stycznia 2023, 22:32 • 1 minuta czytania
Dawid Kubacki swoim skokiem w drugiej serii konkursu drużynowego omal nie zapewnił reprezentacji Polski wygranej. Na Wielkiej Krokwi zaczęło wiać, a nasz lider Pucharu Świata zdołał przebić się przez fatalne warunki i uzyskał znakomite 127,5 metra. – Tak mnie ciągnęło do dołu, jakby mi ktoś worek ziemniaków na plecy zarzucił – żartował nasz skoczek po zawodach.
Kubacki cudem uratował nam podium. "Jakby mi ktoś rzucił na plecy worek ziemniaków" Fot. ANDRZEJ IWANCZUK/REPORTER

Dawid Kubacki i cała drużyna polskich skoczków: Kamil Stoch, Paweł Wąsek i Piotr Żyła stoczyli w sobotę pasjonujący pojedynek o wygraną w drużynowych zawodach z Austriakami. Biało-Czerwoni przed serią ostatnich skoków w konkursie mieli stratę do rywali, ale nasz lider Pucharu Świata niemal ją odrobił. Wszystko dlatego, że w samej końcówce zaczęło bardzo mocno wiać nad Wielką Krokwią.

– Oj, poczułem to solidnie! Tak mnie ciągnęło do dołu, jakby mi ktoś worek ziemniaków na plecy zarzucił. Według mnie jednak to był lepszy skok od pierwszego. Może nie był najdłuższy, ale jak na to, co się działo, wystarczający do dobrej oceny. To cieszy i dodaje pewności siebie. No bo fajnie wiedzieć, że forma pozwala wyciągnąć w takich okolicznościach maksimum z każdej próby – mówił Dawid Kubacki dziennikarzom.

W bardzo trudnych warunkach Polak skoczył 127,5 metra, a przecież miał zdecydowanie najsilniejszy wiatr wiejący z tyłu skoczni i otrzymał najwyższą rekompensatę w stawce, bo aż 26,4 punktów. Chwilę później drugi skok oddał Stefan Kraft, lider Austriaków. Skoczył raptem 123,5 metra i zaczęło się liczenie. Jak się okazało, nasi rywali wygrali pierwszy w sezonie konkurs drużynowy o jeden punkt. A Polacy finiszowali na miejscu drugim.  

– Każde podium smakuje wyjątkowo, oczywiście trochę szkoda tego jednego punktu, ale po poprzednim niezbyt udanym sezonie, wrócić do dyspozycji, u siebie i w takich warunkach to cieszy i dodaje energii do dalszej pracy – powiedział Dawid Kubacki cytowany przez Polską Agencją Prasową. Z jego słowami zgodzili się też koledzy z drużyny narodowej.

– Warunki były bardzo trudne. Jestem pewien, że nic więcej nie dało się zrobić w tym momencie. Ba, jestem przekonany, że każdy inny skoczek na jego miejscu skoczyłby dziesięć metrów mniej – chwalił kolegę z drużyny Kamil Stoch i przyznał, że nasi skoczkowie mieli w sobotę sporo radości. Zachwycony był też trener Thomas Thurnbichler.

– Od samego początku, kiedy przyszedłem na skocznię, mój humor był bardzo dobry, dzięki tej atmosferze. Czułem tylko pozytywne emocje, czerpałem je od kibiców, więc nie było trudno – mówił po konkursie austriacki szkoleniowiec "Przeglądowi Sportowemu". – Mam nadzieję, że Zakopane będzie dla nas jednak łaskawe i podmuchy polecą górą, lądując gdzieś np. w Poroninie czy w Zębie u Kamila – zakończył uśmiechnięty Dawid Kubacki.

W niedzielę 15 stycznia o godzinie 16.00 czeka nas rywalizacja indywidualna. Czy i tym razem Polacy znajdą się na podium? Jest na to duża szansa. Indywidualnie Dawid Kubacki miał w sobotę drugi wynik, Piotr Żyła dziewiąty, a Kamil Stoch ósmy. I każdy z nich na Wielkiej Krokwi może pokusić się o wygraną, co byłoby wspaniałą nagrodą dla tysięcy fanów. Transmisja z zawodów w Eurosporcie, TVN oraz TVP Sport.