Wybierasz się autem na narty za granicę? Sprawdź przepisy, żeby potem nie żałować

Adam Nowiński
16 stycznia 2023, 14:56 • 1 minuta czytania
Wielu kierowcom wydaje się, że podróż za granicę samochodem na ferie, na przykład na narty w Alpy to bułka z masłem, a droga minie tak samo jak w Polsce. Otóż nie. W wielu krajach za naszą granicą obowiązywać mogą inne lub delikatnie różniące się przepisy ruchu drogowego dotyczące poruszania się lub wyposażenia auta. Warto więc przestudiować trasę i prawo w państwach, które będziemy mijali.
Jedziesz za granicę autem na narty? Warto o tym pamiętać przed wyjazdem. Fot. Wojciech Strozyk/REPORTER

Dokładnie 16 stycznia pierwsze pięć województw zaczęło ferie zimowe. Niestety w tym roku śniegu jest jak na lekarstwo nawet w górach i część miłośników narciarstwa nie pojedzie do Zakopanego czy do Karpacza, ale wybierze się dalej, za granicę – na Słowację, do Czech lub w Alpy do Austrii bądź do Włoch.


Warto jednak przed wyruszeniem w trasę zobaczyć, jakie przepisy obowiązują w danym kraju, bo mogą się one różnić od polskiego prawa i podczas kontroli policji może nas czekać niemiła niespodzianka.

Co musimy ze sobą zabrać?

Podstawą jest oczywiście prawo jazdy, dowód rejestracyjny z ważnym przeglądem techniczny oraz polisa OC. W niektórych krajach jak w Czechach, Słowacji, Słowenii, Austrii drogi szybkiego ruchu i autostrady są płatne i musimy na nie wykupić winiety. Dodatkowo np. w Austrii czy Szwajcarii dodatkowo płatne są przejazdy przez niektóre tunele.

Ponadto kierowcy muszą wiedzieć, że w niektórych krajach obowiązkowo trzeba mieć trochę więcej wyposażenia auta niż w Polsce (gaśnica i trójkąt ostrzegawczy).

Na przykład w Czechach w odróżnieniu od Polski musimy mieć:

Na Słowacji wyposażenie też jest inne obowiązkowe wyposażenie samochodu, niż w Polsce. Składa się z:

Skład obowiązkowego wyposażenia samochodu w Austrii jest trochę uboższy, bo musimy mieć tylko trzy rzeczy:

Włosi i Niemcy też dość oszczędnie podchodzą do przepisów, bo w przypadku tego pierwszego kraju trzeba mieć w pojeździe trójkąt ostrzegawczy, kamizelkę odblaskową i zestaw pierwszej pomocy, a we Włoszech jedynie trójkąt ostrzegawczy i kamizelkę odblaskową.

Oczywiście obowiązuje podpisana przez wszystkie kraje UE Konwencja wiedeńska o ruchu drogowym, która sprawia, że policja za granicą nie może wymagać od kierowcy posiadania niczego więcej, poza wyposażeniem wymaganym w kraju rejestracji pojazdu. Ale dla świętego spokoju, żeby nie musieć wykłócać się z mundurowymi podczas kontroli, warto wrzucić do auta te parę dodatkowych rzeczy i mieć je w razie potrzeby.

Ponadto konieczna jest kamizelka odblaskowa kierowcy, a najlepiej także pasażera, bo przy wysiadaniu na drodze w razie awarii pojazdu trzeba ją mieć założoną. Jej brak może nas słono kosztować i żadna konwencja nas nie uratuje. W Słowenii to "koszt" nawet 100 euro.

Opony zimowe? Tak, ale z odpowiednim bieżnikiem

To kolejna rzecz, na którą nie do końca zwracamy uwagę, ponieważ w Polsce wystarczy mieć opony zimowe i tyle.

Za granicą mundurowi są dokładniejsi i sprawdzają, czy dane opony zimowe mają odpowiednio głęboki bieżnik. Na przykład w Austrii bieżnik musi mieć grubość 5 mm, w Czechach 4 mm, a w Słowenii 3 mm.

Niemcy, Włosi i Szwajcarzy po prostu wymagają zimowych opon. Za ich brak w przypadku doprowadzenia do kolizji lub wypadku czekają nas srogie konsekwencje. Na przykład w Szwajcarii w razie spowodowania wypadku przez ich brak kierowcy grozi konieczność pokrycia szkód z własnego portfela.

Do tego niektóre odcinki górskie wymagają w konkretnych warunkach posiadania łańcuchów na kołach. Za ich brak są kary od kilkudziesięciu do kilkuset euro w zależności od kraju.

Prędkość - zawsze w limitach, inaczej zapłacimy drogi mandat

To już standard, ale przypominamy, że zbyt szybka jazda za granicą może nas słono kosztować.

W Austrii przekroczenie prędkości:

W Czechach za przekroczenie prędkości zapłacimy:

W Niemczech z kolei:

Na Słowacji:

W Słowenii:

W Szwajcarii:

We Włoszech: