Brat Szymczyka podejrzany o udział w grupie przestępczej. MSWiA zabrało głos w sprawie

Katarzyna Rochowicz
16 stycznia 2023, 15:50 • 1 minuta czytania
Brat komendanta Jarosława Szymczyka usłyszał zarzuty bycia członkiem zorganizowanej grupy przestępczej. Najpierw prokuratura wydała oświadczenie w związku z publikacją artykułu "Gazety Wyborczej". Teraz głos zabrało Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji.
MSWiA wydało oświadczenie ws. brata komendanta. Na zdjęciu Jarosław Szymczyk Fot. Zbyszek Kaczmarek / Reporter

Jak czytamy w tekście Jacka Brzuszkiewicza z "Gazety Wyborczej", brat komendanta głównego policji Jarosława Szymczyka usłyszał zarzuty ws. członkostwa w zorganizowanej grupie przestępczej. Chodzi o karuzelę vatowską, która miała okradać państwo na dużą skalę.

Jednak mimo tego Łukasz Sz. nie trafił do aresztu. Interweniować w tej sprawie miał sam szef Prokuratury Regionalnej w Lublinie Jerzy Ziarkiewicz, określany "człowiekiem Ziobry". Miał on nakazać wycofanie wniosku aresztowego ws. brata komendanta.

Oświadczenie MSWiA: "Policja zachowała się profesjonalnie"

Najpierw do artykułu Brzuszkiewicza odniosła się Prokuratura Regionalna w Lublinie, twierdząc między innymi, że tekst "zawiera nieprawdziwe informacje sugerujące pozamerytoryczne motywy odstąpienia od skierowania przez Prokuraturę Regionalną w Lublinie zażalenia na decyzję Sądu Rejonowego w Lublinie o braku aresztu wobec jednego z podejrzanych zatrzymanych w sprawie zorganizowanej grupy przestępczej wyłudzającej podatek VAT". Teraz głos zabrało Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji, wydając oficjalny komunikat na swoim profilu w mediach społecznościowych.

"Policja w opisanej sprawie zachowała się profesjonalnie i zgodnie z obowiązującymi przepisami, a Łukasz Sz. został potraktowany przez Policję i organy ścigania jak każdy inny obywatel podejrzewany o popełnienie przestępstwa" – głosi początek oświadczenia. Czytamy także, że to w wyniku działań policji doszło do pozyskania materiału dowodowego ws. Łukasza Sz., który przekazano do prokuratury. Resort podkreśla, że to także policja na polecenie prokuratury zatrzymała podejrzane osoby.

Ministerstwo na koniec twierdzi, że "prokurator postawił zarzuty zatrzymanym i skierował wobec nich wniosek do sądu o areszt. "Sąd nie przychylił się do tego wniosku wskazując na ciężką chorobę onkologiczną żony Łukasza Sz.".

"Zaufany człowiek Ziobry" miał chronić brata komendanta

Jak informowaliśmy, "GW" przekazała, że Jerzy Ziarkiewicz jest "zaufanym człowiekiem ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobry, który za czasów rządów PiS zrobił błyskawiczną karierę". W momencie, gdy zaczął kierować prokuraturą w Lublinie, zaczęły tam trafiać sprawy niekomfortowe dla polityków Prawa i Sprawiedliwości.

Mimo obciążeń w postaci kolejnych zeznań Łukaszowi Sz. nie stawiano żadnych zarzutów. Do "GW" zgłosił się informator, gdy okazało się, że mimo wybuchu granatnika w Komendzie Głównej Policji w Warszawie, Jarosław Szymczyk okazał się "absolutnie nie do ruszenia".

Na początku zeznania w sprawie brata komendanta miały nie trafić do akt. Jednak gdy sprawy nie udało się przemilczeć, mężczyzna usłyszał pięć zarzutów. Chodzi o udział w grupie przestępczej, pranie brudnych pieniędzy, fałszowanie faktur vatowskich i oszustwa dotyczące mienia znacznej wartości. Łukasza Sz. zatrzymano w sprawie, ale sąd nie przychylił się do decyzji o tymczasowy areszt. Wtedy prokuratura wniosła odwołanie. Wówczas zainterweniował Ziarkiewicz, który według informatora "miał polecić podległemu śledczemu wycofanie wniosku".