Kot i Czernecki o młodych aktorach: Czasami brakuje im pokory i takiej uważności [TYLKO U NAS]

Weronika Tomaszewska-Michalak
21 stycznia 2023, 09:53 • 1 minuta czytania
Na polskim rynku artystycznym ciągle pojawiają się nowe twarze. A co o tym nowym pokoleniu sądzą doświadczeni aktorzy, którzy działają w tej branży już od wielu lat? Tomasz Kot i Michał Czernecki w rozmowie z naTemat podzielili się swoimi spostrzeżeniami.

Przypomnijmy, że Tomasz Kot zaczynał swoją przygodę z aktorstwem jeszcze jako nastolatek. Były to lata 90., wówczas pojawiał się na deskach lokalnego teatru. Jego kariera poszybowała w górę po roli Ryśka Riedla w filmie "Skazany na bluesa".

Z teatru i komercyjnych komedii trafił na duże ekrany, zdobywając szerokie uznanie publiczności i krytyki. Po odegraniu postaci Wiktora Warskiego w "Zimnej wojnie" Pawła Pawlikowskiego został mianowany przez widownię w Cannes "polskim Jamesem Bondem".

Dziś ma duży bagaż doświadczeń i jest jednym z najlepszych aktorów w Polsce.

Tomasz Kot dla naTemat: Dla wielu młodych zaistnienie w social mediach to jest główny cel

Na uroczystej premierze filmu "Niebezpieczni dżentelmeni" mieliśmy okazję porozmawiać z Tomaszem Kotem. Poruszyliśmy m.in. temat zachowań młodych twórców, aktorów. Czy – zdaniem doświadczonego artysty – coś ich charakteryzuje?

– Nie potrafię dokładnie zdiagnozować, o co chodzi, ale mam wrażenie, że kiedy ja zaczynałem, nie było jeszcze social mediów i na przykład Pudelka nie było. Ten świat się pojawił w trakcie uprawiania zawodu i teraz zauważyłem, że dla wielu ludzi to jest główny cel, czyli na przykład zaistnienie na Instagramie, zdobycie szybko jakiejś takiej popularności. I spoko, jeśli komuś to pasuje, ma odbiorców. Nie będę na pewno należał do grona ludzi, którzy mówią "o jeju, co to się dzieje". Każdy musi robić swoje – ocenił.

– Znałem taką jedną aktorkę, studiowałem z nią i ona powiedziała: "mnie interesuje estrada, jakiś serial, ja nie chce innych rzeczy". Bardzo szanuje, to jest uczciwe i wiemy, na czym stoimy. Najgorzej jak ktoś po prostu zadowala się tym takim tanim zyskiem i jeszcze dokłada do tego ideologię. To się zawsze czuje na planie. Widzę, że ktoś ma z czymś problem, z jakąś techniczną rzeczą, próbuje pomóc, podejść, poradzić i słyszę: "przestań, co ty ja nie będę...". Wtedy sobie myślę, a dobra masz swój świat, swoich fanów, wszystko gra, dobra, luz. Może z własnego wyboru ktoś chce zostać na tym pułapie swoich błędów – zauważył aktor.

Michał Czernecki dla naTemat: Młodym aktorom czasem brakuje pokory i uważności, a to wszystko przez smartfony?

Porozmawialiśmy też z Michałem Czerneckim, który także jest jednym z najbardziej znanych i lubianych polskich aktorów. Gościł na planach wielu produkcji filmowych. A zaczynał od teatru. Angaże do różnych spektakli dostawał jeszcze w czasie studiów aktorskich. Było to ponad 20 lat temu.

Jakie dziś ma spostrzeżenia, gdy patrzy na młodych aktorów?

– Mają chyba mniej kompleksów, niż my mieliśmy. Nagranie self tape'a do produkcji zachodniej jest na porządku dziennym. A z Polski aktorzy grają tam, na przykład Maciek Musiał, on pierwszy mi przyszedł do głowy, ale gramy też na Zachodzie i stykamy się z tym środowiskiem nie tylko polskim, nie jesteśmy już hermetycznym rynkiem. Myślę, że oni mają większą tego świadomość. Mają lepszą znajomość języka i chyba mniej kompleksów i to dobrze – przyznał Czernecki.

– Natomiast, żeby była łyżeczka dziegciu w tej beczce miodu, to sobie myślę, że czasami brakuje – na pewno nie w tych nazwiskach, które pani wymieniła, czyli Tomkowi Włosokowi ani Nikodemowi Rozbickiemu – czasami brakuje pokory i takiej uważności, która jest spowodowana przez te małe urządzenia – powiedział Czernecki, wskazując na smartfon.

Jednocześnie zaznaczył: – Mam takie wrażenie, że dopóki oni będą się mogli czegoś nauczyć od nas, a my od nich, to będziemy w dobrym miejscu.