Muszą walczyć nie tylko z Rosją, ale i korupcją. Ukrainą wstrząsnęły dwie afery
Afery korupcyjne w Ukrainie. Łapówkarze kryją się za mgłą wojny
W Polsce ostatnimi czasy najwięcej mówi się o naciskach Prawa i Sprawiedliwości na rząd w Berlinie, aby przekazać Ukrainie czołgi Leopard. W samym ogarniętym wojną kraju media w weekend zajmują się jednak także skandalami korupcyjnymi, które wybuchły wokół resortów obrony oraz infrastruktury.
"The Kiev Independent" za serwisem Zn.ua opisuje podejrzane transakcje Departamentu Zamówień Publicznych MON Ukrainy. Instytucja ta miała zakontraktować dostawy żywności i usługi cateringowe dla żołnierzy po znacznie zawyżonych stawkach.
Być może ktoś uznałby to za wytłumaczalne, gdyby chodziło o zakupy dla walczących na pierwszej linii frontu, gdzie brakuje wielu produktów i trudno tam dotrzeć. Problem w tym, że specjaliści od zamówień w resorcie Ołeksija Reznikowa nawet trzykrotnie przepłacali za żywność dla wojskowych z obwodów czerkaskiego, czernihowskiego, kijowskiego, połtawskiego, sumskiego i żytomierskiego.
Oczywiście to regiony zagrożone rosyjskim ostrzałem rakietowym, ale są położone daleko od aktualnego frontu i życie toczy się tam relatywnie normalnie. Ukraińscy dziennikarze nie potrafią więc pojąć, dlaczego rząd kupił np. kilogram ziemniaków za 22 hrywny, gdy przeciętna cena w sklepach z wymienionych obwodów to 7-9 hrywien.
Wiarygodności tym interesom nie dodaje fakt, iż kontrakt na ponad 13 mld hrywien ministerstwo zawarło ze spółką z ograniczoną odpowiedzialnością o kapitale założycielskim trzynaście milionów razy niższym. Z tego wszystkiego minister Reznikow ma wkrótce wytłumaczyć się przed parlamentarzystami. Władze w Kijowie zapowiedziały także zainicjowanie działania instytucji kontrolnych.
Tymczasem inny skandal korupcyjny wybuchł w resorcie infrastruktury. Jak donosi "Ukraińska Prawda", w tej sprawie w sobotę 21 stycznia Narodowe Biuro Antykorupcyjne Ukrainy zatrzymało już wiceministra Wasyła Łozyńskiego. Polityk jest podejrzany o przyjęcie łapówki w wysokości 400 tys. dolarów. Za tę kwotę jeden z przedsiębiorców miał zagwarantować sobie zamówienie na generatory.
Ukraina opiera się Putinowi, ale wciąż przegrywa z korupcją
Niestety nie są to pierwsze takie afery od początku wojny. W sierpniu ubiegłego roku w naTemat.pl informowaliśmy o "wyparowujących" w Ukrainie środkach na zakup broni.
Choć budżet w Kijowie i pieniądze od zachodnich sojuszników w tamtym okresie składały się na aż 14 mld hrywien, szefostwo MON Ukrainy odkryło, że nowa broń nie dociera. Część z zakupów odnotowanych w dokumentach uznano za nierzetelne.
Czytaj także: https://natemat.pl/463006,katastrofa-pod-kijowem-zelenski-zlecil-sledztwo-sabotaz