Oni też dostali dotacje od resortu Czarnka. "Proszę mnie nie cytować. A jak nam zabiorą pieniądze?"

Katarzyna Zuchowicz
02 lutego 2023, 06:05 • 1 minuta czytania
"Bezczelność, obłuda, okradanie Polaków". Informacja o organizacjach powiązanych m.in. z politykami PiS, które otrzymały z MEiN olbrzymie dotacje na zakup nieruchomości Polakom nie mieści się w głowie. Ale lista beneficjentów głośnego konkursu MEiN, którzy otrzymali środki na inne cele, jest znacznie dłuższa. Łatwo wyczuć, że część z nich boi się powiedzieć, co o "Willa plus" naprawdę myśli. Jeden z rozmówców w ogóle się wycofuje. – A jak zabiorą nam te pieniądze? – zapytał.
MEiN rozdzielił 40 mln zł pomiędzy 42 organizacje związane m.in. z Kościołem katolickim i działaczami PiS. Fot. Karol Makurat / REPORTER

Zadanie pod tytułem zapytać w innych fundacjach/stowarzyszeniach, co myślą o organizacjach związanych z PiS, które w tym samym konkursie otrzymały największe dotacje na zakup nieruchomości, okazało się zadaniem dość karkołomnym. 


– Pani napisze artykuł, a ja będę musiał żyć z tym, co powiedziałem. Jestem w trudnej sytuacji i najchętniej w ogóle bym się na ten temat nie wypowiadał. Jeśli powiem, że to nie fair wydawać środki na coś takiego, to wyjdę na hipokrytę, bo sam jestem beneficjentem. Z drugiej strony nie chciałbym tego pochwalać, bo nie jest moją intencją stać po stronie tych, którzy dostali te środki. Ja się po prostu cieszę, że my otrzymaliśmy dotacje – reaguje jeden z kilkudziesięciu beneficjentów programu MEiN, o którym od wtorku głośno w całej Polsce.

Prosi o anonimowość. Nie tylko on. – Wolałbym nie być cytowany. Nie chciałbym rozgłosu. To nam nie pomoże. A jak zabiorą nam te pieniądze? Gdyby posłowie doprowadzili do zwrotu dotacji, to byłby duży problem – usłyszałam. 

Chwilę wcześniej opowiadał, że po prostu złożyli wniosek: – Byliśmy zachwyceni rozstrzygnięciem konkursu, bardzo się ucieszyliśmy, dla nas to duży zastrzyk. A teraz jest afera, która jest wykorzystywana politycznie. Trochę to przykre. W całej Polsce różne organizacje borykały się i borykają z problemami finansowymi. Poszukują różnych źródeł finansowania, zabiegają o dotacje, piszą dziesiątki wniosków i albo dostaną środki, albo nie, bo np. zabrakło im 1 punktu.

Na przykład Fundacja Dumni z Elbląga, która została zarejestrowana w kwietniu 2022 roku, na zakup nieruchomości i wyposażenia dostała od MEiN ponad 2 mln zł. 

Kupił budynek za dotację z MEiN

Przypomnijmy, publikacja Justyny Sucheckiej i Piotra Szostaka z TVN24.pl wywołała wstrząs. 31 stycznia dziennikarze przedstawili listę kilkunastu nieruchomości, na które organizacje powiązane z politykami PiS, czy Kościołem katolickim, otrzymały milionowe dotacje. Największa z nich, 5 mln zł, przypadła Fundacji Polska Wielki Projekt, z którą są związani m.in. minister kultury Piotr Gliński, europosłowie PiS Zdzisław Krasnodębski i Ryszard Legutko oraz były szef MSZ Jacek Czaputowicz. Tu pisaliśmy o tym więcej.

W sieci wybuchła burza, opozycja się gotuje, senator Krzysztof Brejza zapowiada interwencję u premiera Morawieckiego, wzywa do audytu i zablokowania przelewów do fundacji ludzi PiS.

Jedną z tych, którą wrzucono do worka pod hasłem "ludzie z PiS" jest Fundacja Ostre Łąki, której prezes, jak napisano, był doradcą prezydenta Ostrołęki z PiS. Czy czuje, że jest bezczelny i obłudny?

– Rozumiem człowieka, który mówi, że to jest obłuda. Rozumiem, z czego to wynika. Natomiast osobiście nie czuję się, że kogoś oszukałem. Wychodzę z założenia, że żyję w systemie, który jest. A żyjemy w państwie, w którym jest dużo wydatków z budżetu państwa. Akceptując tę sytuację, zawnioskowałem o środki z programu. Ale nie dla osiągnięcia prywatnych korzyści, tylko dla spraw, w które wierzę i którym się poświęcałem przed konkursem – odpowiada w rozmowie z naTemat Przemysław Zyra, prezes Fundacji Ostre Łąki.

– Jesteśmy dorośli, wiemy, że na pewno jest pewien klucz. I jeśli powiedziałbym, że nie liczyłem na to, że dostanę te pieniądze, to bym skłamał. Liczyłem, że to, co napiszę we wniosku, przekona tych, którzy w tym konkursie podejmowali decyzje. Natomiast nie miałem intencji skrzywdzenia i dyskryminowania kogokolwiek – podkreśla.

Rozumiem ludzi, którzy się złoszczą, że pieniądze publiczne wydatkowane są w taki sposób. Natomiast po mojej stronie nie było podejmowania decyzji, czy one będą przeznaczone dla fundacji i stowarzyszeń. Ja stanąłem w obliczu faktu, że pieniądze zostały nam przeznaczone. Różne podmioty je dostały. Ja nie wiem, dlaczego dostałem te środki. Nie wiem jak wypadł nasz wniosek na tle innych. Przemysław ZyraFundacja Ostre Łąki

Jak zaznacza, był doradcą ds. młodzieży: – Jestem harcerzem i bardzo aktywnie na tym polu działam. Prawda jest taka, że koledzy, których kiedyś poznawałem w harcerstwie, dzisiaj często są w polityce. To są fakty. Natomiast nigdy nie należałem do żadnej partii politycznej. Nigdy nie nie byłem zaangażowany w politykę partyjną. Jestem wychowawcą młodzieży. Do harcerstwa trafia młodzież o różnych poglądach. Staram się swoich poglądów politycznych nie eksponować. Siłą rzeczy wychodzi na to, że jak jestem w harcerstwie, to jestem konserwatywny. Dla mnie nie jest to równoznaczne ze współpracą z jakąkolwiek partią.

Przemysław Zyra zapewnia, że sam zgłosił się do konkursu. – Nie jest tak, że ktoś przyszedł i w ciemnym korytarzu dostaliśmy środki. Bardzo przeżyłem doniesienia na ten temat. Takie rzeczy dla człowieka, który nie ma styczności z mediami to ogromne przeżycie. Trudno zasnąć w nocy – mówi.

Z MEiN jego fundacja otrzymała 1,3 mln zł dotacji na zakup nieruchomości. Dokładnie tyle też za nią zapłaciła. W jej przypadku, jak mówi, wyglądało to tak:

– Gdy dowiedziałem się o konkursie, zacząłem szukać nieruchomości. Szukałem lokalizacji spełniającej oczekiwania najbardziej harcerskie: blisko natury i poza miastem. Często jeździliśmy z harcerzami w Tatry albo w Bieszczady. Beskid Niski był pomysłem, który to połączył. Jak znalazłem nieruchomość, zapytałem właściciela, czy jest w stanie poczekać do wyników konkursu. Zgodził się na to, choć potem długo czekaliśmy na wyniki, pojawiła się niecierpliwość, czy jest na to szansa. Dla mnie to ogromna kwota, niewyobrażalna. Nie jest to willa, nie będę z tego budynku korzystać jako z willi prywatnej. To będzie miejsce do wyjazdów, szkoleń. Akurat teraz są w niej harcerze. Ale na wyposażenie na razie nas nie stać.

Tylko kilka fundacji otrzymało mniej niż 60 tys. zł

Dotacje, o których grzmi dziś cała Polska, przyznano w ramach programu MEiN "Rozwój potencjału infrastrukturalnego podmiotów wspierających system oświaty i wychowania". W listopadzie 2022 roku ogłoszono wyniki pierwszej edycji. Można było złożyć wniosek na kwotę od 50 tys. zł do 5 mln zł na sfinansowanie kosztów realizacji inwestycji związanej z zakupem nieruchomości, budową obiektu, dostosowaniem obiektu, zakupem wyposażenia.

Jak ogłosiło MEiN do konkursu zgłoszono ponad 570 wniosków, z czego dofinansowanie otrzymały 42 projekty na łączną kwotę prawie 40 mln zł. 

Jak policzyliśmy, 15 fundacji i stowarzyszeń otrzymało wtedy ponad 1 mln zł. Dwadzieścia jeden – po kilkaset tysięcy. A pięć – nie więcej niż 60 tys. zł. Dotacji na zakup nieruchomości jest kilkanaście, większość to "zakup wyposażenia".

I właśnie te fundacje, które otrzymały niższe środki na inne cele, próbowaliśmy podpytać o to, jak odbierają aferę "Willa plus". Ich przedstawiciele chętnie rozmawiają o swoich dotacjach, ale gdy zapytać o politykę, cały czas napotykamy mur.

– Ja nie patrzyłem na grono tych, którzy otrzymali dotacje. Mnie to nie interesuje, to nie moja bajka. Ja się tylko cieszyłem, że dostaliśmy dotację, która będzie służyć mieszkańcom – mówi Paweł Stefaniuk, prezes Stowarzyszenia Rozwoju Gminy Piszczac, która dostała 50 tys. zł na doposażenie świetlicy.

Trzymam się z dala od polityki

Stowarzyszenie Pomocy Młodzieży i Dzieciom Autystycznym oraz Młodzieży i Dzieciom o Pokrewnych Zaburzeniach "Wspólny Świat" z Białej Podlaskiej otrzymało z MEiN 340 tys. na budowę obiektu. Minister Czarnek sam przypomniał tę fundację.

– Zawsze trzymam się z dala od polityki i taką neutralność chciałabym zachować. Jesteśmy organizacją, która działa już blisko 15 lat, jedyną tego typu organizacją na wschodzie Polski i jedną z największych w Polsce. Mamy mnóstwo dzieci – i z Ukrainy, z Białorusi, z Polski. Zawsze pisaliśmy projekty, bez względu na to, jakie siły polityczne rządzą – mówi prezes Anna Chwałek.

I dodaje: – Do MEiN też pisaliśmy dwa projekty, gdyż jest nam niezbędnie potrzebna infrastruktura szkoły podstawowej, ponieważ za rok nie będę miała miejsca, żeby przyjąć kolejne dzieci do szkoły. Mam nadzieję, że uda mi się pozyskać pieniądze na budowę szkoły. A z jakich źródeł, mniej mnie interesuje. Dobro dziecka jest dla mnie priorytetem.

– Moja rola jest taka, żeby szukać funduszy, gdzie się da. Pukać do wszystkich drzwi. Ta sytuacja kosztuje mnie bardzo dużo nerwów i stresu, bo zawsze starałam się być osobą apolityczną. Nie jestem związana ani z PiS, ani z PO, ani z żadną inną partią. Nigdy nie byłam i nie mam zamiaru być. Autyzm nie ma twarzy politycznej. Wśród rodziców dzieci mam sympatyków i prawej strony, i lewej, i środka. I nigdy tak na te dzieci nie patrzę – zaznacza.

I jeszcze jedna fundacja.

– Politycznie nie będziemy się do tego odnosić, wstrzymamy się od komentarza. My dostaliśmy taką kwotę, o jaką wnioskowaliśmy – reaguje Bartłomiej Dwornik z Fundacji Edukacja dla Przyszłości, która dostała 60 tys. zł.

– Nasz projekt zakładał wyposażenie poradni pedagogiczno-psychologicznej i interaktywne urządzenia do prowadzenia zajęć w szkołach. On był dokładnie na 60 tys. Cieszymy się, że dostaliśmy dotację i mogliśmy kupić sprzęt do placówek. Natomiast trochę szkoda, że w takich okolicznościach ten projekt został rozstrzygnięty i taka zrobiła się atmosfera dookoła, ale na to nie mamy wpływu. Nam pozostaje cieszyć się, że dostaliśmy pieniądze, żeby dzieciakom pomóc. To będziemy robić. A reszta niech się dzieje poza nami – mówi naTemat.