Jamie Lee Curtis rządzi od czasów "Halloween". Teraz ma szansę na pierwszego Oscara
- Jamie Lee Curtis zdobyła popularność dzięki roli Laurie Strode w slasherze Johna Carpentera "Halloween".
- Do jej najsłynniejszych ról należą te w takich filmach, jak "Nieoczekiwana zmiana miejsc" (1983), "Rybka zwana Wandą" (1988) oraz "Prawdziwe kłamstwa" (1994).
- Curtis ma w tym roku po raz pierwszy szansę na zdobycie Oscara dla Najlepszej aktorki drugoplanowej za komedię "Wszystko wszędzie naraz".
Ikona horroru
Dziewiętnastoletnia Jamie Lee Curtis miała na swoim koncie jedynie epizodyczne role w serialach. Kiedy przyjmowała angaż w niskobudżetowym horrorze Johna Carpentera "Halloween" nie sądziła, że odmieni ona jej życie na zawsze, a grana przez nią Laurie Strode stanie się ikoną popkultury.
"Dostałam od niej o wiele więcej, niż ona dostała ode mnie. Ponieważ kiedy odejdę, jej dziedzictwo stanie się moim. Teraz oczywiście mam dzieci, to jest moje życie i to one są dla mnie najważniejsze. Jednak w mojej karierze to ona jest moim dziedzictwem i nie mogłabym być bardziej dumna z żadnego innego – chyba że byłby to ktoś, jak Matka Teresa albo wielki i wspaniały Nelson Mandela lub ktoś w tym rodzaju – ale z postaci filmowych nie ma ani jednej, którą wolałabym być bardziej niż Laurie Strode" – powiedziała po latach w wywiadzie z "Variety" Curtis.
Po występie w "Halloween" aktorka zagrała w kolejnych niskobudżetowych slasherach: kanadyjskim "Terrorze w pociągu" (1980) oraz "Balu maturalnym" (1980). W tym samym roku wystąpiła również we "Mgle", czyli kolejnym horrorze Johna Carpentera.
Pozy występami w tych filmach, kolejnych tytułach z serii "Halloween" oraz komediowym horrorze Ryana Murphy'ego "Królowe krzyku", Curtis nie grała w produkcjach grozy. Jak przyznała w 2001 roku w wywiadzie z "Good Entertainment", horrory ogólnie ją przerażają i woli ich nie oglądać.
"Cóż, byłam za młoda (miałam 19 czy 20 lat), żeby odrzucać pracę. I właściwie dlaczego miałabym to robić, skoro bohaterki, które grałam, były dobrymi ludźmi? Nie musiałam przeklinać, nosić obcisłych dżinsów ani trząść cyckami! Grałam inteligentne kobiety i najczęściej były to główne role" – opowiadała po latach o początku swojej kariery.
Rybka zwana Jamie
Chociaż w niektórych kręgach jest horrorową ikoną, w czasie swojej kariery Curtis grała w filmach praktycznie wszystkich gatunków. Do jej najbardziej zapamiętanych ról należą jednak te w komediach. Curtis wystąpiła m.in. w dwóch filmach współtworzonych przez grupę Monty Pythona, czyli w "Rybce zwanej Wandą" (1988) oraz "Lemurze zwanym Rollo" (1997).
Swój talent i komediową charyzmę aktorka udowodniła jednak nie tylko w tych tytułach. Za role w serialu "Anything But Love" oraz w komedii sensacyjnej "Prawdziwe kłamstwa" Curtis została doceniona Złotymi Globami kolejno w 1990 oraz 1995 roku.
Curtis zagrała w wielu niezapomnianych tytułach, jednak nie boi się przyznać, że nie wszystkimi rolami może się pochwalić.
"(...) Jest takie g*wno pod tytułem 'Wirus' (1999), które zrobiłam, ponieważ inny film, który miałam zrobić, upadł. To był zły wybór, a film to kupa g*wna. Drugie miejsce zajmuje 'Grandview, USA' (1984), który jest sympatycznym, ale wciąż złym filmem o dorastaniu, który po prostu nie jest dobry. Nigdy więcej nie zobaczę tych filmów. Są śmieszne i niedorzeczne, a ja źle w nich zagrałam. Są paskudne" – powiedziała ze znaną sobie szczerością.
Do jej niezapomnianych ról należą jednak z pewnością te w poniższych produkcjach:
- "Nieoczekiwana zmiana miejsc" (1983)
- "Przygody Buckaroo Banzai. Przez ósmy wymiar" (1984)
- "Wiecznie młody" (1992)
- "Krawiec z Panamy" (2001)
- "Zakręcony piątek" (2003)
- "Królowe krzyku" (2015-2016)
- "Na noże" (2019)
Baronowa Haden-Guest
Życie prywatne aktorki warte jest wzmianki. Jamie Lee Curtis jest córką aktorskiej pary: Janet Leigh oraz Tony'ego Curtisa. Można powiedzieć, że jaka matka, taka córka, gdyż Leigh również jest ikoną horroru za sprawą słynnej sceny pod prysznicem w "Psychozie" Alfreda Hitchcocka.
Nie wszyscy wiedzą również, że Curtis może posługiwać się tytułem... Baronowa Haden-Guest. Wszystko za sprawą jej męża Christophera Guesta, który tak jak ona jest aktorem (znanym m.in. z "Oto Spinal Tap" oraz "Narzeczonej dla księcia") oraz 5. Baronem Haden-Guest (Christopher odziedziczył ten tytuł w 1996 roku po śmierci swojego ojca).
Aktorka nie przedstawia się tak w Stanach Zjednoczonych, jednak przyznała, że gdy robi rezerwacje w ekskluzywnych restauracjach w Londynie, posługiwanie się tytułem szlacheckim bardziej jej się opłaca.
W 2004 roku Curtis powiedziała w rozmowie z niemieckim magazynem, że "Święta Last Minute" będą jej ostatnim filmem. Obietnicy nie dotrzymała, lecz od lat w wywiadach twierdzi, że rodzina jest dla niej najważniejsza.
"Nie jestem już aktorką. Nie potrafię sobie wyobrazić, że znowu gram. Jestem skupiona na swojej rodzinie i nie wyobrażam sobie, żeby cokolwiek mogło mnie od nich odciągnąć w tym momencie" – mówiła w jednym z nich. Na nasze szczęście – wciąż jednak gra.
Curtis znana jest również ze swojego zaangażowania społecznego. Między innymi jakiś czas temu pojawiła się na czerwonym dywanie w koszulce z zamordowaną w Iranie 22-letnią Mahsą Amini. Aktorka angażuje się też w pomoc charytatywną. "Nie wiem, po co jest sława, jeśli nie po to, by móc skupić się na pomaganiu innym" – stwierdziła.
Curtis z szansą na Oscara za film "Wszystko wszędzie naraz"
Kiedy Jamie Lee Curtis po raz pierwszy zobaczyła "Wszystko wszędzie naraz" na festiwalu filmowym SXSW w Austin w USA. "Mój umysł dosłownie wybuchł" – wspomina Curtis. "Byłam po prostu w szoku, tak spektakularne to było" – dodała.
Zdaje się, że sporo osób podziela jej zdanie. Komedia w reżyserii Dana Kwana i Daniela Scheinerta zbiera niemal same pozytywne recenzje, już została doceniona dwoma Złotymi Globami oraz ma szansę na aż jedenaście Oscarów.
"Wszystko wszędzie naraz' to na poziomie wizualnym i światotwórczym czyste szaleństwo, od którego przez niemal dwie i pół godziny ciężko oderwać wzrok. To nie tylko przegląd najróżniejszych lokacji, ale też wielu gatunków filmowych, tworzących razem wyjątkowo oryginalną kompozycję" – możecie przeczytać w recenzji zamieszczonej na łamach naTemat.
Nominację do Oscara, którą otrzymała w kategorii Najlepsza aktorka drugoplanowa za ten film, Curtis skomentowała w swoim jedynym i niepowtarzalnym stylu:
Mam 64 lata, a aktorką jestem od 19. roku życia. Grałam w horrorach i sprzedawałam jogurty, po których s*aliście [Curtis nawiązuje do tego, że reklamowała przez lata jogurty Activia – przyp. red.]. Nigdy nie spodziewałam się, że usłyszę swoje nazwisko na Oscarach.
Curtis powalczy o statuetkę z takimi kandydatkami, jak:
- Angela Bassett, "Czarna Pantera: Wakanda w moim sercu"
- Hong Chau, "Wieloryb"
- Kerry Condon, "Duchy Inisherin"
- Stephanie Hsu, "Wszystko wszędzie naraz"