Jamie Lee Curtis rządzi od czasów "Halloween". Teraz ma szansę na pierwszego Oscara

Maja Mikołajczyk
10 lutego 2023, 14:26 • 1 minuta czytania
Komediowa ikona i jedna z pierwszych final girls w historii kina. Rzadko kto ocieka tak charyzmą, jak Jamie Lee Curtis, czego nigdy jej nie odmawiano. Teraz wreszcie aktorka ma szansę na Oscara i to za nie byle jaki film – "Wszystko wszędzie naraz" otrzymało łącznie jedenaście nominacji do statuetki Amerykańskiej Akademii Filmowej. Czy jedna z nich skapnie się Curtis?
Jamie Lee Curtis ma szansę na pierwszego Oscara za film "Wszystko wszędzie naraz". Fot. VALERIE MACON/ AFP/ East News

Ikona horroru

Dziewiętnastoletnia Jamie Lee Curtis miała na swoim koncie jedynie epizodyczne role w serialach. Kiedy przyjmowała angaż w niskobudżetowym horrorze Johna Carpentera "Halloween" nie sądziła, że odmieni ona jej życie na zawsze, a grana przez nią Laurie Strode stanie się ikoną popkultury.

"Dostałam od niej o wiele więcej, niż ona dostała ode mnie. Ponieważ kiedy odejdę, jej dziedzictwo stanie się moim. Teraz oczywiście mam dzieci, to jest moje życie i to one są dla mnie najważniejsze. Jednak w mojej karierze to ona jest moim dziedzictwem i nie mogłabym być bardziej dumna z żadnego innego – chyba że byłby to ktoś, jak Matka Teresa albo wielki i wspaniały Nelson Mandela lub ktoś w tym rodzaju – ale z postaci filmowych nie ma ani jednej, którą wolałabym być bardziej niż Laurie Strode" – powiedziała po latach w wywiadzie z "Variety" Curtis.

Po występie w "Halloween" aktorka zagrała w kolejnych niskobudżetowych slasherach: kanadyjskim "Terrorze w pociągu" (1980) oraz "Balu maturalnym" (1980). W tym samym roku wystąpiła również we "Mgle", czyli kolejnym horrorze Johna Carpentera.

Pozy występami w tych filmach, kolejnych tytułach z serii "Halloween" oraz komediowym horrorze Ryana Murphy'ego "Królowe krzyku", Curtis nie grała w produkcjach grozy. Jak przyznała w 2001 roku w wywiadzie z "Good Entertainment", horrory ogólnie ją przerażają i woli ich nie oglądać.

"Cóż, byłam za młoda (miałam 19 czy 20 lat), żeby odrzucać pracę. I właściwie dlaczego miałabym to robić, skoro bohaterki, które grałam, były dobrymi ludźmi? Nie musiałam przeklinać, nosić obcisłych dżinsów ani trząść cyckami! Grałam inteligentne kobiety i najczęściej były to główne role" – opowiadała po latach o początku swojej kariery.

Rybka zwana Jamie

Chociaż w niektórych kręgach jest horrorową ikoną, w czasie swojej kariery Curtis grała w filmach praktycznie wszystkich gatunków. Do jej najbardziej zapamiętanych ról należą jednak te w komediach. Curtis wystąpiła m.in. w dwóch filmach współtworzonych przez grupę Monty Pythona, czyli w "Rybce zwanej Wandą" (1988) oraz "Lemurze zwanym Rollo" (1997).

Swój talent i komediową charyzmę aktorka udowodniła jednak nie tylko w tych tytułach. Za role w serialu "Anything But Love" oraz w komedii sensacyjnej "Prawdziwe kłamstwa" Curtis została doceniona Złotymi Globami kolejno w 1990 oraz 1995 roku.

Curtis zagrała w wielu niezapomnianych tytułach, jednak nie boi się przyznać, że nie wszystkimi rolami może się pochwalić.

"(...) Jest takie g*wno pod tytułem 'Wirus' (1999), które zrobiłam, ponieważ inny film, który miałam zrobić, upadł. To był zły wybór, a film to kupa g*wna. Drugie miejsce zajmuje 'Grandview, USA' (1984), który jest sympatycznym, ale wciąż złym filmem o dorastaniu, który po prostu nie jest dobry. Nigdy więcej nie zobaczę tych filmów. Są śmieszne i niedorzeczne, a ja źle w nich zagrałam. Są paskudne" – powiedziała ze znaną sobie szczerością.

Do jej niezapomnianych ról należą jednak z pewnością te w poniższych produkcjach:

Baronowa Haden-Guest

Życie prywatne aktorki warte jest wzmianki. Jamie Lee Curtis jest córką aktorskiej pary: Janet Leigh oraz Tony'ego Curtisa. Można powiedzieć, że jaka matka, taka córka, gdyż Leigh również jest ikoną horroru za sprawą słynnej sceny pod prysznicem w "Psychozie" Alfreda Hitchcocka.

Nie wszyscy wiedzą również, że Curtis może posługiwać się tytułem... Baronowa Haden-Guest. Wszystko za sprawą jej męża Christophera Guesta, który tak jak ona jest aktorem (znanym m.in. z "Oto Spinal Tap" oraz "Narzeczonej dla księcia") oraz 5. Baronem Haden-Guest (Christopher odziedziczył ten tytuł w 1996 roku po śmierci swojego ojca).

Aktorka nie przedstawia się tak w Stanach Zjednoczonych, jednak przyznała, że gdy robi rezerwacje w ekskluzywnych restauracjach w Londynie, posługiwanie się tytułem szlacheckim bardziej jej się opłaca.

W 2004 roku Curtis powiedziała w rozmowie z niemieckim magazynem, że "Święta Last Minute" będą jej ostatnim filmem. Obietnicy nie dotrzymała, lecz od lat w wywiadach twierdzi, że rodzina jest dla niej najważniejsza.

"Nie jestem już aktorką. Nie potrafię sobie wyobrazić, że znowu gram. Jestem skupiona na swojej rodzinie i nie wyobrażam sobie, żeby cokolwiek mogło mnie od nich odciągnąć w tym momencie" – mówiła w jednym z nich. Na nasze szczęście – wciąż jednak gra.

Curtis znana jest również ze swojego zaangażowania społecznego. Między innymi jakiś czas temu pojawiła się na czerwonym dywanie w koszulce z zamordowaną w Iranie 22-letnią Mahsą Amini. Aktorka angażuje się też w pomoc charytatywną. "Nie wiem, po co jest sława, jeśli nie po to, by móc skupić się na pomaganiu innym" – stwierdziła.

Curtis z szansą na Oscara za film "Wszystko wszędzie naraz"

Kiedy Jamie Lee Curtis po raz pierwszy zobaczyła "Wszystko wszędzie naraz" na festiwalu filmowym SXSW w Austin w USA. "Mój umysł dosłownie wybuchł" – wspomina Curtis. "Byłam po prostu w szoku, tak spektakularne to było" – dodała.

Zdaje się, że sporo osób podziela jej zdanie. Komedia w reżyserii Dana Kwana i Daniela Scheinerta zbiera niemal same pozytywne recenzje, już została doceniona dwoma Złotymi Globami oraz ma szansę na aż jedenaście Oscarów.

"Wszystko wszędzie naraz' to na poziomie wizualnym i światotwórczym czyste szaleństwo, od którego przez niemal dwie i pół godziny ciężko oderwać wzrok. To nie tylko przegląd najróżniejszych lokacji, ale też wielu gatunków filmowych, tworzących razem wyjątkowo oryginalną kompozycję" – możecie przeczytać w recenzji zamieszczonej na łamach naTemat.

Nominację do Oscara, którą otrzymała w kategorii Najlepsza aktorka drugoplanowa za ten film, Curtis skomentowała w swoim jedynym i niepowtarzalnym stylu:

Mam 64 lata, a aktorką jestem od 19. roku życia. Grałam w horrorach i sprzedawałam jogurty, po których s*aliście [Curtis nawiązuje do tego, że reklamowała przez lata jogurty Activia – przyp. red.]. Nigdy nie spodziewałam się, że usłyszę swoje nazwisko na Oscarach. Jamie Lee Curtis O nominacji do Oscara

Curtis powalczy o statuetkę z takimi kandydatkami, jak: