Czegoś takiego w piłce nie było. Siedział na ławce i okazało się, że strzelił gola

Krzysztof Gaweł
05 lutego 2023, 09:44 • 1 minuta czytania
Takie rzeczy nie zdarzają się w piłce często, ale w epoce VAR i powtórek akcji w końcu musiało dojść do podobnej sytuacji. Angel Correa strzelił gola dla Atletico Madryt, zszedł na ławkę dla rezerwowych i nawet nie liczył, że bramka zostanie mu zapisana. Ale sędziowie VAR uznali, że to on jest strzelcem, więc Argentyńczyk trafienie fetował siedząc już na ławce dla rezerwowych. Ten obrazek przeszedł właśnie do historii LaLiga.
Czegoś takiego w piłce nie było. Siedział na ławce i okazało się, że strzelił gola Fot. JAVIER SORIANO/AFP/East News

Argentyńczyk Angel Correa w sobotę strzelił bramkę dla Atletico Madryt, o czym dowiedział się... siedząc na ławce dla rezerwowych. Nie, to nie przypadek i nie kolejny chwytliwy tytuł, jakich w internecie spotkacie tysiące. Po prostu sędziowie, z nielubianym Mateu Lahozem na czele, tak długo analizowali gola dla Los Colchoneros, że piłkarz zdążył już zejść z murawy i zasiąść wśród zmienników. I to tam dowiedział się, że jego trafienie uznano i to tam fetował. Ale po kolei.

Atletico Madryt podejmowało w sobotę w derbach stolicy Getafe CF na swoim Wanda Metropolitano. Piłkarze Diego Simeone wygrali dwa ostatnie mecze i zaczęli ścigać trzeci w tabeli Real Sociedad San Sebastian, a przy okazji uciekać Villarreal CF, który ma chrapkę na miejsce w czołówce i awans do Ligi Mistrzów w przyszłym sezonie. Goście to obecnie ekipa ze strefy spadkowej, która dramatycznie szuka punktów i przegrywa mecz za meczem.

W 60. minucie spotkania Atleti strzelili gola, a w rolach głównych wystąpili Thomas Lemar oraz Angel Correa. Francuz kropnął potężnie zza pola karnego, piłkę "wypluł" przed siebie David Soria, a Argentyńczyk do niej dopadł i potężnym uderzeniem umieścił futbolówkę w siatce. Cieszył się z gola bardzo krótko, sędziowie wskazali, że był na pozycji spalonej i na tablicy wyników znów był remis 0:0. A potem nastąpiła sekwencja niezwykłych wydarzeń.

Diego Simeone zaraz zdjął z boiska obu bohaterów akcji. Angela Correę zmienił Yannick Ferreira Carrasco, Thomasa Lemara zluzował Marcos Llorente. Była 61. minuta, sędziowie nie wznawiali jednak gry. Mateu Lahoz dostał sygnał od ekipy VAR, że trafienie i cała akcja wymagają sprawdzenia. Trener Diego Simeone w swoim stylu się modlił. Hiszpan po chwili wskazał na środek boiska, a piłkarze Atletico Madryt ruszyli fetować gola do swojej ławki.

Angel Correa miał już na sobie zimową kurtkę i siedział w rezerwie, gdy okazało się, że jest strzelcem gola. Tego uznano po trzech minutach zamieszania, strzelec od dwóch był już poza grą. Cóż, takie rzeczy tylko w epoce VAR i tylko w LaLiga. Ostatecznie Atletico straciło dwa punkty, bo Getafe CF zdołało wyrównać za sprawą Enesa Unala w 83. minucie meczu. Turek trafił z rzutu karnego i dał swojej drużynie cenne "oczko", do bezpiecznej strefy jego zespół traci już tylko dwa punkty.

Tymczasem w niedzielę czeka nas kolejna odsłona walki o mistrzostwo Hiszpanii. Najpierw Real Madryt zagra z Mallorca RCD na Visit Mallorca Estadi w Palma de Mallorca (godzina 14:00). Wieczorem FC Barcelona na Camp Nou podejmie Sevilla FC (godzina 21:00) w szlagierze kolejki. Zespół z Andaluzji wygrał trzy z czterech ostatnich gier i wspina się w tabeli, ale Robert Lewandowski i spółka chcą utrzmać pięć "oczek" zapasu nad Królewskimi.