Manchester City zawiódł w najważniejszym momencie. Tottenham Hotspur wraca do gry

Krzysztof Gaweł
05 lutego 2023, 19:46 • 1 minuta czytania
Harry Kane w niedzielny wieczór został najlepszym strzelcem Tottenhamu Hotspur w historii, a przy okazji zapewnił Kogutom cenny triumf nad Manchesterem City 1:0 (1:0) w szlagierze 22. kolejki Premier League. Spurs zamieszali w walce o mistrzostwo Anglii i pomogli Arsenalowi Londyn, ekipa Josepa Guardioli zupełnie zawiodła.
Manchester City zawiódł w najważniejszym momencie. Tottenham Hotspur wraca do gry Fot. ADRIAN DENNIS/AFP/East News

Manchester City mógł zaliczyć w weekend wymarzoną dla siebie kolejkę w Premier League i odrobić aż trzy punkty do prowadzącego w ligowej stawce Arsenalu Londyn. Kanonierzy w piątek sensacyjnie przegrali 0:1 z Evertonem FC w debiucie Seana Dyche'a, a jednego gola strzelił James Tarkowski, który pognębił faworyzowanych rywali. Do tego punkty zgubiło Newcastle United (1:1 z West Hamem), a blisko wpadki był Manchester United (2:1 z Crystal Palace).

The Citizens pozostało "tylko" wygrać w Londynie z Tottenhamem Hotspur, który przegrał dwa z ostatnich trzech meczów i traci do czołówki coraz więcej punktów. Do tego ekipę Kogutów prowadzić musiał drugi trener Cristian Stellini, bo Włoch Antonio Conte musiał w trybie nagłym przejść operację pęcherzyka żółciowego i trafił do szpitala. Ekipa Josepa Guardioli miała znakomitą okazję, by z przytupem wrócić do gry o mistrzostwo.

I w niemal perfekcyjny sposób zmarnowała pierwszą połowę szlagieru. Długo nic nie byli w stanie zrobić na murawie piłkarze Obywateli, aż w 15. minucie Pierre Emile Højbjerg wykorzystał koszmarne zagranie Rodriego przed polem karnym, wpadł przed bramkę i odegrał do Harry'ego Kane'a, który wpisał się na listę strzelców. I przeszedł do historii, bo trafił po raz 267 w barwach Kogutów i został ich najlepszym strzelcem w dziejach.

Manchester City był pasywny, był leniwy i był na murawie bezradny. Starał się szarpać Erling Haaland, który nie doczekał się dobrych podań, więc sam dryblował na połowie Spurs, ale był szybko wyjaśniany przez defensywę stołecznych. I tak do przerwy dość pewnie prowadzili miejscowi, choć MC mieli dwie dogodne okazje. Jack Grealish posłał piłkę tuż nad bramką Hugo Llorisa, a Riyad Mahrez huknął w poprzeczkę i sędzia zaprosił drużny do szatni.

W drugiej połowie meczu The Citizens długo bili głową w defensywny mur Kogutów. Na boisku pojawił się Kevin De Bruyne, który zdecydowanie poprawił grę mistrzów Anglii w ofensywie, ale wciąż brakowało tego, co najważniejsze. Czyli bramek. W 64. minucie dobrą okazję miał Julian Alvarez, podobnie jak cztery minuty później, ale bramka nie padła. W odpowiedzi świetnie dryblował Harry Kane, ale w dobrej okazji strzelił wprost w Edersona.

Końcówka spotkania przyniosła sporo emocji i dramatyczną walkę Obywateli o choćby jeden punkt, który może okazać się kluczowy w kontekście walki o tytuł. Koguty w 87. minucie straciły Cristiana Romero, który wyciął szarżującego Jacka Grealisha i zobaczył drugą żółtą kartkę w niedzielny wieczór. Gracze MC mieli kilka minut, by wykorzystać przewagę i trafić do siatki Hugo Llorisa. Ale spisywali się bardzo, bardzo słabo.

Próbował Rodri, któremu kapitalnie wrzucił piłkę Jack Grealish. Ale Hugo Lloris wypiąstkował z trudem piłkę, a potem nie pozwolił się pokonać rywalom i zachował becenne czyste konto. Tottenham Hotspur wygrał szlagier 22. kolejki i traci do czwartego Newcastle United raptem punkt, a do trzeciego Manchesteru United już tylko trzy. Manchester City nie odrobił punktów do Arsenalu Londyn, który nadal prowadzi i ma pięć "oczek" zapasu nad mistrzami.