Barcelona rozbiła rywala w hicie, mistrzostwo już czeka. "Lewy" i spółka zachwycają
- FC Barcelona nie dała szans Sevilla FC w szlagierze LaLiga
- Duma Katalonii ucieka Realowi Madryt w walce o mistrzostwo
- Robert Lewandowskim tym razem nie strzelił gola dla Barcy
- Przewaga Katalończyków nad mistrzami to już osiem punktów
FC Barcelona w drodze po mistrzostwo Hiszpanii wypracowała na półmetku rozgrywek Primera Division aż pięć punktów przewagi nad Realem Madryt. Nim w niedzielę na Camp Nou rozpoczęła rundę rewanżową, Królewscy sensacyjnie przegrali starcie na Majorce 0:1. Jedynego gola w meczu strzelił dla RCD Mallorca Natcho Fernandez, czyli defensor Los Blancos, który trafił do swojej siatki. Barca miała więc okazję, by znów odskoczyć.
Zespół Carlo Ancelottiego walczy z kryzysem i gra w kratkę, a ekipa Xaviego Hernandeza mogła na Camp Nou zachwycić fanów i powiększyć przewagę nad odwiecznym rywalem do ośmiu punktów. Z takim celem na murawę wybiegli w niedzielę Robert Lewandowski i spółka, a Polak chciał powtórzyć swój występ z jesieni, gdy w Andaluzji Barca wygrała pewnie 3:0, a "Lewy" strzelił jedną z bramek dla Blaugrany.
Barca przez kwadrans spychała rywali na ich połowę i badała teren, aż w 15. minucie kapitalnie wrzucił piłkę w pole karne Jordi Alba, a Nemanja Gudelj w ostatniej chwili odciął od piłki Roberta Lewandowskiego. W kolejnej akcji nasz as wpadł w pole karne, defensorzy mocno go spychali, a Yassine Bounou nogą odbił piłkę po kąśliwym strzale Polaka. I jeszcze po rzucie rożnym uderzał Ronald Araujo, ale minimalnie chybił celu.
Katalończycy zamknęli rywali pod ich bramką i zupełnie zdomniowali. Nie wychodzili z połowy gracze Sevilla FC, nie atakowali i bronili całą ekipą. W 26. minucie Robert Lewandowski kropnął przepięknie z dystansu, a Yassine Bounou końcami palców musnął piłkę i uratował zespół przed utratą gola. W końcówce pierwszej połowy jego koledzy wreszcie odważniej ruszyli pod bramkę Barcy, ale nie potrafili stworzyć zagrożenia.
Dwa razy Youssef En Nesyri próbował przechytrzyć rywali, ale szybszy był Ronald Araujo, który pilnował Marokańczyka jak oka w głowie. W odpowiedzi Robert Lewandowski i Gavi wyprowadzili w 41. minucie szybki atak, ale celnego strzału na bramkę Barcelona nie oddała. Szukali, czekali i cierpieli na murawie gracze Dumy Katalonii, ale do przerwy tylko remisowali 0:0 z heroicznie walczącą o jeden punkt ekipą z Andaluzji.
W drugiej połowie trener Jorge Sampaoli sięgnął po zmiany, by zagrać na Camp Nou o coś więcej i w zasadzie sam rozmontował swoją znakomicie pracującą maszynę. A Barca była bardzo cierpliwa, aż rozstrzygnęła ten mecz bardzo efektownie. Na początku gry Robert Lewandowski próbował strzelać głową, ale posłał piłkę niecelnie. W 56. minucie Raphinha mógł odgrywać do "Lewego", strzelił jednak sam i był o włos od pokonania Yassine Bounou.
I wreszcie w 58. minucie Franck Kessie pięknie "dziubnął" piłkę w polu karnym do Jordiego Alby, a ten wpakował piłkę do siatki Sevilli i rozpoczął wielkie strzelanie w niedzielny wieczór. Niecały kwadrans później Raphinha z prawej flanki zagrał mocno wzdłuż bramki gości, Robert Lewandowski zabrał ze sobą dwóch defensorów, a Gavi wpakował piłkę do pustej bramki rywali i rozstrzygnął ten mecz. Andaluzyjczycy przegrywali 0:2 i nie potrafili atakować.
Trzeci cios mógł zadać Robert Lewandowski, ale jego płaski strzał minął nieznacznie słupek. A już dwie minuty później Raphinha wszedł w środek pola karnego w miejsce naszego snajpera i wpakował do bramki piłkę po podaniu Jordiego Alby. Brazylijczyk zagrał w niedzielę wspaniale, pomógł drużynie rozbić Sevillę 3:0 i umocnić się na czele ligowej tabeli. Barca ma już osiem punktów przewagi nad Realem Madryt i gra naprawdę świetnie. A Królewscy mają problem i w LaLiga radzą sobie naprawdę przeciętnie.