Opozda odniosła się do afery z Mamą Ginekolog. Padło sporo gorzkich słów
- Wyznanie Mamy Ginekolog o tym, że przyjmuje bliskich i znajomych bez kolejki, odbiło się szerokim echem w mediach
- Joanna Opozda zaznaczyła, że "to nie w porządku", ale i tak więcej zastrzeżeń miała do funkcjonowania NFZ
O co chodzi w aferze z Mamą Ginekolog?
W ostatnich dniach wokół wyznań Mamy Ginekolog wybuchła niemała afera. Wszystko po tym, jak podczas live'a lekarka-influencerka wypaliła, że w wolnym czasie przyjmuje poza kolejką swoje koleżanki i bliskie jej osoby. Wszystko w ramach świadczeń NFZ.
Zdaniem lekarki ma to się przyczynić do "skracania kolejek" do specjalistów.– Każdy tak robi. Ja o tym rozmawiałam z zarządem, z profesorem. To jest normalne. To jest też sposób, żeby skrócić kolejki i dostęp po prostu do lekarza. (...) Ktoś pisze, że to nie jest normalne. Rozumiem, że możesz tak się czuć, bo nie masz w rodzinie lub znajomych lekarzy. Tak po prostu jest na całym świecie – przekonywała.
Sprawą zainteresowali się nawet przedstawiciele Narodowego Funduszu. "Nie ma zgody na przyjmowanie koleżanek i rodziny poza kolejnością w ramach kontraktu z NFZ. W trybie pilnym żądamy wyjaśnień od Uniwersyteckiego Centrum Zdrowia Kobiety i Noworodka WUM, gdzie przyjmuje Mama Ginekolog. Nie ma lepszych i gorszych pacjentów" – oświadczono w komunikacie.
Zarząd placówki odpowiedział, że nigdy nie wyrażono zgody na tego typu praktyki Nicole Sochacki-Wójcickiej. Został też powołany specjalny zespół kontrolny. Prezes zarządu UCZKiN WUM zapowiedział, że zostaną wyciągnięte konsekwencje wobec osób postępujących niewłaściwie.
Opozda o postawie Mamy Ginekolog. Ostro oceniła, jak działa NFZ
Joanna Opozda, która niemal przed rokiem została mamą małego Vincenta Królikowskiego, podczas rozmowy z reporterem Pudelka została zapytana, o to, "jak zapatruje się na praktyki Mamy Ginekolog". – Uważam, że to nie było w porządku, to, co ona (powiedziała - przyp. red). Szczerze powiem, obiło mi się o uszy, ale nie wdrażałam się, tak więc łatwo jest gdzieś tam kogoś oceniać i nie chcę tego robić (...). Tak z boku i z tego, co mi wiadomo, to nie rozumiem, po co o takich rzeczach mówić. Nie oglądam jej, nie followuję, nie kojarzę jej za bardzo – przyznała.
Aktorka odniosła się też do tego, jak w naszym kraju działa NFZ. Nie szczędziła gorzkich słów, przytaczając ostatnią wizytę na SOR z synem Vincentem.
– Nie, no NFZ to jest w ogóle koszmar. Powiedzmy sobie wprost, to jest koszmar. Ja nie wiem, na co idą nasze podatki. Ludzie, zastanówmy się nad tym, bo ja tego nie rozumiem. Jak jestem z dzieckiem w szpitalu, to się łapię za głowę, czekam tyle godzin. Jak byłam przed świętami, dziecko miało ogromną gorączkę. Puścili mnie po paru godzinach z niemowlakiem. Potem musiałam jeszcze wzywać pogotowie, bo mnie wypuścili z SOR-u i musiałam jeszcze wieczorem dzwonić po pogotowie. Polska służba zdrowia do wymiany – podsumowała.