Nowe fakty ws. śmierci Mateusza Murańskiego. Głos zabrała prokuratura
Odpowiedź dadzą badania histopatologiczne i toksykologiczne. Kiedy możemy spodziewać się wyników? O to portal Interia zapytał prokurator Grażynę Wawryniuk, rzeczniczkę prasową Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.
– Na pewno nie będzie to z dnia na dzień. Jest to kwestia dłuższego czasu, ale trudno mi w tej chwili określić, w jakim terminie te badania zostaną zakończone i kiedy zostanie sporządzona końcowa opinia po sekcji – odpowiedziała prokurator Wawryniuk.
Przypomnijmy: informacja o śmierci Mateusza Murańskiego pojawiła się 8 lutego. Został znaleziony martwy w swoim mieszkaniu przez funkcjonariuszy policji. – O zgonie poinformował członek rodziny, który nie mógł się dodzwonić. Na miejsce zdarzenia pojechali funkcjonariusze, znaleźli ciało, wykonano czynności, m.in. oględziny z udziałem biegłego, potwierdzono zgon bez udziału osób trzecich – przekazała w środę 8 lutego prokurator Grażyna Wawryniuk.
W czwartek media podały, który dokładnie członek rodziny miał problem ze skontaktowaniem się z "Muranem". To ojciec sportowca miał zawiadomić służby. Dwa dni po śmierci Murańskiego opublikowano wyniki sekcji zwłok. Bezpośrednią przyczyną śmierci była ostra niewydolność krążeniowo-oddechowa – wskazał biegły. Wciąż jednak nie wiadomo, co było przyczyną ostrej niewydolności. Mateusz Murański był znany kibicom freakowego MMA, ale także fanom serialu "Lombard. Życie pod zastaw". Grał w nim Adka, syna właściciela tytułowego lombardu. W świecie freak fightów zaistniał głównie dzięki konfliktowi z Arkadiuszem Tańculą.
Sąsiadka widziała Murańskiego ostatni raz
Sąsiadka Mateusza Murańskiego zdradziła jednemu z tabloidów, że widziała Murańskiego kilka godzin przed śmiercią. Kobieta opowiedziała, co robił kilka godzin przed tym, zanim znaleziono go martwego.
– Widziałam wieczorem, jak podjechała taksówka i chyba na kable próbowali uruchomić samochód. Nie podchodziłam, bo było ciemno, ale widziałam, że coś przy samochodzie robili – relacjonowała.
I dodała, że Murański nie wyglądał tego dnia inaczej niż zwykle. – Wszystko było dobrze. (...) Normalnie wyglądał, jak zawsze, nic innego – opisała kobieta.
Wspomniała też, jakim był sąsiadem. – Był otwartą osobą. Tutaj dzieciaki podbiegały pod bramę, to podszedł i bez problemu rozdawał autografy. Porozmawiał chwilę zawsze, jak ktoś coś chciał. (...) Normalny, spokojny chłopak. Ani razu nie widziałam, żeby z jakimś piwem szedł... – mówiła.
Głos po śmierci 29-latka zabrało wielu jego znajomych związanych ze sztukami walki. Jego wieloletni przyjaciel Arkadiusz Tańcula przekazał, że "Muran" walczył z depresją i był ofiarą potężnego hejtu, z którym coraz bardziej sobie nie radził. Wspomniał również o jego ucieczce w używki. Natomiast se.pl ustalił, że to ojciec Jacek Murański zaalarmował służby, ponieważ nie mógł skontaktować się z synem, a potem wejść do jego mieszkania.