Niewypał czy pogromca Netfliksa? Oceniamy start serwisu SkyShowtime w Polsce

Bartosz Godziński
15 lutego 2023, 16:05 • 1 minuta czytania
SkyShowtime to serwis, który może sporo namieszać w hierarchii streamingu w Polsce, ale na razie nie ma na to szans. Ma dużo nowych seriali, których do tej pory nie mogliśmy oglądać bez cumowania w Pirackiej Zatoce, a pod względem ceny jest faktycznie kuszący. Niestety ma też sporo braków w bibliotece, a jakość obrazu i dźwięku stawiają go w tyle za konkurencją. Czy warto wykupić subskrypcję? Tego dowiecie się z naszego testu.
SkyShowtime to nowy serwis streamingowy. Jak wypada tle Netfliksa i innych? Fot. SkyShowtime

Na SkyShowtime czekało wielu fanów filmów i seriali, bo teoretycznie ma w garści połowę Hollywoodu (Universal i Paramount). Tak jednak na razie nie jest i pewnie dopiero w przyszłości, kiedy skończą się licencje w konkurencji, może dojść do takiej sytuacji, że największe tytuły będą dostępne tylko w tym serwisie. Co jest w tym momencie?

Zalety SkyShowtime: nowe seriale, stare klasyki i cena

Biblioteka z klasykami kina i nowymi serialami, których wcześniej w Polsce nie było

W końcu możemy obejrzeć "Yellowstone", "Tulsa King", "Halo" i kilka innych świetnych seriali, których nazwy mogą nam niewiele mówić, bo po prostu nie było ich w polskim streamingu. Na start dostaliśmy też kinowe filmy z zeszłego roku m.in. "Top Gun: Maverick", "Jurassic World: Dominion", "Wiking", "Minionki: Wejście Gru" i "Podpalaczka", które również były dostępne tylko w VOD lub na nielegalnych stronach.

Wkrótce mają zostać też dodane m.in. "Uśmiechnij się", "Nope", a także 21 europejskich seriali przejętych przez HBO Max, w tym polską "Warszawiankę" z Borysem Szycem na podstawie scenariusza Jakuba Żulczyka. To pokazuje, że platforma dawkuje na razie tytuły, by po prostu mieć coś na zapas. Wkrótce więc ze względu współpracę z największymi studiami i telewizjami może być naprawdę grubo.

Z łezką w oku patrzyłem też na dostępne filmowe klasyki, jednak ile razy można oglądać np. "Pulp Fiction", "Gladiatora", "Forresta Gumpa", "Człowieka z blizną", "Nagą broń" czy "Powrót do przyszłości" (dobra, można wiele razy). Zwłaszcza że większość z nich można zobaczyć też na innych platformach streamingowych. Fajnie, że są, ale jednak wolałbym więcej nowości filmowych, a tych jest w sumie na razie jak na lekarstwo. Ciekawe też, jak często i w ile od premiery będą dodawane do bazy.

Jedna z najniższych cen za abonament w Polsce

Już podstawa cena serwisu jest atrakcyjna: 24,99 zł - jest najniższych na rynku spośród największych zagranicznych serwisów streamingowych. Disney+ kosztuje 28,99 zł miesięcznie, HBO Max złotówkę więcej, a Netflix ma najtańszy pakiet za 29 zł. Jedynie Amazon Prime Video ze swoją ofertą 49 zł na rok (lub 10,99 zł za miesiąc) w tej kategorii rządzi i trudno to będzie przebić.

Dodatkowo SkyShowtime przygotował na swój debiut promocję "na zawsze" – jeśli do 11 kwietnia zdecydujemy się na subskrypcję, to będziemy płacić połowę ceny, czyli zaledwie 12,49 zł. Jest w tym jednak haczyk – obniżka będzie obowiązywać cały czas, ale tylko do momentu rezygnacji z usługi. Jeśli później ponownie wykupimy abonament, to już będzie w normalnej cenie.

Nawet biorąc pod uwagę obecną, mocno okrojoną (o tym za chwilę) bibliotekę i możliwość współdzielenia konta na 3 urządzeniach równocześnie (nie ma zakazu, który wprowadza Netflix), to jest się nad czym zastawiać... albo właściwie nie. Wychodzi to przecież dużo taniej niż bilet do kina. Choć w kinie mamy lepszy dźwięk i obraz, ale to tego za chwilę przejdziemy.

Wady SkyShowtime: dziury w bibliotece, mało nowych filmów i brak 4K

Dziurawa baza seriali i brakujące sezony dostępnych produkcji

W serwisie mogę sobie ustawić na profilówkę Michaela Scotta, ale "The Office" nie ma, choć był w zapowiedziach (a liczyłem też na dodatkowe materiały, który są dostępne na amerykańskim Peacocku). "Yellowjackets" też brak, a to serial literalnie wyprodukowany przez Showtime – jest za to na Canal Online i pewnie właśnie po wygaśnięciu tam licencji trafi na SkyShowtime. To jednak tylko jedne z wielu przykładów.

Seriali, którym wcięło sezony, jest sporo np. "Twin Peaks" (jest tylko trzeci, a pierwsze dwa w ogóle nie są dostępne w polskim streamingu), "Dexter" ma tylko pierwszy sezon, a "Prawo i porządek" dwa ostatnie (bez pozostałych 20). W przypadku niektórych filmów też jest wybiorczo np. "Szybcy i wściekli" mają 1, 5 i 6 część. Do tego niektórym serialom, o których wspomniałem wcześniej, także brakuje nowych odcinków. Np. w styczniu Amerykanie obejrzeli finałowy, 9. odcinek pierwszego sezonu "Tulsa King", a u nas są tylko trzy.

Nie ma również innych filmów i seriali (m.in. "Poker Face", "Star Trek: Discovery", "Dr House"), na które liczyło wiele osób ze względu na wielkie marki dostępne na grafikach reklamowych. Jest to dziwne i widziałem spore oburzenie w sieci z tego powodu, ale też zrozumiałe. Wszystko to wynika z dwóch rzeczy, o których pisałem wcześniej: trwających licencji, które wykupiły inne serwisy oraz zwykłych działań biznesowych. Jeśli wszystko byłoby wrzucone od razu, ludzie obejrzeliby to w dwa miesiące i zrezygnowali z subskrypcji. Możliwe, że to też kwestia niewyrobienia się z tłumaczeniami, aczkolwiek wątpię.

Brak filmów 4K, Dolby Atmos i wsparcia dla stosunkowo nowych urządzeń

Zarzut dotyczący jakości obrazu i dźwięku nie dotyczy osób, które oglądają filmy na smartfonach, ale po tym, do czego przyzwyczaiły nas Netflix, HBO Max czy Disney+, widać i słychać różnicę. Nie ma Dolby Atmos, dźwięk 5.1 nie jest wszędzie, a filmy są w jakości maksymalnie Full HD (w regulaminie można przeczytać, że pracują nad rozdzielczością 4K) – to za mało na start biorąc pod uwagę to, co oferują inni i to, że niektórzy mają w domach 80-calowe telewizory i większe.

Nie pisałem o sobie: mam o wiele mniejszy ekran (58 cali) i do samej aplikacji nie mam większych zastrzeżeń, ale w sieci znajdziemy wpisy z przeróżnymi problemami na różnych urządzeniach. Na moim telewizorze wszystko działało sprawnie, choć wideo zacięło się na chwilę dwukrotnie w czasie odtwarzania "Top Gun: Maverick" (i to w trakcie finałowej walki!), który nie był przecież w jakości 4K.

Myślę, że jednak takie sprawy techniczne będą jeszcze poprawione. Podobnie jak dodanie niektórych bajerów czy opcji, np. by nie włączał się kolejny odcinek czy film po seansie lub to, by napisy nie były wyśrodkowane, na no narzekają użytkownicy na facebookowej grupie SkyShowtime Polska.

Aplikację bez problemu odpalimy na nowych telewizorach, ale jeśli mamy np. Samsunga sprzed 2017 roku to już nie. W zeszłym roku przy starcie podobnie "dyskryminowały" HBO Max i Disney+ i też była z tego powodu afera. SkyShowtime dodatkowo nie zainstalujemy na konsolach (sprawdzałem na PS4 - i rzeczywiście nie ma apki). Posiadaczom starszych sprzętów pozostaje więc kupno nowego telewizora, TV sticka lub oglądanie filmów na laptopie.

Podsumowanie: czy warto wykupić SkyShowtime?

Decyzję oczywiście pozostawiam wam, ale moim skromnym zdaniem cena odpowiada jakości (i nie, nie jest to artykuł reklamowy). SkyShowtime nie zaliczył wpadek większych niż inne serwisy, które w ostatnich latach weszły do Polski. Nie da się uniknąć wszystkiego i każdemu się nie dogodzi.

Biblioteka na początek jest duża, a pod względem liczby i jakości samych starych filmów porównywalna np. do HBO Max, który, jeśli chodzi o nowe seriale oryginalne, jednak wygrywa i ma więcej świeżych premier. Netflix nadal prowadzi niepodzielnie w kategoriach ilościowych. Amazon Prime Video jest najtańsze, a Disney+, cóż, ma filmy i seriale Disneya, który przecież też przejął sporą część Hollywood.

Rzecz jasna nie można przymykać oczu na standard obrazu i dźwięku sprzed kilku lat, a także to, że nie wszystkie wyczekiwane i flagowe seriale czy sezony (to akurat trudno wybaczyć), które są na analogicznej platformie w Stanach, są i u nas. Minął jednak dopiero jeden dzień i z pewnością będzie to stale rozwijane i uzupełniane. Na razie rewolucji nie ma, ale pozostałe serwisy streamingowe muszą mieć się na baczności.