Maja Bohosiewicz ostrzega ws. spowiedzi dzieci. Sama chodziła do katolickiej szkoły
- Maj Bohosiewicz wrzuciła na instagramową relację szokujące wspomnienia Marty Śliwickiej na temat spowiedzi
- Influencerka również wróciła pamięcią do swojej edukacji w szkole katolickiej. Co powiedziała?
- Przy okazji gospodyni programu "Love Never Lies Polska" zaapelowała do rodziców dzieci, które uczęszczają na lekcje religii i na msze
Maja Bohosiewicz ostrzega ws. spowiedzi dzieci. "Ksiądz to tylko człowiek"
Maja Bohosiewicz to w ostatnim czasie gorące nazwisko z uwagi na głośny reality show "Love Never Lies", którego została prowadzącą. Celebrytka jest mocno aktywna w sieci, gdzie ochoczo pokazuje swoje życie.
Przypomnijmy, że influencerka i właścicielka firmy odzieżowej prywatnie jest siostrą aktorki Soni Bohosiewicz i żoną biznesmena Tomasza Kwaśniewskiego, z którym doczekała się dwójki dzieci: 6-letniego syna Zacharego i 5-letniej córki Leonii. Kiedy udostępnia na Instagramie opcję zadawania pytań, nierzadko na jej skrzynkę trafiają te, związane z macierzyństwem. Tym razem poruszyła temat spowiedzi wśród dzieci. Do podzielenia się swoimi doświadczeniami skłoniło ją wyznanie blogerki kulinarnej.
Udostępniła to, co napisała Marta Śliwicka. Kobieta, kiedy była dzieckiem i uczęszczała do szkoły, dowiedziała się, że dyrektor placówki - ksiądz - miał zachowywać się nieodpowiednio w stosunku do uczennic. Miał je podglądać, fotografować bez zgody i dotykać podczas pracy w Kopenhadze.
Blogerka przytoczyła także, jak wyglądała jej spowiedź u ks. Michała Gutkowskiego (jezuita i instruktor ZHR, ukarany "za przekroczenie granic intymności osób małoletnich"), kiedy była 15-letnią dziewczyną. "'A jak tam twoje stosunki z chłopcami, Marta?', odpowiedziałam: 'Dobrze, dziękuję'. On: 'Ale nie rozumiesz... Jak tam twoje 'stosunki' z chłopcami!'" – zacytowała.
Podkreśliła, że wówczas nie widziała w tym nic podejrzanego i zwyczajnie wyśmiała to w rozmowie z koleżankami. Nadmieniła jednak, że sprawa mogłaby przybrać zupełnie inny bieg, jeśli byłaby młodsza i jeszcze bardziej podatna na manipulacje dorosłego.
Bohosiewicz udostępniła też kolejne przemyślenie Śliwickiej. "Tyle się mówi o chronieniu dzieci przed obcymi, a nadal, nawet ludzie, których uważam za bardzo świadomych, pozwalają obcej osobie na wypytywanie 9-letnich dzieci o ich największe tajemnice" – zauważyła.
"Do tego wmawiane jest im, że mają obowiązek pokuty w postaci zrobienia wszystkiego, co ten obcy typ im powie i jeszcze w atmosferze tajemnicy przed rodzicami? Czy tylko mi się wydaje chore?" – dodała wymownie.
Jakiś czas temu Bohosiewicz wprost powiedziała o tym, że nie uważa się za katoliczkę. Podkreśliła natomiast, że w pełni szanuje tę religię ze względu na jej bliskich.
"Nie jestem katoliczką, ale część mojej rodziny jest/są. To pierwszy ważny powód. Bardzo szanuję religie innych i chodzę na śluby komunie i chrzty moich bliskich, jeżeli wiem, że to dla nich ważne - mnie to w żaden sposób nie ogranicza czy nie rani, a dla nich jest to przyjemność" – pisała na Instagramie.
Teraz Bohosiewicz znowu podniosła temat, alarmując przy okazji ws. najmłodszych. "Mnie samej daleko do Kościoła, choć moje wspomnienia ze szkoły i religii są raczej bardzo pozytywne. Miałam cudowne panie katechetki i super księży i proboszcza w moim kościele w Żorach" – przyznała.
"Nie wolno uogólniać i wiem, że na świecie są i dobrzy i źli - zawsze i wszędzie. Wypowiedź Marty daje mi tylko czerwoną lampkę, żeby odbyć rozmowy z dziećmi, żeby powtarzać, że ksiądz to tylko człowiek, a nie istota boska, że nie może przekraczać naszych granic" – napisała influencerka.
"Co najważniejsze: mówić dzieciom, gdzie powinny być ich granice, których nikt nie może przekraczać!" – poinstruowała innych rodziców.