Początek procesu adwokata od "trumny na kółkach". Na rozprawę wziął ochroniarzy
- Jesienią 2021 roku kierowany przez łódzkiego adwokata Pawła Kozaneckiego mercedes zderzył się z audi, w wyniku czego zginęły dwie kobiety
- Po wypadku adwokat przekonywał, że samochód, w którym były dwie kobiety to "trumna na kółkach"
- W poniedziałek 27 lutego 2023 roku przed sądem w Olsztynie rozpoczął się proces Kozaneckiego
Początek procesu adwokata od "trumny na kółkach". Przyprowadził ochronę
Przed Sądem Rejonowym w Olsztynie w poniedziałek 27 lutego 2023 roku rozpoczął się proces mecenasa Pawła Kozaneckiego z Łodzi. Chodzi o sprawę wypadku z września 2021 roku, w którym kierowany przez łódzkiego adwokata mercedes zderzył się z audi, którym jechały dwie kobiety w średnim wieku – obie poniosły śmierć.
Cała sprawa nabrała rozgłosu po tym, jak krótko po wypadku Kozanecki dał do zrozumienia, że ofiary same były sobie winne, bo jego auto zderzyło się z "trumną na kółkach".
Łódzki mecenas jest oskarżony o spowodowanie śmiertelnego wypadku. Jak relacjonuje serwis tko.pl na poniedziałkową rozprawę przyszedł w towarzystwie dwóch rosłych mężczyzn, którzy zasłaniali go i informowali media, aby "nie naruszać jego strefy".
Składając wyjaśnienia przed sądem, Kozanecki stwierdził, że nie pamięta momentu wypadku. Odmówił też odpowiedzi na pytania pełnomocników oskarżycieli posiłkowych.
Jak podaje "Fakt", reprezentujący Kozaneckiego mecenas Kazimierz Pawelec domagał się utajnienia wyjaśnień swojego klienta z powodu "ważnego interesu oskarżonego". Stanowczo sprzeciwili się temu zarówno prokurator, jak i pełnomocnicy oskarżycieli posiłkowych – podkreślali, że "sam zainteresował media sprawą".
Termin następnej rozprawy wyznaczono na maj.
Łódzki adwokat o "trumnie na kółkach"
Przypomnijmy: jesienią 2021 roku Paweł Kozanecki miał doprowadzić do wypadku, wracając z wesela modelki i influencerki Martyny Kaczmarek. W wyniku zderzenia dwóch aut doszło do śmierci dwóch kobiet, a jadący z nimi chłopiec trafił do szpitala, zaś osoby z drugiego samochodu nie ucierpiały.
O wypadku stało się głośno, gdy dzień po nim adwokat zamieścił w mediach społecznościowych nagranie, na którym stwierdził m.in., że "to była konfrontacja bezpiecznego samochodu z trumną na kółkach i między innymi dlatego te kobiety zginęły".
Reporterzy programu "Uwaga" TVN dotarli do informacji, że w organizmie mężczyzny wykryto kokainę. Jej ilości miały być jednak śladowe i podobno nie wpłynęły na jego zdolność kierowania pojazdem.
W grudniu zeszłego roku sąd dyscyplinarny przy Okręgowej Radzie Adwokackiej w Łodzi zdecydował o jego zawieszeniu w czynnościach zawodowych na 16 miesięcy.
– Orzeczenie uważam za kuriozalne. Pragnę zaznaczyć, że jest ono nieprawomocne i po otrzymaniu pisemnego uzasadnienia z pewnością się od niego odwołam. Podkreślenia wymaga również fakt, że wciąż jestem czynnym adwokatem i mogę wykonywać zawód – skomentował wówczas Kozanecki.
W styczniu Kozanecki został ponownie skazany przez sąd dyscyplinarny Izby Adwokackiej w Łodzi. Wyrok dotyczy komentarza zamieszczonego w mediach społecznościowych.
Chodzi dokładnie o wpis: "Generalnie to wierzchołek góry lodowej, jeżeli chodzi o poziom moralny i orzeczniczy sędziów Wydziału Karnego Sądu Apelacyjnego w Łodzi. Tu zdaje się, pomógłby wyłącznie buldożer". Wyrok nie jest prawomocny.