Michalik o rozkładzie państwa polskiego. "Zachowujemy się wszyscy, jakby nic się nie stało"
Boję się jednak, że jedyną odpowiedzią będzie: nic. I może jeszcze puste spojrzenie - o co jej u licha chodzi?
Granice to temat i polityczny i psychologiczny, wdzięczny, choć bardzo trudny. Większość ludzi nie potrafi ich wyznaczać ani egzekwować, a w Polsce ta niemożność przybrała już wymiary społeczne.
Nic dziwnego - człowiek upodabnia się do konkretnego świata i otoczenia, w jakim funkcjonuje, nie ma się więc co dziwić, że w kulturze gloryfikującej "znoszenie" i "wytrzymywanie", w kulturze folwarcznej i niedojrzałej, ludzie nie wychodzą masowo na ulicę, nie walczą o swoje prawa. Ani z powodu 100-procentowych podwyżek czynszów, rat kredytów, cen, usług, ani utraty pracy, covidowych śmierci, zabijania kobiet w zagrożonych ciążach.
Orlen - kto wyprowadził miliony?
Ale Orlen - o, Orlen to zupełnie inny temat, dziś w pewien sposób najgrubszy, a bardzo gruby od zawsze. Wczoraj dowiedzieliśmy się, że mogły z niego "zostać wyprowadzone 3 miliardy złotych" - tyle że miliardy same się nie wyprowadzają - jeśli wyparowały, to wiadomo, że ktoś je ukradł. A kradzieży takich kwot dokonuje się na najwyższym szczeblu albo za jego wiedzą i przyzwoleniem.
To tylko jednak mała ciekawostka, przyczynek do prawdziwego newsa, od którego od paru dni Polska powinna się trząść w posadach a pewnie i inne kraje też, jest fakt, że rosyjska ropa przestała płynąć do Polski dopiero kilka dni temu, gdy… dostawy wstrzymała jednostronnie Rosja. Gdyby tego nie zrobiła, otrzymałaby od polskiego państwowego giganta w tym i w przyszłym roku jeszcze 8 miliardów złotych. 8 miliardów! Za które Kreml mógłby kupić sprzęt do zabijania Ukraińskich żołnierzy, kobiet i dzieci.
Jeśli do tego dodać fakt, że pomimo wojny wywołanej przez Rosję i sankcji, do stycznia tego roku Polska była - uwaga - największym (największym!) w Europie importerem rosyjskiej ropy naftowej, a Orlen jej największym odbiorcą to naprawdę szok, że kraj nie zatrząsł się w posadach, a Polacy tak masowo pomagający Ukraińcom nie wyszli wściekli na ulicę.
Jakby nic się nie stało
Tak się jednak nie stało, więcej - nie wiem jak państwo, ale ja mam wrażenie, że w ogóle zachowujemy się wszyscy, jakby nic się nie stało.
Dodam, że zdaniem ekspertów, mimo umowy i wysokich kar umownych zapisanych w kontrakcie Orlen nie musiał po wybuchu wojny kupować ropy od Rosji, ponieważ istnieją przepisy o przeciwdziałaniu prania pieniędzy i finansowaniu terroryzmu, które umożliwiają zaprzestania prowadzenia z nią interesów. Mimo to nasza ojczyzna, ta sama Polska, która oficjalnie jest w koalicji proukraińskiej, w praktyce wspierała finansowo rzeź na Ukraińcach.
Miałkość i błahość, z jaką został potraktowany ten temat wskazuje na stopień rozkładu państwa - nie tylko niestety od strony instytucji państwowych, ale, co martwi mnie o wiele bardziej, tkanki społecznej, naszej mentalności.
Nie należy bowiem zapominać, że populiści nie są groźni sami w sobie, w tym sensie, że mogliby sobie istnieć i głosić swoje hasełka, jednak gdyby nikt ich nie słuchał i nikt się na nie nie nabierał, pozostaliby marginesem.
To nie populistyczne hasła, tylko nasza niezdolność do piętnowania prawdziwego zła, do wyciągnięcia wobec niego realnych konsekwencji, ba - do choćby oburzenia się i rozgniewania na tych, którzy się go dopuszczają, decyduje o ich powodzeniu, a naszym upadku.