Jan Paweł II wiedział o pedofilii w Kościele? Dziennikarze TVN dotarli do kluczowego świadka
- Dziennikarze w reportażu "Franciszkańska 3" stawiają tezę, że Wojtyła ukrywał nadużycia seksualne innych księży na długo, zanim został papieżem
- Jeden z anonimowych informatorów twierdzi, że już w 1973 r. osobiście informował Wojtyłę, że ks. Eugeniusz Surgent dopuścił się w Kiczorze molestowania
- Wojtyła miał bronić ks. Bolesława Sadusia i Eugeniusza Surgenta – starał się wyciszyć ich oskarżenia o pedofilię
Reportaż o ukrywaniu pedofilii przez Jana Pawła II
Dziennikarz Marcin Gutowski w rozmowie z "Newsweekiem" powiedział, że reporterzy dotarli do kluczowego świadka, który 50 lat temu osobiście, twarzą w twarz informował Karola Wojtyłę o przestępstwie seksualnym.
– Po pół wieku opowiada o tym po raz pierwszy. Znaleźliśmy też dowody w postaci wewnętrznych kościelnych dokumentów osobiście podpisanych przez kardynała Wojtyłę. Dotarliśmy również do świadka, który w tamtych czasach pracował w krakowskiej kurii – powiedział dziennikarz.
W reportażu pojawia się sprawa księdza Bolesława Sadusia, który przez Wojtyłę został przeniesiony z parafii w Krakowie aż do Austrii. Jak dowiadujemy się z reportażu "Franciszkańska 3", w maju 1972 r. Saduś miał dostać od Wojtyły ustne wypowiedzenie z funkcji proboszcza parafii św. Floriana w Krakowie. Jak wynika z akt IPN, przyczyną usunięcia miało być właśnie molestowanie nieletnich chłopców. Kluczowe wydają się zeznania świadków, do których dziennikarze dotarli nawet po 60 latach. Mężczyźni osobiście rozmawiali z Wojtyłą, zgłaszając mu przypadki seksualnych nadużyć księży. Pierwszym jest człowiek, który ponad 60 lat temu rozpoznał w Sadusiu pedofila, który miał wykorzystywać jego brata podczas wakacyjnego pobytu w górach, i donosi na niego na milicję. Miało to miejsce w 1965 roku, a brat i ofiara pochodzili z Nowego Sącza.
Świadkowie bezpośrednio zgłaszali Wojtyle przypadki nadużyć
Drugim równie ważnym świadkiem jest 100-letni kapłan archidiecezji krakowskiej, który pracował w kurii w tym samym czasie, co ks. Saduś. Zapytany o okoliczności wyjazdu Sadusia do Austrii, duchowny wyjaśnił, że przyczyną było, że ten "był kochający inaczej". –To znaczy takie dewiacje seksualne wobec chłopców – powiedział.
Świadek powiedział, że skandal z udziałem Sadusia wybuchł na dobre, gdy na parafię zaczęły przychodzić skarżącego się na niego matki wykorzystanych chłopców. Jak wynika z oficjalnych kościelnych roczników, Saduś w 1972 r. odchodzi z parafii św. Floriana, ale z funkcji wikariusza. Oficjalnym powodem odwołania był urlop naukowy.
Tymczasem Karol Wojtyła wysyła list do ówczesnego metropolity Wiednia kard. Franza Königa, w którym prosił go o przyjęcie Sadusia do siebie. W liście nie ma nic o molestowaniu seksualnym.
Wcześniej tym samym sprawom przyglądał się dziennikarz Ekke Overbeek, autor książki "Maxima culpa. Jan Paweł II wiedział" oraz dziennikarze "Rzeczpospolitej". Poza tym amerykański kanonista i były dominikanin, który od prawie 50 lat bada przypadki molestowania seksualnego w Kościele Thomas Doyle, stwierdził jednoznacznie w rozmowie z telewizją, że Wojtyła miał wówczas obowiązek poinformowania Königa o przeszłości wysyłanego księdza.
– Nie można już powiedzieć, że Wojtyła o niczym nie wiedział. Te ustalenia dyskredytują ludzi z najbliższego otoczenia Wojtyły, którzy uważali przez długo, że polski papież nic nie wiedział – powiedział.