"Pani męża nie obsługiwała w łóżku". Po tych słowach księdza nawet Jaworowicz nie wytrzymała
- Swego czasu w "Sprawie dla reportera" wyemitowano absurdalną wypowiedź
- Ksiądz mówił o "obowiązkach" żony wobec męża w łóżku
- Jego słowa oburzyły nawet samą Elżbietę Jaworowicz
Przypomnijmy, że "Sprawa dla reportera" jest nadawana z przerwami od 1983 roku. Program od lat niezmiennie prowadzi "pierwsza dama TVP", Elżbieta Jaworowicz. Format przyciąga przed telewizory rzeszę wiernych widzów telewizji publicznej i co chwilę budzi kontrowersje. Głównym jego celem miały być interwencje w konfliktowych sprawach poprzez mediacje, wyjaśnienia, czy też opinie eksperckie. Jednak od pewnego czasu mówi się głośno o absurdalnych sytuacjach przedstawianych na wizji.
Ksiądz o "obowiązkach" żony wobec męża
Do jednej z takich sytuacji doszło w odcinku, który na antenie TVP został wyemitowany już w 2018 roku, ale ostatnio znów zrobiło się o nim głośno w mediach. Mowa o scenie, w której w studiu "Sprawy dla reportera" dyskutowano o pożyciu małżeńskim. Ksiądz Stanisław Jurczuk, jeden z rozmówców programu, nagle podzielił się swoją refleksją, która wywołała oburzenie nawet u samej prowadzącej.
– Mąż źle panią traktował, bo pani męża nie obsługiwała w łóżku. Pani jako żona ma obowiązki też, także współżycia, to jest obowiązek małżeński – stwierdził duchowny.
– Naprawdę ksiądz tak sądzi? – dopytała, nie dowierzając w słowa księdza, Jaworowicz.
– No, oczywiście, to jest obowiązek małżeński – przekonywał kapłan.
– Ale chwileczkę! Nie no, chwila! Troszeczkę ksiądz przesadził – przyznała po chwili wyraźnie obruszona dziennikarka. Ta uwaga Jaworowicz wywołała zamieszanie w studiu. Wiele osób też nie pochwalało tej wypowiedzi księdza.
W sieci również pojawiły się krytyczne komentarze. "Obsługiwać to można w sklepie", "Przecież ksiądz nie ma pojęcia o partnerstwie" – czytamy.
Inna absurdalna sytuacja w "Sprawie dla reportera". Umniejszano krzywdzie dzieci
W innym odcinku "Sprawy dla reportera" mowa była o trudnej sytuacji w rodzinie państwa Marciniaków. Dorośli już synowie wyznali, że byli bici w dzieciństwie. Kiedy w studiu toczyła się dyskusja na ten temat, goście zaczęli umniejszać krzywdzie, jakiej za młodu doznali mężczyźni.
Padły szokujące zdania, takie jak: "Lanie? Kto nie był bity", "A może zasłużyli". Głos zabrał też salezjanin ks. Kazimierz Kurek. – Nawet jeżeli dostali pasem w młodości – zaczął. Następnie ktoś w studio dodał: "No to co". Duchowny dokończył. – Oni są wykształceni. Mają wiedzę, rozumieją to. No ciągle powracać, to jest jakaś niedojrzałość tych, co płaczą. Mężczyźni w sile wieku – mówił z drwiną.
W dyskusji brał też udział Tadeusz Cymański, poseł Solidarnej Polski, który stwierdził, że też był "częstowany tym od ojca", ale "on by nie płakał". W programie jedyną trzeźwo myślącą osobą okazał się prof. Janusz Heitzman, pełnomocnik ds. psychiatrii przy Ministrze Zdrowia.
– Musimy pamiętać, że przemoc i złośliwość rodzi to samo. Pierwsza przestroga dla rodziców. Jak stosujesz przemoc w stosunku do swoich dzieci, to licz się z tym, że to się kiedyś może obrócić przeciwko tobie – podsumował.