Puścił piosenkę Cypisa podczas mszy i wywołał zgorszenie? Polityk od Ziobry chce go ścigać
Kontrowersyjne nagranie zostało opublikowane na koncie na TikToku o nazwie "user462748355", które obserwuje niecałe 75 tys. osób. Widać na nim grupę nastolatków, którzy rzucają koledze wyzwanie.
– Ej Dawid, nie masz psychy puścić "Karalucha" w kościele! – powiedzieli młodzi na nagraniu, mając na myśli bardzo wulgarną piosenkę w wykonaniu Cypisa.
– Ja nie mam? – odpowiada Dawid, który w następnym ujęciu już znajduje się w kościele podczas mszy świętej.
Roześmiany chłopak puścił z telefonu utwór, po czym przechadzał się wzdłuż kościelnych ławek. Jedna ze starszych kobiet próbowała złapać go za ramię, ale chłopak się jej wymsknął i wyszedł z kościoła.
Radny PiS wściekły. "Znam już imię, nazwisko i miasto, w którym mieszka"
Nagranie zostało już usunięte z serwisu TikTok, jednak dalej można je obejrzeć w sieci. Jego zawartość wyraźnie zbulwersowała szczecińskiego radnego z Prawa i Sprawiedliwości Dariusza Mateckiego, który zapowiedział podjęcie odpowiednich kroków prawnych w sprawie wybryku nastolatków.
Radny w swoim wpisie na Twitterze przekazał, że: "w tej sprawie będziemy jutro interweniować. Wysłałem film do prawników z Fidei Defensor. Będą formułować zawiadomienie do prokuratury - Art. 195. kk" – brzmi wpis radnego. Wspomniany artykuł z Kodeksu karnego dotyczy złośliwego przeszkadzania w wykonywaniu aktów religijnych, za co grozi grzywna albo kara ograniczenia lub pozbawienia wolności do dwóch lat.
Radny w komentarzu zapowiedział także, że zna już imię, nazwisko i miasto, w którym mieszka chłopiec przedstawiony na nagraniu.
Księdzu puściły hamulce na mszy. Kazał parafiance odszczekać słowa, mówił o "pluciu i rzyganiu"
Przypomnijmy także o innym incydencie, który miał miejsce w kościele. W styczniu w internecie pojawiło się nagranie z mszy odprawianej księdza Michała Woźnickiego. Jak przekonywał duchowny, nie wszyscy uważnie go słuchają i pozwalają sobie na zbyt swobodne zachowanie. – Jeśli tu przychodzisz i chcesz czymś księdza wiązać, to darem dla tego miejsca (...) Czy mamy walor pieniądza, czy konkretnej rzeczy, jestem gotowy to przyjąć, będę dziękować, bo to dla Boga jest, ale mnie to wiąże – mówił kapłan. Natomiast jednej z uczestniczek mszy wypomniał, że zapowiedziała, iż więcej nie będzie przychodzić na nabożeństwa. Wierna przyniosła obraz Maryi, ale duchowny stwierdził, że nie chce tego obrazu, dopóki kobieta nie "odszczeka" swoich słów.
– Ja muszę wiedzieć, czy ten obraz będzie tutaj. Ten obraz tu zostanie, tylko jeśli pani odszczeka swoje słowa "Nie będę tu przychodzić". Jeśli pani zostanie przy swoich słowach "nie będę tutaj przychodzić", to proszę zabierać obraz – perorował. Na te słowa zareagował mąż wiernej. Ksiądz Woźnicki powiedział w odpowiedzi, że właśnie takie, jak wcześniej opisał, było zachowanie kobiety i są na to świadkowie. Dodał jeszcze, że przychodzenie na jego msze to "przywilej". W przemówieniu księdza znalazły się też słowa o "pluciu" i "rzyganiu".