Polka jechała pod prąd na niemieckiej autostradzie. Potem... ukradła radiowóz
Kierowcy ciężarówek zaczęli zgłaszać, że pewien kierowca volkswagena jedzie pod prąd. Na miejsce udało się kilka patroli policji, który dostrzegli auto z polskimi tablicami rejestracyjnymi.
Kierowcą okazała się 29-letnia Polka, którą policjanci zabrali do radiowozu. Zostawili auto z uruchomionym silnikiem, by zabezpieczyć golfa zaparkowanego na poboczu.
Kobieta wykorzystała nieobecność funkcjonariuszy i odjechała policyjnym passatem z migającymi "kogutami". Na szczęście kobietę udało się wkrótce zatrzymać przez funkcjonariuszy z Delitzsch.
Na komisariacie przeprowadzono testy na obecność alkoholu i narkotyków w organizmie, lecz wyszły negatywnie. – Mimo to pobrano jej krew do dalszych badań – powiedziała w rozmowie z TAG24 rzeczniczka policji.
Jak się jednak okazało, to nie jedyne przewinienie Polki. Już wcześniej na policję dotarł raport, w którym odnotowano, że 29-latka jechała przez teren zabudowany w pobliżu Kapellenberg z prędkością 140 km/h, gdzie obowiązuje ograniczenie do 80 km/h).
W sprawie kobiety toczy się postępowanie. Rzeczniczka policji przyznała, że jazda pod prąd i odjechanie radiowozem, to za mało, by zabrać jej prawo jazdy.
Polak jechał przez Niemcy z zawrotną prędkością skradzionym autem. Zatrzymał go wybuch
Niedawno informowaliśmy o Polaku, którego niemiecka policja ścigała 42-letniego Polaka przy użyciu kilkunastu radiowozów i śmigłowca. Mężczyzna jechał 240 km na godzinę skradzionym audi pod wpływem amfetaminy. Do zdarzenia doszło na początku marca w Turyngii. Policja otrzymała zgłoszenie o skradzionym samochodzie w Mellingen. Policja ustaliła, że złodziej wsiadł do pojazdu i udał się w stronę Görlitz autostradą A4.
Mężczyznę ścigało kilkanaście radiowozów, w tym pochodzące z Saksonii, sąsiedniego landu. Uciekinier jechał z prędkością nawet 240 km na godzinę. Funkcjonariusze postanowili użyć do pościgu śmigłowca.
Pościg skończył się w momencie, gdy... doszło do wybuchu silnika. Złodziejem okazał się 42-letni Polak. Badania wykazały, że był pod wpływem amfetaminy. Mężczyzna trafił do aresztu.
Szokujące zachowanie Polaka na niemieckiej autostradzie. Policja musiała użyć kolczatki
Przypomnijmy także o polskim kierowcy, który jechał przez ponad 100 kilometrów pod prąd po niemieckiej autostradzie. Do zdarzenia z udziałem Polaka doszło w pierwszej połowie stycznia na niemieckiej autostradzie A20.
Jak poinformowała niemiecka policja, 37-letni kierowca z Polski wjechał na niewłaściwy pas ruchu w miejscowości Pasewalk w Meklemburgii-Pomorzu Przednim oddalonej około 30 kilometrów od granicy z Polską.
Polak jechał w pewnym momencie w kierunku Szczecina z prędkością aż 210 km/h. Ścigało go aż siedem radiowozów. Udało mu się tak uciekać przez ponad 100 kilometrów. Dopiero rozłożona na autostradzie kolczatka go zatrzymała. Nie wiadomo, czemu Polak wjechał na autostradę pod prąd i nie zatrzymał się na wezwanie policjantów. Kiedy w końcu go zatrzymano, okazało się, że był trzeźwy. Jak przekazały służby, Polak słyszał zarzut spowodowania zagrożenia w ruchu drogowym.