Polka jechała pod prąd na niemieckiej autostradzie. Potem... ukradła radiowóz

redakcja naTemat
16 marca 2023, 12:15 • 1 minuta czytania
Do zdarzenia doszło w środę w nocy na niemieckiej autostradzie A9 w Wiedemar w Saksonii. 29-letnia Polka jechała pod prąd, a następnie... odjechała policyjnym radiowozem.
Kolejny incydent z polskim kierowcą na niemieckich drogach. Fot. Unsplash/Jonas Augustin

Kierowcy ciężarówek zaczęli zgłaszać, że pewien kierowca volkswagena jedzie pod prąd. Na miejsce udało się kilka patroli policji, który dostrzegli auto z polskimi tablicami rejestracyjnymi.


Kierowcą okazała się 29-letnia Polka, którą policjanci zabrali do radiowozu. Zostawili auto z uruchomionym silnikiem, by zabezpieczyć golfa zaparkowanego na poboczu.

Kobieta wykorzystała nieobecność funkcjonariuszy i odjechała policyjnym passatem z migającymi "kogutami". Na szczęście kobietę udało się wkrótce zatrzymać przez funkcjonariuszy z Delitzsch.

Na komisariacie przeprowadzono testy na obecność alkoholu i narkotyków w organizmie, lecz wyszły negatywnie. – Mimo to pobrano jej krew do dalszych badań – powiedziała w rozmowie z TAG24 rzeczniczka policji.

Jak się jednak okazało, to nie jedyne przewinienie Polki. Już wcześniej na policję dotarł raport, w którym odnotowano, że 29-latka jechała przez teren zabudowany w pobliżu Kapellenberg z prędkością 140 km/h, gdzie obowiązuje ograniczenie do 80 km/h).

W sprawie kobiety toczy się postępowanie. Rzeczniczka policji przyznała, że jazda pod prąd i odjechanie radiowozem, to za mało, by zabrać jej prawo jazdy.

Polak jechał przez Niemcy z zawrotną prędkością skradzionym autem. Zatrzymał go wybuch

Niedawno informowaliśmy o Polaku, którego niemiecka policja ścigała 42-letniego Polaka przy użyciu kilkunastu radiowozów i śmigłowca. Mężczyzna jechał 240 km na godzinę skradzionym audi pod wpływem amfetaminy. Do zdarzenia doszło na początku marca w Turyngii. Policja otrzymała zgłoszenie o skradzionym samochodzie w Mellingen. Policja ustaliła, że złodziej wsiadł do pojazdu i udał się w stronę Görlitz autostradą A4. 

Mężczyznę ścigało kilkanaście radiowozów, w tym pochodzące z Saksonii, sąsiedniego landu. Uciekinier jechał z prędkością nawet 240 km na godzinę. Funkcjonariusze postanowili użyć do pościgu śmigłowca.

Pościg skończył się w momencie, gdy... doszło do wybuchu silnika. Złodziejem okazał się 42-letni Polak. Badania wykazały, że był pod wpływem amfetaminy. Mężczyzna trafił do aresztu.

Szokujące zachowanie Polaka na niemieckiej autostradzie. Policja musiała użyć kolczatki

Przypomnijmy także o polskim kierowcy, który jechał przez ponad 100 kilometrów pod prąd po niemieckiej autostradzie. Do zdarzenia z udziałem Polaka doszło w pierwszej połowie stycznia na niemieckiej autostradzie A20.

Jak poinformowała niemiecka policja, 37-letni kierowca z Polski wjechał na niewłaściwy pas ruchu w miejscowości Pasewalk w Meklemburgii-Pomorzu Przednim oddalonej około 30 kilometrów od granicy z Polską.

Polak jechał w pewnym momencie w kierunku Szczecina z prędkością aż 210 km/h. Ścigało go aż siedem radiowozów. Udało mu się tak uciekać przez ponad 100 kilometrów. Dopiero rozłożona na autostradzie kolczatka go zatrzymała. Nie wiadomo, czemu Polak wjechał na autostradę pod prąd i nie zatrzymał się na wezwanie policjantów. Kiedy w końcu go zatrzymano, okazało się, że był trzeźwy. Jak przekazały służby, Polak słyszał zarzut spowodowania zagrożenia w ruchu drogowym.