Porsche zmiotło przystanek w Łodzi. "Pięć dni, k***a, miałem ten samochód"
- Do wypadku doszło w środę (15 marca) rano na skrzyżowaniu ulic Brackiej i Spornej w Łodzi
- Okoliczności zdarzenia wyjaśniają policjanci z Wydziału Wykroczeń i Przestępstw w Ruchu Drogowym
- Kierowca i pasażer porsche niedługo po wypadku trafili do szpitala na badania
Porsche z impetem wjechało w przystanek w Łodzi
Do tego groźnego zdarzenia doszło w środę (15 marca) około godz. 10:30 na skrzyżowaniu ulic Brackiej i Spornej w Łodzi, w pobliżu Szpitala Dziecięcego. Za kierownicą skody siedziała 28-latka, porsche kierował 38-latek.
Ze wstępnych ustaleń policjantów wynika, że kierująca skodą, jadąc ulicą Sporną od Wojska Polskiego, podczas skrętu w lewo w ulicę Bracką zderzyła się z jadącym z naprzeciwka porsche.
Na nagraniu z miejskich kamer monitoringu widać, jak rozpędzone luksusowe auto zjeżdża najpierw na chodnik, ścina kosz na śmieci, a po kilkunastu metrach wjeżdża w pobliski przystanek autobusowy.
Wypadek w Łodzi. Jest nagranie z miejsca wypadku
Samochód zmiótł wiatę z powierzchni, a siła uderzenia była tak duża, że metalowy elementy zostały wręcz wyrwane z ziemi. Na szczęście w chwili zdarzenia na przystanku nie oczekiwali pasażerowie, a na chodniku nie było pieszych. Wówczas, jak podkreślają służby, mogło dojść do tragedii. W tym miejscu przebywa zazwyczaj dużo pieszych i pasażerów.
W wypadku ucierpiały jednak dwie osoby – kierowca i pasażer porsche. 28-latka nie odniosła żadnych obrażeń. Do sieci trafiło też nagranie tuż po zdarzeniu dwóch aut. Widzimy na nim kompletnie zniszczony sportowy samochód i słyszymy, prawdopodobnie jego właściciela.
"Pięć dni, k***a, miałem ten samochód" – słyszymy męski, zdenerwowany głos. Funkcjonariusze nie potwierdzili, że te słowa wypowiedział właściciel auta, jednak na początku nagrania słychać, jak ten sam mężczyzna mówi strażakom, że jest kierowcą porsche.
Policjanci ustalają przyczyny wypadku. Jak dodają, jest jeszcze za wcześnie, by wskazać winnego tego zdarzenia. Sprawą zajmuje się Wydział Wykroczeń i Przestępstw w Ruchu Drogowym.
– Trwają czynności w tej sprawie. Po ich zakończeniu policjanci wskażą, kto jest sprawcą wypadku – przekazała w rozmowie z TVN24 mł. asp. Jadwiga Czyż z Wydziału Ruchu Drogowego łódzkiej komendy miejskiej policji.
– Nie ulega wątpliwości, że samochód sportowy biorący udział w zdarzeniu musiał poruszać się z dużą prędkością. Na tym etapie nie chcemy przesądzać, kto ostatecznie zostanie uznany za winnego spowodowania zdarzenia – dodała policjantka.
Zaledwie kilka dni wcześniej, w poniedziałek 13 marca, w Łodzi doszło do innego groźnego zdarzenia. Wóz strażacki zderzył się z autobusem MPK, z ustaleń "Dziennika Łódzkiego" wynika, że ostatecznie zostało poszkodowanych 15 osób. Z ustaleń policjantów wynika, że kierowca wozu strażackiego stracił kierowanie nad pojazdem i uderzył w stojący autobus.