Zapytaliśmy w najbogatszej gminie w Polsce o nastroje polityczne. "Jesteśmy już zniesmaczeni"

Katarzyna Zuchowicz
23 marca 2023, 05:43 • 1 minuta czytania
Od lat są liderem rankingów na najbogatszą gminę w Polsce. Choć dziś sami nie wiedzą, czy tak będzie dalej. Rozbiór Kleszczowa – bo tak mówią o zmianie granic, którą w 2022 roku zafundował im rząd – cały czas budzi tu emocje. Jak jednak patrzą na to, co dzieje się w kraju? To, co przewija się często, powinno dać politykom do myślenia: – Jesteśmy już tym zmęczeni. I zniesmaczeni.
Zapytaliśmy w Kleszczowie, najbogatszej gminie, o nastroje polityczne. Fot. PIOTR KAMIONKA/REPORTER/East News

O nastroje związane z politycznymi burzami, które ostatnio przetaczają się przez Polskę, zapytaliśmy niedawno mieszkańców Potoku Górnego, najbiedniejszej gminy w Polsce. Teraz postanowiliśmy je sprawdzić na drugim biegunie rankingów – w najbogatszej gminie.


Od lat niezmiennie jest nią Kleszczów w województwie łódzkim. Wszyscy się już do tego przyzwyczaili, a wokół bogactwa Kleszczowa narosło wiele mitów. Nazywano go zresztą polskim Kuwejtem.

Jednak dziś na to określenie mieszkańcy reagują lekką konsternacją. Mówią, że nie wiedzą, czy tak nadal jest lub jak długo tak będzie. Wszystko przez to, co spotkało ich na przełomie 2021/2022 roku. Oni nazywają to rozbiorem Kleszczowa.

Rozbiór Kleszczowa

To wtedy premier Mateusz Morawiecki podpisał rozporządzenie "w sprawie ustalenia granic niektórych gmin". A oni w ten sposób utracili na rzecz Bełchatowa część swoich terenów z elektrownią, którą przynosiła im gigantyczne dochody.

– Mieszkańcy widzą w tym niesprawiedliwość. Ich opinia w ogóle nie była brana pod uwagę. I nie chodzi tylko o same środki, które straciliśmy, ale o sposób, w jaki zostało to przeprowadzone – słychać dziś w Kleszczowie.

W lokalnym referendum mieszkańcy powiedzieli "nie" rozbiorowi. Skargę na rozporządzenie Rady Ministrów do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego złożył Rzecznik Praw Obywatelskich. Władze gminy zwróciły się też do Trybunału Konstytucyjnego.

– Mam żal do rządu. To była ich decyzja. Kogo innego winić? Dla mnie nie było żadnej przesłanki, która wskazywałaby, żeby przesunąć granice naszej gminy. Mieszkańcy gminy zostali ograbieni i czekamy teraz na to, żeby Trybunał zajął się sprawą Kleszczowa. Myślę, że ta sprawa częściowo może mieć wpływ na wynik wyborów parlamentarnych u nas – mówi jeden z mieszkańców.

A zatem Kleszczów. Według statystyk Ministerstwa Finansów z ubiegłego roku to wciąż najbogatsza gmina w Polsce, gdzie dochód podatkowy w przeliczeniu na mieszkańca wynosi ponad 29 tys. zł.

"Nie odbiegamy od innych mieszkańców Polski"

Na początek pierwsza obserwacja. Tak jak w najbiedniejszej gminie mieszkańcy reagowali, że biedy u nich nie ma, tak tu słychać zupełnie coś odwrotnego.

– Myślę, że nie odbiegamy od innych mieszkańców Polski. To nie ma znaczenia, że ktoś mieszka w najbogatszej gminie. Nie przekłada się to na środki, które ma na koncie. Tak samo, jak w innych gminach, mamy mieszkańców, którzy mają najniższe emerytury i zarabiają najniższe krajowe. I myślę, że patrzą na to, jak inni w kraju – słyszymy.

Jedna z mieszkanek: – Proszę sobie wyobrazić. Mieszka pani na wsi. Dostaje pani emeryturę 1400-1500 zł. Co jest pani największym problemem? Że idzie pani do sklepu i co pani za to kupi? W jaki sposób zapłaci pani za węgiel, który kosztuje 3 tys. zł minimum?. Nie ważne, że jest dotacja rządu, że jest jakaś pomoc. Ale ktoś dopuścił do tak wysokich cen. Ludzie nie znajdują uzasadnienia, dlaczego to wszystko tak podrożało. Mnie się nie mieści w głowie, że idę do sklepu i muszę tyle wydać. Takie jest przekonanie każdego człowieka.

Lokalny działacz: – Daje się odczuć, że ludzie są już tym wszystkim zniechęceni. Za dużo jest tej niesprawiedliwości. Dla niektórych jest wszystko, a dla innych nie.

Jeden z przedsiębiorców mocno akcentuje: – To wcale nie oznacza, że jak mieszkamy w najbogatszej gminie, to mieszkają tu sami bogaci ludzie. Mieszkają tacy sami ludzie, jak w innych gminach.

I tak na pewno jest. Ale jakie panują tu nastroje polityczne? Jak patrzą na wszystkie tematy, którymi ostatnio bardzo żyją rządzący? Czy są dla nich równie ważne, jak dla polityków?

Mieszkańcy Kleszczowa o JPII

– Dla mnie Jan Paweł II jest bardzo ważną postacią. Uważam go za świętego i bardzo sceptycznie podchodzę do zarzutów formułowanych przez media dotyczących tuszowania pedofilii. Dlatego uważam, że powinniśmy zadbać o uczciwe badania historyczne. Jestem przekonany, że Jan Paweł II się obroni. Nie mam wątpliwości co do jego świętości i znaczenia w historii – reaguje Piotr Gajda, właściciel AQQ Agencji Kreatywnej z Kleszczowa. 

– Natomiast mocno irytuje mnie wykorzystywanie papieża w sporze politycznym. Uważam, że jest to cyniczna zagrywka polityków, niezależnie od opcji.  Po obu stronach jest to wykorzystywanie osoby Jana Pawła II do tego, żeby zbić kapitał polityczny. Nie widzę w tym nic pozytywnego – dodaje.

A gdyby miał to być temat całej kampanii wyborczej? – Jestem niemal przekonany, że tak będzie. Dla mnie to jest żenujące. Osobiście jestem tym już zmęczony. Wszyscy jesteśmy już zmęczeni i zniechęceni tą nieczystą grą polityczną – odpowiada. 

Wśród znajomych nawet nie słyszy rozmów o burzy wokół Jana Pawła II: – Jest tyle spraw, którymi trzeba się zająć w życiu, że nie jest to temat na agendzie. To temat zastępczy. Zwykła wrzutka przedwyborcza. Chyba wszyscy tak to rozumiemy. Nie ma co się tym zajmować. Papież, jak wspomniałem, obroni się sam przy rzetelnych badaniach. Są dużo poważniejsze rzeczy, które ludzi teraz obchodzą. 

Robaki, którymi PiS karmił nas przez wiele dni, ostrzegając przed opozycją? – To wszystko jest śmieszne i irytujące – odpowiada.

Burza wokół Magdaleny Filiks? O tym dowiedział się przypadkiem, nie wiedział, o co chodzi: – W rozmowach nie padło to ani razu. Media i o politycy o tym dyskutują i tym żyją, ale ludzie najwyraźniej nie. To jest tragedia i bardzo bolesne. Natomiast nie chcę się na tym skupiać w tym sensie, że to kolejny raz, gdy politycy i media grają tragedią ludzką. Rozumiem, że to się klika, ale nad taką tragedią wypada milczeć. Sam mam czwórkę dzieci i nawet nie potrafię sobie wyobrazić, co teraz przeżywa rodzina tego chłopca. 

PiS wygrywał w Kleszczowie

W wyborach parlamentarnych 2019, w gminie Kleszczów wygrał PiS (58,33 proc.). Drugie miejsce zajęła Konfederacja (11,76 proc.). KO była trzecia (11,69 proc.). W 2015 roku były podobne wyniki, z tym że na drugim miejscu był Kukiz'15, a za nim PO (ponad 9 proc.).

Mieszkańcy mówią, że u nich nie ma ani PO, ani PiS, że liczą się tylko lokalne ugrupowania, które ze sobą walczą.

– Powiat bełchatowski jest mocno nakierowany na PiS. W Kleszczowie też dostawali ponad 50 proc. głosów. Jak będzie teraz? Trudno powiedzieć. Może szala przesunie się w kierunku innej partii, która wcześniej rządziła? Tak myślę życzeniowo. Bo pewne osoby przejechały się na polityce. A na pewno przez zmianę granic mieszkańcy gminy czują się ograbieni – mówi jeden z lokalnych przedsiębiorców.

Oczywiście, że widzą tematy zastępcze, które krążą w przestrzeni publicznej. – Ludzie oceniają to w zależności, jaką kto telewizję ogląda. Kraj jest podzielony, małe miejscowości też. Ale dziś wieś jest inna niż kiedyś. Ludzie są pozamykani w domach. Sąsiad z sąsiadem praktycznie nie rozmawia – rzuca jeden z mieszkańców.

"Wiadomo, że chodzi o bitwę polityczną"

W naszych rozmowach najbardziej przewija się Jan Paweł II. Świeża sprawa. Ciągle aktualna. Każdego dnia widzimy, co się wokół niej dzieje.

– Nie rozumiem, dlaczego papież został zapisany do jednej partii w tym kraju i teraz temat będzie wałkowany jako partyjny. Widzieliśmy, co działo się w Sejmie. Temat jest trudny i powinien być wyjaśniony przez Kościół. To Kościół powinien zajmować się swoimi tematami, a nie partie polityczne. A im bardziej będą zamykane usta ludziom, tym będzie tracił wizerunek Jana Pawła II. Efekt będzie odwrotny – reaguje jeden z mieszkańców gminy.

Kolejny: – Jeśli chodzi o Jana Pawła, to raczej nie słyszałem, żeby u nas przewijały się takie tematy. Wiadomo, że chodzi o bitwę polityczną dwóch największych ugrupowań.

Mieszkanka niedużej wsi przyznaje, że sprawy związane z religią i wiarą są dla mieszkańców ważne. I uważa, że ludzie na pewno nie będą zmieniać swoich przekonań po jednym reportażu i burzy, która wybuchła po nim. – Musieliby przewartościować wszystko, co do tej pory mieli i czym kierowali się w życiu. Na pewno sprawa Jana Pawła II nie ma na nich wpływu. Myślę, że to, co się dzieje, raczej traktują jako przedwyborcze przepychanki – dzieli się obserwacjami.

A tym ludzie są już zmęczeni.

Ona na przykład w ogóle już nie ogląda telewizji. – Informacje czerpię z innych mediów, bo jak przełączam programy, to widzę, jak wpadają ze skrajności w skrajność. A człowiek też musi zachować zdrowy rozsądek. Przed wyborami wszystko się kumuluje, ludzie nie chcą uczestniczyć w tych przepychankach – tłumaczy.

Piotr Gajda: – Myślę, że takie tematy zastępcze jeszcze bardziej zniechęcają ludzi i nie zostają bez wpływu. Ja na przykład nie mam czasu zajmować się takim tematem jak robaki. Nie mam czasu się w to wczytywać, bo na tyle mnie to nie interesuje. Wyobrażam sobie, że wiele osób zostaje na takim poziomie. I z tym wszystkim idą do urn. A można się spodziewać, że im bliżej do wyborów, tym więcej takich tematów będzie.

"Powiedziałbym, żeby przestali rozdawać pieniądze"

Mimo prób nie udaje nam się porozmawiać ani z przedstawicielem lokalnych władz, ani z lokalnymi ugrupowaniami. Wręcz słyszymy odmowy. Dlatego o problemy codziennego życia pytamy tylko zwykłych ludzi.

Kleszczów to gmina wiejska. – Problemy? Proszę zapytać rolników, ile muszą zapłacić za nawóz, za opryski, żeby cokolwiek zebrać. A ile dostają za zboże – radzi jeden z rozmówców.

Kolejny: – Rolnicy są niezadowoleni. Zostaliśmy zasypani zbożem z Ukrainy, a nasi rolnicy co? Przetrzymywali zboże do wiosny, zawsze wtedy cena była wyższa, a teraz okazuje się, że nie ma jak sprzedać, a jak sprzedać to za taką cenę, że szkoda gadać.

To samo mówili nam mieszkańcy Potoku Górnego. Podobnie jak to, że dla ludzi są tematy ważne i ważniejsze. Co jednak tu powiedzieliby politykom rządu, gdyby odwiedzili ich gminę?

– Powinni się zająć pozyskaniem pieniędzy z KPO. One jak najszybciej powinny do Polski spłynąć. Powinni zająć się ograniczeniem inflacji. Jesteśmy w bardzo ciężkiej sytuacji w związku z wojną i inflacją. Te tematy powinny być dla nich ważne – reaguje jeden z rozmówców.

Kolejny w emocjach: – Powiedziałbym, żeby przestali rozdawać pieniądze i przestali zadłużać nasz kraj!

Czytaj także: https://natemat.pl/474881,potok-gorny-jest-najbiedniejsza-gmina-mieszkancy-o-politycznych-burzach