Ogromne protesty w Izraelu. Ponad pół miliona osób demonstrowało przeciwko rządowej reformie
- Prawicowy rząd Benjamina Netanjahu chce ograniczenia uprawnień sądu najwyższego Izraela
- Setki tysięcy mieszkańców Izraela zaczęło masowo protestować
- Zdaniem przeciwników, reforma da rządowi między innymi pełną kontrolę nad powoływaniem sędziów
Mieszkańcy Izraela nie zgadzają się z planami, które szykuje dla nich rząd. Już w pierwszej połowie marca wyszli masowo na ulice, by pokazać swój sprzeciw. Największa demonstracja odbyła się w Tel Awiwie. Według szacunków wszystkie wiece liczyły nawet 500 tysięcy osób.
Protestujący o premierze: "Człowiek, który próbuje nas zniewolić"
W sobotę 25 marca przez ulice Izraela przeszły kolejne protesty. Jak donoszą izraelskie media, około 200 tysięcy osób zgromadziło się na głównym proteście w Tel Awiwie przed tzw. tygodniem paraliżu, w którym koalicja rządząca ma przyjąć nową reformę.
W sumie w demonstracjach brało udział ponad 600 tysięcy obywateli. Protesty odbyły się także między innymi w Jerozolimie, Hajfie i Beer Szewie.
Jak poinformowali organizatorzy, protesty zaplanowano w około 150 miejscach. Wezwali obywateli Izraela do udziału w "wiecu w obronie wolności kraju" oraz do tego, aby każdy protestujący przyprowadził przynajmniej jedną osobę, która do tej pory nie brała udziału w demonstracjach.
"Cały Izrael stanie przeciwko niemu (Netanjahu - red.). Razem zwyciężymy!" – napisali w oświadczeniu organizatorzy demonstracji, dodając, że kraj wchodzi "w najbardziej fatalny tydzień w historii".
Przemawiający na proteście w Tel Awiwie historyk Yuval Noah Harari zwrócił się do premiera Benjamina Netanjahu. – Wiemy, że jesteś odpowiedzialny za wszystko, co się dzieje. Nie jesteś emisariuszem. (...) Nie będzie ulic, placów ani lotnisk nazwanych twoim imieniem. Ale będziemy opowiadać historię człowieka, który próbował nas zniewolić i poniósł porażkę – mówił.
Jaki jest powód protestów w Izraelu?
Jak informowaliśmy, 11 marca rozpoczęły się masowe demonstracje w Izraelu. Tym, co skłoniło obywateli Izraela do wyjścia na ulice, jest planowana reforma, którą zapowiedział rząd. Ten chce, by zmienić przepisy w stosunku do tamtejszego sądu najwyższego. Jak wyjaśniają przedstawiciele władz, ma to "wprowadzić równowagę pomiędzy organami władzy".
Przeciwnego zdania są obywatele. Jak twierdzą, zmiana pozwoli na scentralizowanie władzy, która skupi się w rękach rządu przez to, że dostanie on pełną kontrolę nad powoływaniem sędziów. Izrael chce zakazać Wysokiemu Trybunałowi Sprawiedliwości przeglądania ustaw konstytucyjnych.
– To nie jest żadna reforma sądownictwa. To rewolucja, której celem jest doprowadzenie do pełnej dyktatury w Izraelu i chcę, aby Izrael pozostał demokracją dla moich dzieci – powiedział cytowany przez Reutersa 58-letni Tamir Guytsabri, który manifestował swój sprzeciw podczas demonstracji w Tel Awiwie.