"Całe nasze zdrowie będziemy mieć w komórce". Oto szansa na ratowanie kondycji Polaków
- Narzędzia cyfrowe pomagające monitorować stan naszego zdrowia stają się coraz bardziej popularne
- Aplikacje mogą skutecznie motywować do zmiany stylu życia na zdrowszy
- Coraz chętniej z takich rozwiązań korzystają pacjenci, ale również lekarze się do nich przekonują
Dr Aleksandra Michałek widzi ogromny potencjał aplikacji mobilnych w zmianie zachowań prozdrowotnych. Podczas niedawnych Warszawskich Dni Promocji Zdrowia przekonywała, że sama świadomość i edukacja pacjentów nie wystarczy, a aplikacje mogą stanowić rodzaj konkretnej zachęty do wcielania w życie zachowań prozdrowotnych. Przykładem mogą być osoby z nadciśnieniem tętniczym, których w Polsce jest ok. 10 mln.
– 10 mln to 36 tys. dreamlinerów wypełnionych po brzegi, to 180 stadionów narodowych pełnych kibiców, to Warszawa pięć razy większa. 10 mln to liczba pacjentów chorujących na nadciśnienie tętnicze w Polsce. Nadciśnienie jest jednym z głównych czynników ryzyka udaru, choroby wieńcowej, a w konsekwencji zawału i niekiedy zgonu. A tak niewiele potrzeba, aby zapobiec tym chorobom, albo złagodzić ich przebieg, aby nie doszło do powikłań – przekonuje ekspertka.
Jak wylicza to: aktywność fizyczna, zdrowa dieta, unikanie nałogów, dobre relacje, dobry stan ducha.
– Wszyscy to wiemy, ale kto z nas żyje w taki sposób? - pyta, dodając, że sama edukacja nie wystarczy. Według niej wielodyscyplinarne zespoły specjalistów medycznych, które prowadzą pacjentów, w których pomagają edukatorzy zdrowotni, dietetycy, trenerzy, psycholodzy, a także lekarze wprawdzie istnieją, ale są bardzo elitarne i dostępne dla niewielu.
Choroby cywilizacyjne rosną w siłę
W przypadku 10-mln rzeszy pacjentów z nadciśnieniem, chcąc im pomóc i poświęcając jedną godzinę rocznie na edukację i motywację, trzeba by mieć 5 tys. pełnych etatów. Jedna godzina rocznie to nie jest jednak wystarczające rozwiązanie, a nadciśnienie to nie jedyny problem.
– W Polsce co czwarty dorosły obywatel ma otyłość, mamy 3 mln pacjentów z cukrzycą typu 2,70 proc. mężczyzn ma cholesterol powyżej normy, 60 proc. kobiet ma hipercholesterolemię, zaburzenia snu dotykają jedną trzecią dorosłych. Dlatego też WHO i inne organizacje zachęcają nas do tego, abyśmy promowali trend self care - mówi kardiolożka.
Natychmiastową cyfryzację przyniosła pandemia
Na to wszystko nałożyła się pandemia, która przyniosła wiele złego, nasiliła problemy chorób cywilizacyjnych, a dodatkowo uświadomiła nam to, w jak złym stanie psychicznym jest nasze społeczeństwo.
Jednocześnie pandemia zmusiła nas do natychmiastowej cyfryzacji, także w opiece zdrowotnej. – W czasie pandemii zrozumieliśmy cyfrowy potencjał zdrowia. W związku z tym zmienia się obraz pacjenta oraz lekarza – uważa dr Aleksandra Michałek.
Przypomina, że w ubiegłym roku Deloitte opublikował raport, w którym przedstawiono wyniki badań dotyczące potrzeb współczesnych pacjentów, w którym zbudowano obraz pacjenta phygitalowego z połączenia słów physical i digital.
– To jeszcze ciągle mniejszość naszych pacjentów. To pacjent bardzo otwarty na rozwiązania cyfrowe, gotowy monitorować swoje zdrowie ze wsparciem rozwiązań cyfrowych, gotowy monitorować chorobę przewlekłą również przy użyciu takich narzędzi – opisuje specjalistka.
Jak dodaje, podobnie lekarze stają się coraz bardziej otwarci na nowe rozwiązania, co potwierdziły opublikowane w ubiegłym roku wyniki pilotażowego badania prowadzonego przez Naczelną Radę Lekarską i Uczelnię Łazarskiego na temat lekarza przyszłości.
– Ten lekarz przyszłości, to już nie ten zabiegany lekarz na dyżurach, ale lekarz, który próbuje znaleźć równowagę między pracą, rozwojem, a swoim życiem osobistym, ale też lekarz, który zwraca ogromną uwagę na relacje z pacjentem i chce wykorzystywać wszystkie zdobycze współczesnej medycyny, po to, aby lepiej diagnozować i leczyć pacjenta, ale także po to, aby mieć więcej czasu – wylicza kardiolożka.
"Mamy aplikacje na wszystko"
Ekspertka zauważa, że obecnie cyfrowe rozwiązania zaczynają nas zalewać. – Rozwiązał się worek z digital therapeutics. Mamy aplikacje na wszystko. Jaka może być ich rola? Jestem przekonana, że wsparcie cyfrowymi rozwiązaniami systemu opieki medycznej, a przede wszystkim profilaktyki, może znacznie obniżyć koszty opieki medycznej, może w pewnym stopniu zastąpić wielodyscyplinarne, holistyczne zespoły – mówi dr Michałek.
Dzisiejsze narzędzia cyfrowe mogą trafiać w zindywidualizowany sposób do pacjentów. Mogą monitorować w czasie realnym zachowania pacjentów, a na podstawie zebranych danych podpowiadać ułatwione ścieżki zdrowotne czy gotowe propozycje diagnostyczne.
Jednak istotne jest to, że narzędzia cyfrowe mogą też budować głębokie zaangażowanie pacjenta w proces zmian i to silniej niż jedna wizyta na rok lub pięć lat u specjalisty.
– Liczba narzędzi jest ogromna. Mamy narzędzia, które mocno stawiają na motywację do zmiany nawyków, np. Etna, która monitoruje realizację przez pacjentów planów zdrowotnych i jeżeli pacjent faktycznie je realizuje, to może dostać bardzo atrakcyjne nagrody, nawet zegarek, a jeżeli ich nie realizuje, to musi dopłacać do aplikacji. Mamy aplikacje połączone z różnymi urządzeniami, np. z bransoletką zbierającą informacje o aktywności pacjenta, śnie, nastroju i pomagające psychiatrze monitorować terapię – podaje przykłady kardiolożka
Aplikacja na receptę?
Co więcej, na przykład w Niemczech i krajach skandynawskich niektóre aplikacje zapisywane są już przez lekarza. Lekarze mogą przepisywać te aplikacje jako interwencje terapeutyczne i jest to refundowane.
– To kierunek, którego nie unikniemy. Współczesna medycyna, to będzie medycyna cyfrowa. Niedługo całe nasze zdrowie będziemy mieć w swojej komórce – prognozuje dr Aleksandra Michałek. Na razie jednak brakuje jeszcze badań, które mogłyby przekonać specjalistów medycznych, że te interwencje są na pewno skuteczne.
Czytaj także: https://natemat.pl/zdrowie/474701,sztuczna-inteligencja-jest-przydatna-takze-w-medycynieBezpieczeństwo i odpowiedzialność
Inna kwestia to bezpieczeństwo danych i bezpieczeństwo medyczne wynikające ze stosowania aplikacji mobilnych monitorujących stan naszego zdrowia.
– Możemy sobie wyobrazić pacjenta, który skanuje swoje znamiona przy pomocy aplikacji, a aplikacja się pomyli i nie wykryje zmiany, więc pacjent nie trafi do lekarza. Dlatego jakość tych narzędzi jest niezmiernie istotna – przestrzega kardiolożka.
Jak mówi, w Niemczech dopuszczenie aplikacji do używania przez pacjentów jest mocno sformalizowane. w Polsce mamy certyfikację wyrobu medycznego, ale jeszcze wiele do zrobienia w tym zakresie pozostaje przed nami.
Aplikacje dla każdego
Dr Aleksandra Michałek sama korzysta z różnych aplikacji do ćwiczeń, ale na bazie swoich doświadczeń i potrzeb pacjentów postanowiła stworzyć aplikację na miarę swoich pacjentów.
– Sama jako kardiolog uległam fascynacji narzędziami cyfrowymi. Uwielbiam ćwiczyć. Kiedy w pandemii zamknięto wszystkie siłownie, ściągnęłam sobie kilka aplikacji do treningów i zaczęłam z nich korzystać. Pomyślałam, że to świetne narzędzie dla moich pacjentów, ale niedostępne, bo wielu z nich np. nie zna języka angielskiego. Tak narodził się pomysł na aplikację rytme.pl dla pacjentów – opowiada kardiolożka.
Ma nadzieję, że cześć pacjentów zacznie z niej korzystać i zacznie dbać o swoje zdrowie.