Pochowali zmarłych na działce przeznaczonej pod drogę. Proboszcz i gmina nie mogą się dogadać
- Parafia, w zamian za utracony pas ziemi konieczny do poszerzenia drogi, otrzymała odszkodowanie w wysokości ponad 119 tys. zł
- Cztery lata temu urzędnicy pojechali na wizję lokalną i zorientowali się, że tam, gdzie w przyszłości ma być nowa droga, stoją dwa groby
- Problem do dzisiaj nie został rozwiązany
Dwa pomniki, z czterech wzniesionych kilka lat temu na cmentarzu w podwarszawskich Łazach, znajdują się w miejscu zaplanowanej przez gminę drogi. Jak doszło do tej sytuacji?
Proboszcz parafii w Magdalence, która administruje cmentarzem, mówi, że "doszło do splotu nieszczęśliwych zdarzeń". Urzędnicy przekonują z kolei, że chcieliby załatwić tę sprawę polubownie. Żadna ze stron nie chce też, aby doszło do ekshumacji zwłok.
Łazy pod Warszawą. Ksiądz pochował zmarłych na działce pod drogę
Jak informuje portal TVN Warszawa, dziesięć lat temu cały teren należał do Parafii św. Marii Magdaleny w Magdalence. We wrześniu 2012 wójt zdecydował jednak o nowym podziale nieruchomości.
Parafia, w zamian za utracony pas ziemi konieczny do poszerzenia drogi, otrzymała odszkodowanie w wysokości ponad 119 tys. zł. Nowej drogi do dzisiaj co prawda nie ma, ale gmina nigdy też nie wycofała się ze swoich planów inwestycyjnych.
Cztery lata temu urzędnicy pojechali nawet na wizję lokalną i właśnie wtedy zorientowali się, że tam, gdzie w przyszłości ma być nowa droga, stoją dwa groby. Proboszcz winę bierze na siebie. I przyznaje, że po zmianie granic cmentarza nie przestawił ogrodzenia.
– Miałem mnóstwo zajęć dodatkowych. Byłem mocno zaabsorbowany tworzeniem liceum katolickiego. Nie byłem w stanie sam wszystkim się zająć. Delegowałem do sprawy inne osoby. Na dodatek nastąpił inny zbieg okoliczności. W 2016 roku, kiedy doszło do tych pochówków, nie było mnie w parafii. Grabarz myślał, że to nasz teren, ponieważ parkan nie był przesunięty i pochował tam dwie osoby – opowiada duchowny.
Do porozumienia między proboszczem a gminą nie doszło
Proboszcz zwrócił się do gminy z prośbą o znalezienie innego wyjścia poza ekshumacją. – Od wielu lat staramy się polubownie załatwić tę sprawę, a jest ona sprawą trudną. Na pewno nie jest to wina Gminy Lesznowola – mówi Krzysztof Klimaszewski, radny i przewodniczący komisji polityki przestrzennej.
Władze gminy wciąż szukają rozwiązania problemu. Jednym z pomysłów był zakup działek od właścicieli terenów znajdujących obok cmentarza, jednak Klimaszewski twierdzi, że to byłaby długotrwała procedura. Proponowano też tzw. wąskie gardło w newralgicznym miejscu, czyli tam, gdzie obecnie znajdują się groby.
Do tej pory do porozumienia jednak nie doszło. Obecnie obie strony są na etapie wypracowania wspólnego stanowiska. Agnieszka Adamus, kierowniczka Referatu Promocji i Komunikacji z Mieszkańcami w lesznowolskim urzędzie, poinformowała, że parafia zadeklarowała zwrot odszkodowania po wypracowaniu kompromisu w tej sprawie.
Jak dodała Adamus, gmina myśli o rozwiązaniu tego problemu poprzez "modyfikację planu zagospodarowania przestrzennego w zakresie szerokości ulicy Deszczowej", która przebiega obok cmentarza. Proboszcz zapewnia z kolei, że jest gotów nawet odkupić fragment drogi.
– Jestem gotów na każde rozwiązanie inne niż ekshumacja, żeby tylko nie odkopywać tych grobów – stwierdza duchowny.