Ciotka 8-letniego katowanego Kamila z zarzutami. Powód jest bardzo konkretny
- Sprawa Kamila z Częstochowy prowadzona jest pod kątem usiłowania zabójstwa przez ojczyma
- Ciotka, która obok matki i ojczyma jest kolejną osobą, która usłyszała zarzuty nie przyznała się do winy
- Kobieta jest pod dozorem policji, ale pozostaje na wolności
Radio RMF FM podaje, że Aneta J. jest siostrą matki katowanego chłopca. Kobieta mieszkała w tym samym domu i zeznała, że wiedziała, że chłopiec jest poparzony. Nie była w stanie jednak wyjaśnić, dlaczego mając taką wiedzę, nie powiadomiła lekarza. Nie przyznała się także do zarzutu, że nie pomogła dziecku w sytuacji zagrożenia zdrowia i życia. Jak podaje rozgłośnia, kobieta miała nie reagować na dotkliwe bicie dziecka oraz jego poparzenie.
Zwolniono ją po postawieniu zarzutów, ale znajduje się pod dozorem policji. Śledztwo w sprawie na razie się nie skończyło, a prokuratura sprawdza, czy Kamil był jedynym dzieckiem w rodzinie, wobec którego stosowano przemoc. Ośmiolatek nadal przebywa w szpitalu, a jego stan się nie poprawia.
Kamil przeszedł kolejny zabieg
Kamil przebywa w Górnośląskim Centrum Zdrowia Dziecka, które poinformowało dziś przed południem, że stan zdrowia dziecka niestety się nie poprawił. "Wczoraj chłopczyk musiał przejść kolejny zabieg chirurgiczny. Kamilek przez dłuższy czas pozostanie jeszcze w śpiączce farmakologicznej pod opieką personelu Oddziału Anestezjologii i Intensywnej Terapii" – napisano w komunikacie.
Co zrobić, by sprawa Kamila z Częstochowy nie powtarzała się w innych rodzinach?
Do sprawy katowanego ośmiolatka z Częstochowy odniósł się w naTemat pracownik socjalny Andrzej Falkiewicz z bytomskiego MOPR. To jedna z nielicznych placówek w Polsce, która prowadzi wieczorne kontrole w rodzinach.
– To wizyty, które prowadzone są bez zapowiedzi. Do takiej kontroli nie można się przygotować – ugotować czy posprzątać. Wieczorami zresztą też częściej niż rano pity jest alkohol. To w końcu wieczorem i w nocy dochodzi do najbardziej poważnych interwencji. Rodziny obnażone są z płaszczyka, w który mogą odziać się na zapowiedzianą kontrolę. Zresztą mam przekonanie, że na zapowiedzianej kontroli nie ma szans wyjść żadna patologia – wyjaśnia pracownik socjalny.
Jak tłumaczy Andrzej Falkiewicz, wieczorami pracownicy socjalni mogą też zobaczyć dzieci. – Takiej możliwości często nie mamy za dnia, bo te są w szkołach czy przedszkolach. Nie chcę tutaj nikogo bronić, bo nie znam konkretnej sytuacji katowanego Kamila, ale biorąc pod uwagę funkcjonujący system, pracownik, który przychodzi do rodziny w standardowych godzinach pracy ośrodka, może nie widzieć dziecka, nawet prowadząc kilka kontroli z rzędu, jak miało to miejsce w przypadku katowanego Kamila z Częstochowy – powiedział.