Sąsiedzi w szoku po zbrodni w Chodzieży. Oni pierwsi zauważyli otwarte drzwi
- Z ustaleń telewizji TVN24 wynika, że małżeństwo z dzieckiem przeprowadziło się do Chodzieży dwa miesiące temu
- Zamieszkali z rodzicami mężczyzny, ponieważ jego ojciec był po wylewie i potrzebował opieki
- Nikt, łącznie z przedstawicielem gminy nie przypuszczał, że rodzina może mierzyć się z problemami, które doprowadzą do zbrodni
Nowe informacje o zbrodni w Chodzieży
– Nie było jakichkolwiek sygnałów o nieprawidłowościach – powiedział telewizji TVN24 burmistrz Chodzieży Jacek Gursz. Takie same informacje spływały zresztą również od sąsiadów. Nikt nie spodziewał się, że może dojść do tragedii.
– Z widzenia ich znałam, bo trochę mieszkam już tutaj – mówi o starszym małżeństwie jedna z mieszkanek Chodzieży i dodaje, że starsze małżeństwo mieszkało w tym miejscu od ponad 40 lat. Małżeństwo z dzieckiem wprowadziło się dwa miesiące temu. Jak wyjaśnia telewizja, starszy mężczyzna był po wylewie, a rodzina miała się nim opiekować.
Kilka dni temu małżeństwo z dzieckiem było widziane na spacerze. Później uwagę sąsiadów zwróciły otwarte drzwi od ogrodu, ale że było ciepło, nie wzbudziło to niepokoju.
– Otwarte drzwi zauważyłam w nocy z piątku na sobotę i palące się światło w oknie. Ale ta starsza pani miała koty, myślałam, że uchyliła drzwi, żeby sobie tam wchodziły. A palące światło tłumaczyłam sobie tak, że jest małe dziecko i obudziło się w nocy, przecież to normalne – mówił w TVN24 jedna z sąsiadek.
Odkrycia zwłok dokonano w poniedziałek. Jak tłumaczyła policja, funkcjonariusze dostali zgłoszenie, że z rodziną nie ma kontaktu. Wysłano więc na interwencję patrol, który znalazł w domu pięć ciał.
Co wydarzyło się w domu przy ul. Podgórnej w Chodzieży?
Ciała starszego małżeństwa było na piętrze, a rodziców dziecka na parterze. Kobieta była skrępowana i miała na szyi ranę ciętą. Zwłoki niemowlaka były przykryte kołdrą. – Przyjechała jedna karetka, potem druga. Widzieliśmy, że coś się dzieje. Za chwilę policja, no to tym bardziej – opowiadał w TVN24 jeden z sąsiadów.
Z oficjalnych informacji wynika, że śledczy skłaniają się ku hipotezie, iż mężczyzna zabił swoich rodziców, a następnie żonę i dziecko. Narzędziem zbrodni według śledczych był nóż, który zabezpieczono.
Ofiary miały rany cięte. Prokuratura niemal na pewno wyklucza wersję, jakoby sprawcą był ktoś, kto uciekł z miejsca zdarzenia. Śledczy nie podają ani tego, jaki mógł być motyw zbrodni, ani kiedy dokładnie do niej doszło.