Finał sprawy tajemniczych nurków z Hiszpanii na Bałtyku. Wiadomo, jak ich ukarano
- Na początku stycznia tonącą jednostkę rzekomych hiszpańskich poszukiwaczy bursztynów zatrzymano w odległości około 5 km od brzegu
- Na kilka miesięcy sprawa ucichła. Teraz dziennik "Rzeczpospolita" dowiedział się, jak ta sprawa się skończyła
Przypomnijmy, 15 stycznia, przed godz. 2 w nocy, Morskie Ratownicze Centrum Koordynacyjne w Gdyni otrzymało zgłoszenie od Państwowej Straży Pożarnej w Gdańsku. Informacja dotyczyła tonącej jednostki w rejonie ujścia Wisły Śmiałej, która – jak potem się okazało – miała awarię układu sterowania.
Tajemniczy nurkowie na polskim wybrzeżu dostali małą karę
Jednostka znajdowała się ok. 5 km od brzegu, a na pokładzie było trzech mężczyzn, którzy mieli być obywatelami Hiszpanii i jak mieli powiedzieć – że szukali bursztynu. "Od co najmniej sześciu godzin nurkowali w tym rejonie" – ustalił wówczas portal Trójmiasto.pl. Co więcej, mężczyźni znajdowali się w pobliżu polskiego Naftoportu. Nie mieli żadnych zezwoleń, ale posiadali profesjonalnego drona do nurkowania.
Teraz w końcu sprawa ma swój finał. Nie trafiła ona wcale do prokuratury, a karę pieniężną wymierzył nurkom Urząd Morski w Gdyni. Jak poinformował dziennik "Rzeczpospolita", kierujący łodzią zapłaci grzywnę w wysokości 3 tys. zł.
– Należność nie została jeszcze uiszczona, powody na chwilę obecną nie są nam znane – przekazała gazecie Magdalena Kierzkowska, rzeczniczka urzędu.
I dodała: – W toku postępowania stwierdzono wyjście jednostką "Mivella" na Zatokę Gdańską z naruszeniem obowiązujących przepisów w zakresie ustawy o obszarach morskich Rzeczypospolitej Polskiej i administracji morskiej oraz przepisów portowych.
Nurkowie mieli być elementem akcji służb
Rozmówcy "Rz" powiedzieli też, że "o takim finale sprawy miało przesądzić to, był to element operacji międzynarodowej kilku służb, w tym polskich, wymierzonej w kartel narkotykowy przemycający m.in. kokainę z Ameryki Południowej".
Dodajmy, że jeszcze w styczniu Wirtualna Polska podawała nieoficjalnie, że sprawą miało zajmować się wówczas Centralne Biuro Śledcze Policji, a nie Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego. CBŚP jednak oficjalnie zaprzeczało, a źródła WP ze względu na międzynarodowy zakres operacji, nie ujawniały wtedy szczegółów.
– Informuję, że CBŚP nie prowadzi śledztwa dotyczącego zaistniałej w weekend sytuacji przekazało WP biuro prasowe jednostki. Portal nieoficjalnie ustalił, że służby badają wątek kryminalno-przestępczy tzw. zrzutek ze statków handlowych.
"Podobny mechanizm wykorzystywany był m.in. do przemytu narkotyków z Ameryki Łacińskiej. Jak mówi nasz informator, niedaleko miejsca, w którym znaleziono nurków, przebiega tor wodny dla statków morskich płynących do terminalu kontenerowego DCT Gdańsk, zlokalizowanego na terenie portu morskiego Gdańsk" – podano wówczas na stronie Wirtualnej Polski.