Morawiecki tak uspokajał ws. rakiety pod Bydgoszczą, że podsycił spekulacje. "Istnieją przesłanki"

Adam Nowiński
28 kwietnia 2023, 19:21 • 1 minuta czytania
Premier Mateusz Morawiecki zabrał głos na temat incydentu z udziałem tajemniczego obiektu wojskowego, do którego doszło w lesie pod Bydgoszczą. Szef rządu zamiast jednak uspokoić społeczeństwo, tylko podsycił plotki i spekulacje.
Premier Morawiecki zabrał głos ws. incydentu pod Bydgoszczą. Fot. Artur Barbarowski/East News

Co się stało w lesie koło wsi Zamość pod Bydgoszczą?

Służby nie podają informacji o tym, kiedy nastąpiło zgłoszenie, ani kiedy sytuacja miała miejsce. Z ustaleń dziennikarzy wynika jednak, że pocisk został znaleziony przez osobę, która jeździła konno w lesie 22 kwietnia.


Jeśli wersja się potwierdzi, może się okazać, że pocisk spadł dzień wcześniej (21 kwietnia), a jego lot mógł zostać nagrany przez kamery dokumentujące jedną z budów. Jak pisaliśmy w naTemat, film, na którym widać obiekt szybko przelatujący na Bydgoszczą w kierunku Zamościa zarejestrowały kamery właściciela portalu Bydgoszcz w budowie.

NaTemat skontaktowało się także z Centrum Operacji Powietrznych i Dowództwem Operacyjnym Rodzajów Sił Zbrojnych, które na razie również nie potwierdziły informacji w sprawie prawdopodobnego pocisku.

Konferencja wojskowych

Dopiero w piątek po południu, czyli mniej więcej tydzień po incydencie i dwa dni po nagłośnieniu go przez media, głos postanowili zabrać wojskowi, a konkretnie generał Tomasz Piotrowski, Dowódca Operacyjny Rodzajów Sił Zbrojnych RP.

– Sprzęt niewiadomego pochodzenia z niewiadomego kierunku znalazł się w lesie. Trwają dochodzenia i dialog między instytucjami – powiedział.

– Chcę państwa uspokoić. Bardzo intensywnie pracujemy z prokuraturą, specjalistami, żandarmerią, badamy tę sprawę. Na chwilę obecną dla nas istotne jest, że nie doszło do wybuchu ani eksplozji, w przeciwieństwie do tego, co zdarzyło się w Przewodowie. Nikt nie został też ranny – podkreślił Piotrowski.

Premier o incydencie

Wojskowym dużo lepiej wyszło uspokajanie opinii publicznej niż premierowi Mateuszowi Morawieckiemu. Szef rządu został zapytany o sytuację z rakietą w lesie pod Bydgoszczą podczas wizyty w Zielonej.

– Jestem w stałym kontakcie z szefem MON. Poleciłem mu osobisty nadzór nad przebiegiem dochodzenia, prac, które wiążą się z wyjaśnieniem tego tematu. Zażądałem też od prokuratury wyjaśnień i one do mnie wczoraj dotarły. Dajmy służbom i prokuraturze przeprowadzić dochodzenie – zaapelował Mateusz Morawiecki.

– Istnieją przesłanki, by połączyć to znalezisko z informacją, którą powzięły nasze służby już w zeszłym roku, a co do której byliśmy w kontakcie z sojusznikami, wiążącej się z incydentem z grudnia. W trakcie tego incydentu samoloty F35 i nasze samoloty zostały poderwane we właściwym czasie i we właściwy sposób, by śledzić trajektorię tego sprzętu, rakiety, która znalazła się nad terytorium RP – zasiał ziarno niepewności premier.

Generał krytykuje działania państwa i służb

Już wcześniej o takiej polityce informacyjnej państwa i służb, opartej na... braku informacji i niedopowiedzeniach, skrytykował generał Waldemar Skrzypczak.

– W każdej tego typu strategii jest zapisane, że wszystkie informacje, którymi się dysponuje powinno się przekazać tak, aby uciąć wszelkie spekulacje, ale też niepokoje ludności miejscowej, która jest zaniepokojona tym, co się wydarzyło i co jeszcze może się wydarzyć – powiedział naTemat.pl generał.

Jak wyjaśnił, wytłumaczeniem dla takiego podejścia służb może być ich brak wiedzy o tym, co naprawdę stało się pod Bydgoszczą.

– Obawiam się, że wszyscy, którzy odpowiadają za tę strategię informacyjną, nie mają wiedzy o tym, co tak naprawdę się stało i stworzenie jakiegokolwiek scenariusza jest poza ich możliwościami. Bo fakt, że kilka dni po incydencie nie mamy informacji, budzi niepokój i wiarygodność do osób, które realizują strategię informacyjną – tłumaczył nam ekspert.

Czytaj także: https://natemat.pl/484709,gen-skrzypczak-mowi-o-innym-scenariuszu-ws-rakiety-pod-bydgoszcza