Sztorm odsłonił tory z czasów Hitlera i zrobił sensację. Odżyła pogłoska o "złotym pociągu"
Temat pojawił się w lokalnych mediach i trafił do ogólnopolskich. W czasie majówki zrobiło się o nim głośno w sieci. A człowiek, czytając o tym, mógł mieć wrażenie, że mamy do czynienia z sensacyjnym odkryciem na polskiej plaży, które w dodatku dokonało się dopiero co.
"Bałtyckie fale podczas ostatniego sztormu odsłoniły w gminie Darłowo (woj. zachodniopomorskie) tory kolejowe", "To tu Hitler oglądał swoje super działo Dora", "Czy po nich jeździł także 'bałtycki złoty pociąg'?" – można było przeczytać.
Na zdjęciach widać, że tory wychodzą z wydm. Gdzie? Dokładnie w okolicy miejscowości Kopań i Wicie między Jarosławcem a Darłowem. "Odkrycie wzbudziło niemałe zainteresowanie" – podały media.
Jakież więc zdziwienie, gdy mieszkańcy tej okolicy... sami reagują zdziwieniem:
– Ja nic nie wiem o żadnym ostatnim odkryciu.
– Gdzie pani mówi, są te tory? Chyba zaraz pojadę je zobaczyć.
– To już jakiś czas temu się wydarzyło. Tory zostały odkryte w ubiegłym roku.
Kiedy sztorm odsłonił tory nam morzem
Edyta Barańska, która w Wiciach prowadzi dwa ośrodki turystyczne Pod Gruszą, od razu przesyła nam zdjęcia z lutego 2022 roku, które sama wtedy zrobiła. Widać na nich tory, które dziś robią sensację.
– Troszeczkę czasu już minęło, odkąd sztorm je odsłonił. Na pewno nie zdarzyło się to w ostatnich dniach – mówi. Wtedy wzbudziło to zaciekawienie. – Jako ciekawostkę i atrakcję zamieściłam zdjęcia na swoich profilach. Nie zaskoczyło nas to jednak, bo wiedzieliśmy, że coś takiego tu kiedyś było. Tyle że tych torów nigdy nie było widać.
W 2022 roku – choć dopiero latem – w mediach faktycznie głośno było o tym odkryciu. Ale jak się okazuje, nawet tamto – sprzed roku – nie było ani pierwsze, ani jedyne w okolicy.
Bogusław Strack, prezes Stowarzyszenia Rozwoju Miejscowości Wicie, wskazuje na jeszcze odleglejszy czas. To największy znawca tego tematu w regionie. I pasjonat historii.
– To temat, który lokalne media ciągną od pięciu lat. Co jakiś czas go wyciągają. To potężny sztorm 5 lat temu pierwszy raz odsłonił tory niemieckiej kolei wąskotorowej na plaży. Wtedy padło pytanie, skąd one się tam w ogóle wzięły. Zacząłem szukać na niemieckich stronach i dotarłem do oryginalnej kroniki budowy tych torów oraz umocnień całego nadbrzeża. Przetłumaczyłem ją na język polski i odpisałem reporterowi, skąd się wzięły i jaka jest ich historia. To jest stary temat! Te tory cały czas wystają z wydmy – mówi w rozmowie z naTemat.
Tak było w Dąbkowicach kilka lat temu:
Fot. Facebook/Gmina Darłowo
– Z kolei w zeszłym roku w okolicy miejscowości Wicie odsłonił się skład starych, zdemontowanych torów, które były zasypane przez piasek. Przyszła komuna, wszystko, co niemieckie trzeba było zniszczyć. Tory zdeponowano przy strażnicy Wojsk Ochrony Pogranicza. Strażnicy już nie ma. Natura i piasek pochłonęły tory. A w 2022 roku je odsłoniły – dodaje.
Dlatego na zdjęciach, które teraz obiegły media, tory – co może niektórych dziwić – "biegną" w stronę morza. – Od tamtej pory nie pojawiło się nic nowego. Ale zaraz zaczęły się opowieści o złotym pociągu. To zaczyna nas już trochę śmieszyć – przyznaje Bogusław Strack.
W ubiegłym roku napisał o tym artykuł w gazecie "Obserwator Lokalny". A w lutym 2022 roku gmina Darłowo napisała o nim na swoim profilu FB: "Historię torów pomógł nam odkryć Bogusław Strack, pasjonat historii swojej miejscowości. W zgromadzonych materiałach posiada między innymi "kronikę budowy" Williego Borchersa wraz z fotografiami".
Co się kryje za historią torów
Dziś zdjęcia torów znów mogą rozpalać wyobraźnię. Przypomina się dokładnie to, o czym pisano rok temu – że odkrycie kolei wąskotorowej może mieć związek z poligonem Hitlera w okolicy albo z pogłoskami o "złotym pociągu".
Ich historia nie jest jednak zbyt skomplikowana.
– W 1935 roku Niemcy próbowali walczyć z żywiołem morskim i zaczęli myśleć, jak umocnić nadbrzeże. Wysłali tu młodego specjalistę, który dostał zadanie wzmocnienia nadbrzeża przed sztormami na odcinku między Darłówkiem a Jarosławcem. Inżynier od hydrobudów w Darłowie wpadł na pomysł, żeby zacząć bić tzw. ostrogi, czyli pale, które zostały sprowadzone aż ze Spreewaldu i ze Szwarcwaldu w Bawarii. Do Darłówka były transportowane koleją. Aby transportować je dalej, wzdłuż wybrzeża, wpadali na pomysł wybudowania kolejki wąskotorowej. I właśnie nią transportowali te pale – opowiada Bogusław Strack.
– Pierwsze zostały sprowadzone kafary parowe, które wbijały te pale. Potem zostały zastąpione nowocześniejszymi, na ropę. I te pale na odcinku między Darłówkiem w Wiciem spełniały swoją rolę do 2017, czy 2018 roku, kiedy postanowiono zastąpić je naszymi palami. Nie znam szczegółów dlaczego. My, mieszkańcy byliśmy bardzo oburzeni tym tematem. Nowe pale wytrzymały do pierwszego sztormu, tylko rok. Potem to naprawiano – wspomina nasz rozmówca.
Dodaje jeszcze, że w latach 30. Niemcy robili na nadbrzeżu nasadzenia owsem wydmowym: – A potem drugi pas obsadzali czarną sosną, która do dziś jest tutaj spotykana.
Tajny poligon Hitlera? Złoty pociąg bałtycki?
Przedwojenna historia tego regionu to długi temat. Wiadomo, że przed wojną zamieszkiwany był przez narodowość niemiecką. Dziś trudno znaleźć osoby, które mogą jeszcze pamiętać tamte czasy. By np. zapytać o rzekomy "złoty pociąg", o którym znów odżyły pogłoski. Albo o tajny poligon doświadczalny Adolfa Hitlera, który był tu w okolicy.
"Między Darłówkiem i Bobolinem (gmina Darłowo) znajdują się pozostałości z tajnego poligonu doświadczalnego Adolfa Hitlera z czasów II wojny światowej. To tutaj testowano największe armaty kolejowe - Dorę i Gustawa. Strzały z tej superbroni mogły być oddawane nawet na odległość 40 km" – pisze "Dziennik Bałtycki".
Jak czytamy, to miejsce było ważne dla nazistowskich Niemiec: "O czym świadczy m.in. osobista wizyta Adolfa Hitlera, który zjawił się tam w poniedziałek 19 marca 1943 roku. Fuhrer przyjechał na poligon zobaczyć prezentację Dory, do której załadowano pocisk o kalibrze 800 mm, ważący ponad 7 ton".
– Nie słyszałam nic na ten temat. Nie kojarzę takich opowieści. Natomiast o torach, że tędy szły, wiedzieliśmy od bardzo dawna. Nie żyją już osoby, które mogły pamiętać tamte czasy – mówi Edyta Barańska.
Bogusław Strack: – Żadnych tajnych poligonów tutaj nie było. Wszystko było jawne. Rosjanie dobrze wiedzieli, że coś takiego tutaj jest.
Jak mówi, dużo o tym, co działo się na tym terenie do 1945 roku, można było się dowiedzieć z archiwów... rosyjskich. – Polacy mieli taką mentalność, żeby to, co niemieckie zniszczyć i spalić. A Rosjanie wszystko ładowali do skrzyń i wywozili. Jak ktoś interesuje się historią, to rosyjskie archiwa są studnią bez dna. Po wybuchu wojny w Ukrainie nie mamy już do nich dostępu, zostały zamknięte. Ale znalazłem tam trochę tematów. Na przykład dowiedziałem się, że na naszym Jeziorze Kopań było lądowisko hydrolotów niemieckich – opowiada.
Dziś jezioro Kopań to dobry punkt orientacyjny, gdzie znaleźć można pozostałości odkrytych torów. – Najłatwiej jest dotrzeć z Wicia ścieżką rowerową R-10 w kierunku Darłówka. Po dotarciu do kanału łączącego Jezioro Kopań z morzem, należy wejść na plażę i iść z powrotem w stronę Wicia. Tory są ok. 500 m od kanału – tłumaczy to miejsce Edyta Barańska.
A złoty pociąg?
– To wymysł reporterów. Kaczka dziennikarska. Ten sam pociąg co w Wałbrzychu. Nie ma czegoś takiego, nie ma takich legend wśród miejscowych mieszkańców. Wszelkie pogłoski o złotym pociągu to zwykła fantazja żądnych sensacji – mówi Bogusław Strack.
Tylko tory są faktem. – One służyły tylko do celów technicznych. Tylko i wyłącznie do transportu pali. A po wojnie, ponieważ była bieda z materiałami, co niektórzy wykorzystywali tory i robili z nich ogrodzenia – dodaje.
Czytaj także: https://natemat.pl/359407,zlota-era-pod-walbrzychem-oto-jak-zmienil-zycie-mieszkancow-zloty-pociag