Ekonomista o 800 plus: "Pomysł z piekła rodem". Co powinna zrobić opozycja?

redakcja naTemat
15 maja 2023, 12:36 • 1 minuta czytania
Jarosław Kaczyński obiecał 800 złotych zamiast 500 w ramach swojego flagowego programu wyborczego. Choć nieaktualny już z nazwy program 500 plus nie był ani programem prodemograficznym, ani socjalnym, zadziałał w poprzednich dwóch kampaniach wyborczych. Jak program wpłynie na gospodarkę Polski i jaka powinna być reakcja opozycji?
Ekonomista o 800 plus: Pomysł z piekła rodem. Co powinna zrobić opozycja? fOT. ANDRZEJ IWANCZUK / REPORTER

O zmianie kwoty 500 plus na 800 złotych Jarosław Kaczyński powiedział podczas spotkania w ramach konwencji "Ul programowy". Wystąpienie prezesa kończyło zresztą dwudniowy wiec PiS-owców, a prezes PiS zrobił to, czego można było się spodziewać – rzucił konkretami. Pojawiły się obietnice darmowych autostrad, bezpłatnych leków dla seniorów i dzieci oraz wspomniana wisienka na torcie, czyli rewaloryzacja świadczenia 500 plus.


– Od nowego roku 500 plus to będzie ciągle nazwa pamiętana, ale suma będzie już inna – 800 plus – oznajmił prezes PiS.

Jak na informację o 800 plus powinna zareagować opozycja?

Zmianę wysokości świadczenia rodzinnego 500 plus skomentował w naTemat ekonomista Janusz Jankowiak. Ocenił ją krótko:

– To pomysł z piekła rodem – wskazał i wyjaśnił, że ekonomiczne skutki programu są w pewien sposób do oszacowania, bo widać, że podwyżka nie przyniesie niczego dobrego. Tego nie mogą jednak powiedzieć politycy.

– To stawia opozycję w bardzo trudnym położeniu, bo nie można takiemu pomysłowi powiedzieć po prostu "nie". To mogą zrobić ekonomiści, natomiast politycy muszą brać pod uwagę skutki społeczne swoich wypowiedzi. Jeśli któryś powie, że ta waloryzacja jest nieracjonalna i opowie się przeciwko temu, narazi się na negatywne reakcje przynajmniej części elektoratu – wskazał. Jak jednak dodał, to nie tak, że opozycja nie może w tej sprawie się racjonalnie wypowiedzieć.

– Jedną z reakcji opozycji może być wprowadzenie kryterium dochodowego lub majątkowego. Jeśli chce się zadbać o najuboższych, to racjonalizacja w związku z dochodem może być na to odpowiedzią. To także zmniejszy koszty programu – wskazał.

Zdaniem Janusza Jankowiaka jest jeszcze jedno rozwiązanie. – Jeśli nie chcemy wprowadzać kryterium majątkowego, to niech przynajmniej świadczenie trafia do osób, które pracują. To stanowi wówczas bodziec, by podjąć pracę. Wtedy to zaczyna nabierać racjonalnego charakteru. Świadczenie będzie wówczas impulsem do aktywizacji zawodowej w postaci transferów gotówkowych, co jakoś je uzasadni.

Czy budżet udźwignie 800 plus?

Zdaniem ekonomisty, jeśli ta propozycja zostanie zrealizowana, to na rynek wpłynie ok. 70 miliardów złotych rocznie w formie zwaloryzowanego świadczenia.

– Zakładając, że kryteria nie ulegną zmianie, pieniądze będą trafiały zarówno do potrzebujących jak i do niepotrzebujących. Większość natychmiast to wyda, podtrzymując konsumpcję. Mniejsza grupa przeznaczy je na oszczędności i na wydatki na dobra wyższego rzędu, czyli usługi. Będziemy mieli więc do czynienia z presją inflacyjną w dwóch kategoriach: towarów i usług – wskazał.

Jak powiedział Janusz Jankowiak, wszystko dzieje się bez projektu, w ramach partyjnego wiecu, więc PiS nie przedstawił sposobu finansowania programu.

– Jeżeli nie znajdzie się na nie dodatkowego dochodu, to albo trzeba będzie zwiększyć podatki, albo pożyczyć te pieniądze, a to będzie miało swoje skutki – wskazał.

– Jeśli z podatków to mechanizm będzie wyglądał tak, że część dochodów trafi do innej grupy ludzi, to jest to obojętne z perspektywy makroekonomii. Po prostu jednym się zabierze innym się da. Część ludzi, którym się pieniądze odbierze, zmniejszy swoje oszczędności. Musimy się liczyć, że będziemy mieli wyższą inflację i wyższe tempo wzrostu gospodarczego – tłumaczy ekspert.

Jak dodaje, skutki będą niekorzystne, bo "ścieżka inflacyjna będzie stale podniesiona".

– Jeśli to zostanie wprowadzone, to do 2024 roku średnia roczna inflacja będzie na poziomie 8 proc. PiS więc jedną ręką będzie dawał niektórym, a potem wszystkim drugą ręką będzie odbierał, w postaci wysokich cen. Ten pomysł jest pomysłem z piekła rodem. Psuje makroekonomiczną, sensowną politykę. Rząd wspiera konsumpcję i napędza inflację – skomentował Janusz Jankowiak.

500 plus, czyli najbardziej bezsensowny program społeczny

Z demograficznego punktu widzenia program 500 plus jest zupełnie bez sensu. Od jego wprowadzenia w Polsce nie poprawiła się bowiem dzietność. Ba, w 2021 roku liczba urodzeń była jak za czasów II wojny, a wskaźnik dzietności mieliśmy najniższy od 6 lat. Mówił o tym w naTemat.pl ekonomista Rafał Mudry, który podkreślał wówczas również, że 500 plus nie jest także programem socjalnym. W końcu nie przyjęto żadnego kryterium dochodowego, a dotąd świadczenie nie podlegało także waloryzacji w związku z inflacją.

Co więcej, 500 plus jest zwyczajnie drogi. Do czerwca zeszłego roku rząd wydał na niego ok. 200 miliardów złotych. Zamierzonych efektów co prawda nie widać, chyba że przyjmiemy, że efektem nie była poprawa dzietności i finansów Polaków, lecz... wygrana w wyborach. 500 plus jest bowiem doskonałym programem wyborczym.

Jak obietnica Jarosława Kaczyńskiego odbije się na Polakach, przyjdzie nam obserwować w najbliższym czasie. Dotychczasowe sondaże polityczne niezmiennie dawały przewagę Prawu i Sprawiedliwości, z którym opozycja miałaby szansę wygrać wyłącznie wówczas, gdyby udało się jej zjednoczyć.