Jaki kraj, taki "John Wick". Takiego filmu w Polsce jeszcze nikt nie odważył się nakręcić
- "Dzień Matki" to film akcji w reżyserii Mateusza Rakowicza. Jest też współautorem scenariusza razem z Łukaszem M. Maciejewskim. Jego producentem jest Akson Studio.
- W obsadzie znaleźli się: Agnieszka Grochowska, Adrian Delikta, Dariusz Chojnacki, Paulina Chruściel, Paweł Koślik, Arkadiusz Brykalski, Sebastian Dela, Szymon Wróblewski, Konrad Eleryk, Jowita Budnik, Paweł Janyst, Dorota Kolak.
- Film już można oglądać na Netfliksie.
Nina, grana przez Agnieszkę Grochowską, jest ukrywającą się eks-agentką, która musi uratować swojego syna z łap gangsterów. Tak, fabułę tego filmu można streścić w jednym zdaniu i to wystarczy, bo nie ona tu jest najważniejsza. "Dzień Matki" włącza się z innego powodu i bynajmniej nie jest to tradycyjne kino familijne stworzone do świętowania 26 maja - choć wszystko zależy od tego, co akurat dana mama lubi oglądać.
John Wick walczył ołówkiem, a Nina marchewką i puszkami piwa
Niemal na samym początku filmu Nina bije się z bandziorami w kuchni i powala ich dosłownie czym popadnie: patelnią, mąką, tłuczkiem czy wspomnianą marchewką. Całość jest zrealizowana brutalnie, dynamicznie, kamera kręci się tak, byśmy nie przegapili ani jednego ciosu, a tempo podbija elektroniczna muzyka Zamilskiej. Oglądanie tego sprawia nam autentyczną frajdę i jeśli lubimy takie klimaty, to serio się nie zawiedziemy - choć sam trailer budził u mnie pewne obawy.
Od razu budzi to też skojarzenia z "Johnem Wickiem" czy filmami z Jackiem Chanem. A że jest to pierwszy taki polski film, to jednak nie ma co narzekać na wtórność. Reżyser najwyraźniej po prostu lubi takie kino i chciał je przenieść na nasz grunt. I faktycznie to mu się udało. Zwłaszcza że w pierwszej scenie Nina nokautuje dresiarzy puszkami piwa, a jeden ma na plecach napis "ŚMIERĆ WROGOM OJCZYZNY". Bardziej polsko się nie da.
Od razu wyskoczyłem z pochwałą dla scen z nawalankami, bo przede wszystkim dla nich "Dzień Matki" trzeba go obejrzeć. Jest ich całkiem sporo, nigdy wcześniej w Polsce nie były tak dobrze zrealizowane, nie ma nadmiernego slow motion czy robienia czegoś na pół gwizdka. Momentami widać, że uderzenia są (jednak) markowane, ale ogólny efekt jest naprawdę niesamowity i co tu dużo mówić - na światowym poziomie.
W takim (bojowym) wydaniu Agnieszki Grochowskiej jeszcze nie widzieliśmy
Duża w tym zasługa Agnieszki Grochowskiej, która grała już przeróżne typy bohaterek, ale nikt się nie spodziewał, że udźwignie i taką rolę. Jest twarda jak Sarah Connor z "Terminatora", ale też bardzo ludzka. I do tego widać, że ostro szkoliła się do roli ze sztuk walki, bo w wielu ujęciach ewidentnie to ona spuszcza łomot, a nie kaskaderka. Pełen szacun od tych wszystkich ludzi (a przynajmniej ode mnie), co się potrafią zasapać wchodząc na drugie piętro.
Nieco ponad tydzień temu na Netfliksie wylądowała "Matka" z Jennifer Lopez, w której główna bohaterka też siała zniszczenie, a trup ścielił się gęsto. Film Mateusza Rakowicza to kolejna tego typu produkcja z twardzielką ratującą dziecko, którą Netflix wypuszcza pod to święto, ale wydaje się jednak trochę inny.
"Matka" jest bardziej samoświadoma i nie udaje, że to coś innego niż kino klasy B. Korzysta z pewnych schematów i ma mnóstwo nawiązań, ale niektóre podkręca i wykręca na maksa. W filmach akcji muszą być charakterystyczni wrogowie, prawda? Tutaj niektórzy przypominają bossów z japońskich gier wideo.
Jestem święcie przekonany, że największy freak w całym filmie, Wolto (skrót od Woltomierz) sportretowany mocarnie przez Szymona Wróblewskiego, to mrugnięcie oka do fanów Voldo z "Soulcalibura" – przynajmniej pod względem kusego stroju i ogólnego wrażenia.
"Dzień Matki" to film akcji, jakiego w Polsce nie było. I postawił poprzeczkę bardzo wysoko
Największą bolączką filmu mogą być nasze oczekiwania – jeżeli nastawiamy się na poważny i wzruszający seans na tytułowy Dzień Matki, to możemy się srogo przejechać. Niby jest to też opowieść o poświęceniu i różnych odcieniach rodzicielstwa, ale nie oszukujmy się - raczej ten seans nie zmieni naszego podejścia do życia. Ja przynajmniej nie doszukiwałem się na siłę drugiego dna, bo film spełnił moje zachcianki w innych aspektach.
"Dzień Matki" nie zrewolucjonizuje gatunku, jest pełen rzeczy i zwrotów akcji, które gdzieś widzieliśmy, niektórzy drugoplanowi bohaterowie mogliby być lepiej napisani (zwłaszcza postać syna i Rosjanie, bo nie do końca wiemy, co oni tam właściwie robią), a niektóre sceny przekraczają granicę kiczu, ale doceniamy ten powiew świeżości, ułańską fantazję i bardzo dobrą realizację.
Śmiało można napisać, że to najlepszy polski film akcji z podgatunku kopanego - takich bowiem w naszym kraju nie było (no, może z wyjątkiem "Wściekłych Pięści Węża"). Mateusz Rakowicz już przy okazji "Najmro. Kocha, kradnie, szanuje" pokazał, że rozumie ten typ kina i ma nie swoją autorską wizję. Trzymam kciuki, by ten film też stał się hitem Netfliksa, bo bardzo chciałbym zobaczyć "Dzień Matki 2".