Szokujące zdjęcia z pierwszej komunii. Małopolski proboszcz zakuł dzieci w kajdany

redakcja naTemat
30 maja 2023, 12:35 • 1 minuta czytania
Ogromne poruszenie w internecie wzbudziły zdjęcia umieszczone na facebookowym profilu parafii pw. bł. Marii Teresy Ledóchowskiej w Muszynie (woj. małopolskie). Widzimy na nich dzieci w pierwszokomunijnych strojach... przykute do siebie nawzajem łańcuchami. Jak księża tłumaczą taki rytuał?
Parafia w Muszynie zamieściła szokujące fotografie z pierwszej komunii świętej Fot. Karolina Adamska/East News / Facebook

Muszyna. Proboszcz "zakuł dzieci w kajdany"

"W środę 24 maja ksiądz proboszcz zawierzył dzieci pierwszokomunijne Matce Bożej. Jako dowód oddania się Maryi dzieci zostały symbolicznie 'zakute w kajdany'" – wpis o takiej treści pojawił się kilka dni temu na profilu społecznościowym muszyńskiej parafii.


Załączone zostały do niego zdjęcia, na których widzimy fotografie z przedziwnego rytuału. Na jednym widać trzymającego kajdany ministranta, na innych – klęczące dziewczynki w strojach komunijnych, z rękami złożonymi do modlitwy i połączone ze sobą nawzajem wspomnianymi łańcuchami.

Wpis wzbudził ogromne poruszenie. Parafia najpierw zablokowała możliwość jego komentowania, a następnie całkowicie go usunęła. Internauci zdążyli jednak zrobić screeny, które zaczęły krążyć po sieci.

Skąd w ogóle wzięła się taka idea? Do zdjęć odniósł się w rozmowie z serwisem parenting.pl ks. dr Przemysław Szewczyk, prezbiter Archidiecezji Łódzkiej. Jak tłumaczy, jest to związane ze starym zwyczajem chrześcijańskim.

– Łańcuch to nawiązanie do niewolnictwa, które ma być tu przełożone na płaszczyznę duchową. Chodzi o niewolę duchową, w którą chrześcijanin oddaje się Chrystusowi, Marii czy jakiemuś świętemu i uznaje go za kogoś, kto decyduje w życiu o wszystkim. Łańcuch jest symbolem tego wewnętrznego nastawienia chrześcijanina do duchowego poddania się komuś, kogo uznajemy za znak Boga w naszym życiu – powiedział duchowny.

Bestwina. Ksiądz bił i wyzywał ministrantów?

Ksiądz z Bestwiny (woj. śląskie) bije i wyzywa ministrantów – twierdzi 13-letni Krystian, który jeszcze kilka tygodni temu pełnił posługę w tamtejszym kościele. Chłopiec opowiedział w rozmowie z mediami o szczegółach przemocy, której miał doświadczyć jako ministrant. Sprawą zajmuje się sąd rodzinny w Pszczynie.

Ksiądz ciągnął mnie za uszy, bił sznurkiem albo przekładał przez kolano i uderzał ręką – tak posługę w lokalnym kościele opisuje w rozmowie z Radiem Bielsko 13-letni Krystian z Bestwiny. Z roli ministranta zrezygnował po tym, jak duchowny po raz kolejny miał naruszyć jego nietykalność cielesną, ciągnąć go za ucho w ramach kary za spóźnienie.

Jak twierdzi 13-latek, ksiądz miał bić ministrantów za pomocą paska od sutanny m.in. za opuszczenie zbiórki czy też niestawienie się na mszy. – Ksiądz sobie usiadł i każdy podchodził, no i on zaczął wpierw wyzywać od dziadów (…), a potem brał ten sznurek i zaczął bić, i tak praktycznie każdego... głównie w pośladki, ale jak mu zeszło, to zdarzało się też tutaj, na końcu kręgosłupa – opisuje jeden z incydentów były ministrant.

Dziennikarzom udało się skontaktować z duchownym, który nie przyznaje się do formułowanych przez 13-latka zarzutów. – To z prawdą nie ma nic wspólnego. Niczego takiego nie było – twierdzi.