Autor nagrań ze spotu PiS zabrał głos. Ujęcia wykorzystano bez jego zgody

redakcja naTemat
31 maja 2023, 19:41 • 1 minuta czytania
Prawo i Sprawiedliwość opublikowało spot, na którym próbuje zniechęcić do wzięcia udziału w marszu organizowanym przez Donalda Tuska i opozycję. Oprócz tego, że do celów politycznych wykorzystano pamięć ofiar obozu w Auschwitz, co zostało ostro skrytykowane przez władze muzeum w Oświęcimiu, użyto także nielegalnie nagrania z Oświęcimia. Jego autor dowiedział się o sprawie i zabrał głos.
Spot PiS z nagraniami z Auschwitz. Wiktor Woźniak skomentował sprawę Fot. Youtube Wiktor Woźniak / Instagram Michał Marszał

Klip, który ma zniechęcać do wzięcia udziału w marszu 4 czerwca, jest oparty o nagrania autora, który nie wyraził zgody na ich wykorzystanie. Poinformował on o tym w swoich mediach społecznościowych, a informacja dość szybko rozpłynęła się po sieci.


Potwierdzenie w sprawie uzyskał także dziennikarz "Tygodnika NIE" oraz instagramer Michał Marszał, który opublikował na instastories odpowiedź Wiktora Woźniaka. Jak wskazuje autor filmu, nikt z Prawa i Sprawiedliwości nie zapytał go, czy może użyć jego nagrań. Co więcej, film, na potrzeby spotu przycięto i zmieniono w nim kolory.

Dla potwierdzenia, w sieci został udostępniony film, z którego PiS bezprawnie i bez otrzymania zgody miał wykorzystać fragmenty do swojej kampanii.

O co chodzi ze spotem PiS o Auschwitz?

Jak pisaliśmy w naTemat, Prawo i Sprawiedliwość opublikowało w sieci spot, którym chce zniechęcić do wzięcia udziału w marszu 4 czerwca. Za jego organizację odpowiada Donald Tusk i politycy oraz sympatycy opozycji.

Inicjatywa nie jest na rękę partii rządzącej, dlatego postanowiono wykorzystać okazję do tego, by zniechęcić Polaków do udziału w manifestacji. Sposób, który wybrano, okazał się jednak niespecjalnie udany.

Do 14-sekundowego spotu wykorzystano wspomniane nagrania z Oświęcimia, a przez cały filmik przewijają się napisy, że w obozie zamordowano ponad milion osób, a w czasie wojny zginęło ponad 6 milionów Polaków.

Na obrazki nałożony jest screen z posta Tomasza Lisa, w którym napisał on: "Znajdzie się komora dla Dudy i Kaczora". Twórcy klipu jednoznacznie narzucili więc narrację, która daje do zrozumienia, że dziennikarz i publicysta miał na myśli komorę gazową, w których uśmiercano więźniów obozu.

Spot kończy pytanie: "Czy na pewno chcesz iść pod tym hasłem?" i odniesienie do marszu zaplanowanego na 4 czerwca.

Użyciu nagrań do celów politycznych sprzeciwiły się władze muzeum w Auschwitz. Jak napisano na Twitterze, to dowód na "instrumentalne traktowanie ofiar":

"Instrumentalizacja tragedii ludzi, którzy cierpieli i ginęli w niemieckim nazistowskim obozie Auschwitz – po jakiejkolwiek stronie politycznego sporu – uwłacza pamięci ofiar. To smutny, bolesny i niedopuszczalny przejaw moralnego i intelektualnego zepsucia debaty publicznej" – czytamy w oświadczeniu.

Niezgodnie z intencją została przedstawiona także wypowiedź Tomasza Lisa. Dziennikarz oświadczył, że miał na myśli "komorę" jako celę więzienną. Przeprosił on jednak za swoje niefortunnie użyte słowa.

"Bardzo przepraszam za mój wpis o 'komorze'. To oczywiste, że myślałem o celi, ale powinienem był przewidzieć, że ludzie złej woli przyjmą interpretację absurdalną. Liczę na to, że panowie Duda i Kaczyński zapłacą za swe zbrodnie przeciw demokracji, ale po ludzku życzę im zdrowia i długiego życia" – czytamy.