"To czysto partyjna instytucja". Znany prawnik miażdży decyzję TK ws. sporu Dudy i SN
– Oczywiście można było się spodziewać, wręcz mieć stuprocentową pewność, jaka to będzie decyzja tego marionetkowego organu, który zebrał się tylko po to, żeby ratować skórę kolegom partyjnym: Mariuszowi Kamińskiemu i Maciejowi Wąsikowi – mówi mec. Michał Wawrykiewicz w rozmowie z naTemat.pl.
I dodaje: – Przez sześć lat ten organ nie robił nic w tej sprawie, po to, aby blokować Sąd Najwyższy przed rozpoznaniem kasacji w sprawie panów Wąsika i Kamińskiego.
Mec. Wawrykiewicz: TK to czysto partyjna instytucja działająca na korzyść ludzi władzy
– Ale kiedy SN zdecydował się rozpoznać sprawę i wyznaczył termin rozprawy na 6 czerwca, to natychmiast przyśpieszyły działania i trzeba było w sukurs z kolegą przyjść i pomimo konfliktu wewnątrz udało się zgromadzić 11 osób, które zsiadły w tymże Trybunale i oczywiście orzekły, że prezydent może wszystko, że może ułaskawiać każdego in blanco, bez prawomocnego wyroku, czyli w zasadzie może to robić na każdym etapie postępowania – wskazuje przedstawiciel Inicjatywy Wolne Sądy.
Mecenas podkreśla, że to bezprecedensowy ruch. – Oczywiście, tak nigdy wcześniej się nie działo. I Sąd Najwyższy w siedmiodobowym składzie w 2017 roku powiedział, że prezydentowi tego robić nie wolno. Prezydent działa w granicach i na podstawie prawa, zgodnie z Konstytucją i nie może tej swojej prerogatywy wykonywać w sposób całkowicie dowolny – przypomina adwokat.
– Ułaskawić można kogoś dopiero wówczas, kiedy ten ktoś zostanie prawomocnie skazany. (...) Także pokazuje to, jak całkowicie podporządkowanym teatrem politycznym jest dzisiejszy TK, jak nie ma on nic wspólnego z niezależnym, bezstronnym organem. Jest to czysto partyjna instytucja działająca na korzyść ludzi władzy – podsumowuje mec. Wawrykiewicz z Inicjatywy Wolne Sądy.
Pod koniec marca "DGP" informował, że Trybunał Konstytucyjny zażądał od Sądu Najwyższego wydania akt z procesu ministra MSWiA Mariusza Kamińskiego. Dziennik podkreślał wtedy, że eksperci uważają, że to kolejna próba zablokowania tego postępowania.
Dr hab. Jacek Zaleśny, z którym wówczas gazeta rozmawiała, był przekonany, że Trybunał przy rozstrzyganiu sporu kompetencyjnego nie miał podstaw do żądania wydania akt. – W działaniu TK można dopatrzyć się nadużycia kompetencji w celu uniemożliwienia SN wykonywania jego kompetencji – tłumaczył gazecie konstytucjonalista z Uniwersytetu Warszawskiego.
Co dokładnie w piątek ogłosił Trybunał Konstytucyjny?
W ten piątek TK ostatecznie stanął po stronie władzy. Po godzinie 15 ogłoszono wyrok Trybunału Konstytucyjnego w sprawie sporu między prezydentem a Sądem Najwyższym o prawo łaski.
– Prawo łaski jest wyłączną i niepodlegającą kontroli kompetencją prezydenta, wywołującą ostateczne skutki prawne – ogłosiła Julia Przyłębska – Sąd Najwyższy nie ma kompetencji do sprawowania kontroli ze skutkiem prawnym wykonywania kompetencji prezydenta – dodała. Zdania odrębne zgłosił sędzia Piotr Pszczółkowski i Michał Warciński.
Jak informowaliśmy w naTemat.pl, sędziowie zajęli się sprawą ciągnącą się od 2015 roku. Chodzi o ułaskawienie przez Andrzeja Dudę ministra spraw wewnętrznych Mariusza Kamińskiego, wiceministra Macieja Wąsika i inne osoby z byłego kierownictwa CBA, które były skazane nieprawomocnym wyrokiem.
Ułaskawienie zostało wydane, zanim sprawę zdążył zbadać sąd apelacyjny. W związku z tym sprawa została umorzona. Oskarżyciele posiłkowi złożyli jednak kasację do Sądu Najwyższego.
Tu jednak sprawa także została umorzona właśnie przez wzgląd na skierowany do Trybunału Konstytucyjnego wniosek o zbadanie, czy Sąd Najwyższy może zbadać sprawę, pomimo łaski prezydenta.
O szczegółach piątkowego wyroku TK szerzej pisaliśmy tutaj: TK "odkłócił się" i zdecydował ws. sporu Dudy i SN. Decyzja po myśli Kamińskiego i Wąsika