Patoinfluencerzy znowu rosną w siłę w Polsce. Dlaczego wciąż oglądamy ten syf?
- Gimper to youtuber, który nie widzi problemu, by mężczyzna w związku mógł iść na prostytutki, jeżeli jego partnerka nie chce uprawiać seksu. Jego kanał śledzi 2,9 miliona osób.
- "Ojciec chrzestny" polskiego patostreamingu Daniel Magical rozstał się z dziewczyną, w którą nowi "przyjaciele" chcą zainwestować 100 tys. złotych, by "wyrwać ją z patologii".
- Jaś Kapela, który będzie walczył we freakfightowym pojedynku na gali Prime Show MMA 5, próbował oblać na konferencji swojego przeciwnika "sztucznym nasieniem".
- Dawny patostreamer postanowił nagrać nowy filmik, w którym rozlicza się ze swoją mroczną przeszłością.
- Do Sejmu trafił projekt PiS mający walczyć z patostreamem w polskim internecie.
Co należy zrobić, jeżeli w małżeństwie mężczyzna chce seksu, a jego partnerka nie ma to sił lub ochoty, bo musi zajmować się ich dziećmi? Gimper, którego kanał na YouTube śledzi ponad 2,9 miliona osób, tłumaczy, że zna przypadki, kiedy facet w takiej sytuacji dostaje pozwolenie, by "pójść na prostytutki". – To nie jest takie niespotykane – wyjaśnia youtuber, zaznaczając, że kobieta może nie będzie z tego faktu do końca zadowolona, ale przynajmniej jej partner zaspokoi swoje potrzeby, a to w konsekwencji wpłynie pozytywnie na ich związek.
"Ja tam czaję, że pewnie są laski, którym to nie przeszkadza (pewnie jakiś promil, zawsze są odchylenia od normy), ale sprzedawanie tego jako nowoczesnej metody na szczęście w życiu jest dziwne" – pisze pod udostępnionym przez siebie postem Sergiusz Górski, znany też jako Nitrozyniak. Smaczku dodaje fakt, że on sam ma dożywotniego bana na platformie YouTube oraz na Twitchu za szerzenie szkodliwych treści. I taki to kolejny dzień w symulacji, którą nazywamy polskim internetem – miejscem, gdzie patoinfluencerzy tworzą swoje imperia. Te natomiast z coraz większą łatwością zaczynają wychodzić z internetowych baniek, a to za sprawą m.in. freakowych gal MMA.
W ostatnich dniach można było przeczytać o stanowisku MSWiA, które zdecydowało się zamrozić środki finansowe federacji High League (jej twarzą został kontrowersyjny raper Malik Montana), które miało mieć powiązania z Ramzanem Kadyrowem, przywódcą Czeczenii. Tym samym zaplanowana 17 czerwca gala High League 7 się nie odbędzie. Nic jednak w naturze nie ginie i fani freak fightów zawsze mogą jeszcze zwrócić swój wzrok w stronę oferty konkurencyjnej federacji – Prime Show MMA 5.
Na szczególną uwagę z pewnością zasługuje tam pojedynek między niejakim Bagietą (Michał Gorzelanczyk, który na co dzień jest pracownikiem fizycznym), a Jasiem Kapelą, redaktorem Krytyki Politycznej, który z uporem maniaka robi polskiej lewicy najgorszy PR od czasu, gdy Maja Staśko postanowiła zawalczyć w ringu u wspomnianego wcześniej Malika Montany.
Konflikt pomiędzy tymi panami trwa już jakiś czas. W sieci można znaleźć nagranie z promocji gali Prime 2: Kosmos, jak Bagieta rzuca się z pięściami na Kapelę w studiu, po tym, gdy dowiaduje się o wytatuowanym napisie „JP2GMD” na klatce piersiowej Jasia (dla niewtajemniczonych, skrót oznacza dosłownie „Jan Paweł 2 gwałcił małe dzieci”). Może dlatego Kapela teraz postanowił zrobić sobie kolejny tatuaż, tyle że na plecach. Duży napis papieską czcionką: „Nie gwałcił”.
"Niepotrzebnie chwaliłem się kolegom zawodnikom, że przygotowałem strzelbę ze spermą i ktoś musiał donieść, bo dostałem zakaz strzelania płynami i ochrona zarekwirowała mi karabin na wejściu" – pochwalił się na swoim Facebooku Kapela przy okazji konferencji promującej galę.
"Już myślałem, że cały plan mi się rypnie, ale udało mi się przemycić dwa pistolety na ketchup. Jeden z sosem czosnkowym, drugi ze sztucznym nasieniem. Niestety w jeden się otworzył magazynek i nie wystrzelił, ale bagietka i tak stała się czosnkowa. Trochę mi tylko przykro, że mój rywal nie przyjął prezentu, bo miałem dla niego żel do fistingu, żeby mógł się dobrze nawilżyć i znieczulić dupę zanim w niego wjadę w oktagonie xD takie oto mam zabawy w wieku lat 39 na @primemma.pl , podczas gdy cywilizacja umiera, faszyzm coraz silniejszy, bioróżnorodność zanika, a katastrofa klimatyczna postępuje. Ale czy to powód, żeby przestać się bawić? Nie sądzę, więc mam nadzieję, że też się dobrze bawicie. Buziaczki kochane osoby” – czytamy we wpisie Kapeli (pisownia oryginalna, przy. aut.).
Powodów do radości nie ma z pewnością internetowy twórca, który też ma już na koncie przygodę z walkami w oktagonie – Daniel Magical (tak naprawdę Daniel Zwierzyński), który uchodzi za jednego z nieformalnych ojców chrzestnych polskiego patrostreamingu.
Warto pamiętać, że już w 2017 roku stacja TVN poświęciła swój materiał "reality show" Daniela, które prowadził we własnym mieszkaniu, udostępniając na żywo alkoholowe libacje i awantury z jego udziałem. – Każdy ma swój pomysł na biznes. Jedni wolą grać w piłkę, inni zbierać śmieci, bo nie ma zawodu, a ja wymyśliłem coś, co tak naprawdę stworzyli ludzie, publika i to bardzo mądra, konkretna, która idzie w mój prawdziwy content – tak tłumaczył wtedy swoją działalność Daniel. Pod koniec 2021 roku Daniel został skazany na rok pozbawienia wolności m.in. za publiczne pochwalenie przestępstwa. Oczywiście moment jego zatrzymania był relacjonowany na żywo.
Nikt chyba jednak nie sądził, że youtuber skończy ze swoją internetową karierą po wyjściu na wolność. O Danielu Magicalu znowu jest głośno, a to za sprawą burzliwego zakończenia związku z jego niedawną dziewczyną – Nikolą.
Jeszcze chwilę temu para wrzucała filmiki na TikToka, gdzie wspólnie tańczyli, smarowali chleb Nutellą, którą wcześniej pomazali futrynę drzwi (serio) lub próbowali komunikować się z widzami w języku angielskim. Jak się jednak okazało, ich "miłość" nie trwała długo.
Związek Daniela i Nikoli skończył się nagle, gdy dziewczyna pojechała do Warszawy na robienie sobie tatuażu. Po przyjechaniu do stolicy postanowiła już jednak nie wracać do Daniela. Jednocześnie u jej boku pojawili się nowi zasięgowi "przyjaciele" – m.in. znany z walk FAME MMA Amadeusz "Ferrari" Roślik – którzy zapowiedzieli, że przeznaczą 100 tys. złotych, by "wyprowadzić dziewczynę z patologii" oraz zafundują jej podróż dookoła świata.
Ktoś mógłby oczywiście zarzucić Nikoli, że cała ta sytuacja była jedynie jej cyniczną próbą wybicia się na popularności patostreamera z Torunia, by zbudować własną markę. Ktoś inny powiedziałby, że to najgorsza historia związku od czasu kinowej serii "Zmierzch".
– Poświęciłem wszystko. Byliśmy na YouTube, robiliśmy rekordy. Pojechałem po Nikolę na Śląsk. Nikt o tym nie wiedział. Ludzie mnie wyzywali od najgorszych ścierw, że zostawiłem streama, rekordy, ekipę itd. […]. Wynająłem mieszkanie. Było, jak było. Zawiodłem się. Może miałem słabe dzieciństwo. Może chodzi o moje wychowanie przez moją mamę, czy tatę, ale wątpię… – wzruszony Daniel tłumaczył w nagraniu swoje rozczarowanie sytuacją.
Nie ma jednak tego złego, co by na dobre nie wyszło. Obecnie konto Nikoli na Instagramie śledzi blisko pół miliona osób, a na TikToku, gdzie znowu tańczy przed kamerą, przeszło 500 tysięcy użytkowników. Jedyny adres mailowy, jaki tam widnieje, to ten dedykowany komercyjnej współpracy. Daniel szuka sobie nowej partnerki.
W innej części internetu na polskiej scenie patostreamingu swoje nadawanie wznowili też Wojciech Olszański (znany również jako Aleksander Jabłonowski lub po prostu "Jaszczur") oraz Marcin Osadowski (nazywany też "Ludwiczkiem"). To liderzy tzw. ruchu kamrackiego, którzy jeszcze nie tak dawno odsiadywali karę pozbawienia wolności – pierwszy z nich za szerzenie słów nienawiści i groźby karalne pod adresem polityków, drugi za znieważenie polityków opozycji.
"W naszej opinii działalność Wojciecha Olszańskiego ma charakter antypolski, dysponujemy nagraniami, na których widać, jak Olszański już po agresji na Ukrainę spotyka się z ambasadorem Rosji w Polsce i chwali w jego obecności zbrodniarza rosyjskiego odpowiadającego za mordowanie polskich oficerów w Katyniu. Wojciech Olszański publicznie popiera zbrodnicze reżimy rosyjski i białoruski oraz liderów tych państw - Łukaszenkę i Putina" – tak o działalności Olszańskiego informował w kwietniu bieżącego roku Ośrodek Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych.
Na facebookowej stronie OMZRiK można też znaleźć nagranie, gdzie Olszański zastanawia się, czy Małgorzata Gosiewska, wicemarszałek Sejmu, powinna dostać po twarzy "deską z gwoździem" oraz filmik, na którym Osadowski przyznaje przed kolegami, że przyjął 4 miliony złotych.
Martwić może tylko fakt, że obaj ci panowie cieszą się wsparciem Grzegorza Brauna, posła Konfederacji, o którym też zrobiło się głośno w ostatnich dniach, gdy polityk przerwał wykład prof. Jana Grabowskiego w Niemieckim Instytucie Historycznym i próbował zniszczyć sprzęt nagłośnieniowy.
Jako ciekawostkę dodam, że Onet informował w 2022 roku, że z tytułu wykonywania mandatu posła Braun otrzymał łącznie prawie 123 tys. zł.
Powyższe przykłady pokazują, że w Polsce opłaca się szerzyć i promować patologiczne zachowania lub takie, które urągają randze wykonywanego zawodu, jak w przypadku posła na Sejm. Jeżeli natomiast chodzi o internetowych "twórców" takich treści, to przelewy się zgadzają, bo i w społeczeństwie wciąż jest ogromne zapotrzebowanie na taką "rozrywkę". Patostreamy nie są czymś nowym, a potrzebę ich oglądania starała się wytłumaczyć już w 2021 roku psychoterapeutka Pola Szarwiło-Węgielska na antenie TVP 3.
– Człowiek jest istotą ciekawską. Lubimy podglądać innych ludzi. Wszelkie badania psychologiczną to pokazują. Dlatego tak popularne są wszelkie reality show, gdzie przez 24 godziny na dobę możemy podglądać ludzi i patrzeć na ich słabości. Przez co mamy trochę takie poczucie, że nasze życie przestaje być rutyną, a nasze słabości są dla nas mniej zauważalne i na chwile podbudowujemy poczucie własnej wartości – tłumaczyła wtedy psychoterapeutka.
Rządzący zdają się jednak zauważać problem. Jak informuje "Rzeczpospolita", pod koniec maja grupa posłów PiS złożyła w Sejmie projekt zmian w kodeksie karnym, który ma przeciwdziałać patostreamom. Czytamy w nim m.in., że "do dziesięciu lat więzienia ma grozić tym, którzy będą zarabiać na puszczaniu w sieci na żywo przemocowych obrazów". Wcześniej o potrzebie interwencji w tym temacie mówił głośno Michał Wójcik, minister-członek Rady Ministrów w rządzie premiera Mateusza Morawieckiego. Miała to być konsekwencja nagrania, które w marcu trafiło do sieci, gdzie dwójka rodziców podduszała w relacji na żywo swojego 7-letniego syna.
Jednak nawet i w tym smutnym świecie patostreamów są też przypadki, które napawają optymizmem. Doskonałym tego przykładem jest niegdyś czołowy patostreamer o pseudonimie Rafatus. Przed laty można było oglądać w sieci jego streamy, na których upijał się do nieprzytomności i często wdawał się w bójki ze swoją ówczesną partnerką Marleną. Wszystko jednak wskazuje, że to już jednak przeszłość.
W żadnym razie nie rozgrzeszam jego wcześniejszych zachowań, które on sam określił kiedyś mianem "sztuki nowoczesnej", a w rzeczywistości była to zwykła, obleśna patologia pełna przemocy.
Mimo to teraz ten sam człowiek deklaruje, że odstawił wszelkie używki, które prawie zniszczyły mu życie i pozbył się ze swojego życia toksycznych ludzi. Co ciekawe, nagrał nawet o tym utwór, w którym rapuje, co by powiedział samemu sobie sprzed lat, gdyby mógł na chwilę porozmawiać z tamtym Rafatusem.