Szydło uderza w Trzaskowskiego ws. migrantów. Wymyśliła mu nowe przezwisko

Agnieszka Miastowska
10 czerwca 2023, 13:14 • 1 minuta czytania
W piątek Mateusz Morawiecki wypowiedział się na temat przymusowej relokacji migrantów w UE, podkreślając, że Polska nie będzie płacić za błędy państw członkowskich. Rafał Trzaskowski w odpowiedzi zarzucił PiS-owi robienie polityki na cudzym nieszczęściu. Beata Szydło nie wytrzymała i na Twitterze nazwała prezydenta Warszawy "wiceTuskiem".
Beata Szydło atakuje Trzaskowskiego. Nazwała go nazwiskiem innego polityka Fot. Artur Barbarowski/East News

Beata Szydło nazywa Trzaskowskiego "wiceTuskiem"

W czwartek w Luksemburgu spotkali się ministrowie spraw wewnętrznych krajów członkowskich UE. Po kilkunastu godzinach dyskusji przyjęli oni stanowisko negocjacyjne w sprawie reformy regulacji migracyjnych w Unii Europejskiej.  Polska oraz Węgry zagłosowały przeciwko poparciu tzw. paktu migracyjnego. W piątek Mateusz Morawiecki oświadczył, że jego zdaniem przymusowa relokacja nie rozwiązuje problemu migracji i narusza suwerenność państw członkowskich. Premier podkreślił, że Polska nie będzie płacić za błędy polityki imigracyjnej innych państw członkowskich.


W odpowiedzi na te słowa Rafał Trzaskowski napisał na Twitterze: "PiS robi jak zwykle politykę na cudzym nieszczęściu, potęguje uprzedzenia i strach. I jak zwykle kłamie i manipuluje".

"Zarówno Donald Tusk, jako przewodniczący Rady Europejskiej, jak i rząd Ewy Kopacz, w którym byłem ministrem spraw europejskich, sprzeciwiał się jakimkolwiek automatycznym, matematycznym kwotom podziału uchodźców. Bo to złe rozwiązanie, wysyłające zły sygnał do całego świata - jakoby Unia gotowa był przyjąć nieograniczone liczby uchodźców. Zgodziliśmy się na tymczasowe przyjęcie 7000 uchodźców - głównie kobiet i dzieci. Dziś, przy 170 000 uchodźców w samej Warszawie widać, jak niewielka była to liczba. I uwaga - w 2014 roku wynegocjowaliśmy, że w razie eskalacji wojny na Ukrainie Polska, która pomagałaby Ukraińcom, wyłączona powinna być z pomocy komukolwiek innemu" – tłumaczy na Twitterze Trzaskowski.

"Co się stało później - zabezpieczona została granica UE, powstał unijny korpus ochrony granic, zakazano nadużywania systemu azylowego, podpisano kilkanaście umów readmisyjnych - odsyłając setki tysięcy migrantów ekonomicznych do domu (do bezpiecznych krajów), jednocześnie wzmacniając system niebieskiej karty (dla migracji czasowej, legalnej i bezpiecznej, która Unii jest potrzebna). Podpisaliśmy umowę Unia-Turcja, która położyła kres niekontrowalnemu przemieszczaniu się migrantów. Wszystko to przygotował i wynegocjował Donald Tusk jako szef Rady Europejskiej" – dodał prezydent Warszawy i zaapelował do polityków PiS: "Przestańcie więc kłamać i manipulować".

Europosłanka tej partii Beata Szydło, nie mogła pozostawić tego bez odpowiedzi. "Politycy Platformy najwyraźniej za długo chodzili po słońcu i w głowach nagle pojawiło się u nich przekonanie, że Polacy zapomnieli już, jak wyglądały działania rządu PO, czego dowodem jest kuriozalny wpis Rafała Trzaskowskiego" – napisała na Twitterze był szefowa rządu.

Określiła Rafała Trzaskowskiego mianem "wiceTuska", dodając, że w swoim wpisie kreuje on alternatywną rzeczywistość. "[...] w której rząd Platformy bronił Polski przed kwotami migrantów, które zamierzała rozdzielić Unia Europejska. Tymczasem wszyscy pamiętamy, jak było naprawdę".

Była szefowa rządu podkreśliła, że według niej PO za czasów swoich rządów była gotowa na przyjęcie każdej liczby wysłanych przymusowo do Polski migrantów. Dodała, że "tylko zdecydowana postawa PiS i decyzja wyborców uratowały Polskę przed zalewem migrantów".

"Panu Trzaskowskiemu i pozostałym politykom Platformy przypominam, że obecny szkodliwy dla Polski i całej Europy 'pakt migracyjny' ma poparcie ich frakcji w Parlamencie Europejskim" - zakończyła post.

Przypomnijmy, na czym polega omawiany "pakiet migracyjny". Mimo że ustalono, że "żadne państwo członkowskie nie będzie nigdy zobowiązane do przeprowadzania relokacji", to "ustalona zostanie minimalna roczna liczba relokacji z państw członkowskich, z których większość osób wjeżdża do UE, do państw członkowskich mniej narażonych na tego rodzaju przyjazdy". Liczbę tę ustalono na 30 tys.