Ten serial to "zagubiona" perełka dla fanów "Lost". Żałuję, że nie dałem mu szansy wcześniej

Bartosz Godziński
13 czerwca 2023, 17:54 • 1 minuta czytania
O "The Last of Us" w sieci huczało, że hej, ale trwający drugi sezon "Stamtąd" przechodzi bez większego echa. Tymczasem to o wiele lepszy survival horror, a także jedna z najbardziej wciągających produkcji ostatnich miesięcy. Ostrzegam, że jak odpalicie jeden odcinek, to nie będziecie już chcieli przerwać seansu – nie tylko dlatego, że jest strasznie, ale po prostu jest tam tyle tajemnic, że "musimy" je odkryć jak najszybciej.
"Stamtąd" to serial, który przeszedł bez echa. Spodoba się fanom "Lost" i "The Last of Us" kadr z serialu "Stamtąd"

Choć staram się być na bieżąco z serialami, to niestety w obecnych czasach trudno ogarniać wszystko bez bycia przylepionym do ekranu 24/7. I tym sposobem do wagonika z napisem "Stamtąd" wskoczyłem dopiero, jak odjechał – i to na drugiej stacji. Lepiej późno niż wcale i ma to swoje zalety, o których za chwilę.

Tak, widziałem wcześniej, że jest jakiś nowy tytuł na HBO Max ze znajomą twarzą, a także widziałem nagłówki o tym, że ludzie mają po tym serialu koszmary (nieraz jednak się przejechałem na takiej rekomendacji, która zwykle jest naciąganym marketingiem szeptanym tudzież krzyczanym), ale dopiero teraz dałem mu szansę. I totalnie przepadłem.

"Stamtąd" na HBO Max. O czym jest najbardziej niedoceniany serial ostatnich miesięcy?

"Stamtąd" ma jeden z najbardziej oklepanych punktów wyjścia w horrorze. Jego akcja dzieje się w zapuszczonym miasteczku gdzieś w środkowych Stanach. Jest jakby żywcem wyjęte z kart powieści Stephena Kinga, a jego największa "atrakcją turystyczną" jest to fakt, że jeśli do niego trafimy, to już się z niego nigdy nie wydostaniemy (?).

Jak to działa w praktyce? Widzimy to na przykładzie pewnej rodzinki, która chciała zjechać swoim kamperem na autostradę, ale zabłądziła. Dojechała do felernego miejsca, została niemal całkowicie zignorowana przez jego mieszkańców, kiedy pytała o drogę, a próbując nomen omen stamtąd wyjechać, ponownie się w nim znalazła. Nie pomogło nawet wycofanie się tą samą trasą.

Drogi wyjazdowe i wjazdowe tworzą jakby pętlę, ale to pikuś przy tym, co się dzieje po zmroku. Otóż pechowców nękają zombiaki, ale nie takie typowe - bliżej im do postaci z "Powracających". Nie rozlatują się i wcale im się nie śpieszy, by kogoś pożreć. Można się przed nimi w prosty sposób uratować - wystarczy mieć specjalny talizman i nie wpuszczać ich do środka. Potrafią jednak być bardzo przekonujący i nie każdy się oprze pokusie.

"Stamtąd" korzysta ze sprawdzonych horrorowych motywów, ale nie jest wtórne

Miasteczko na amerykańskiej prowincji i nieumarli, to coś, co widzieliśmy wiele razy, ale jednak serial od samego początku przykuwa nas tym, za co pokochaliśmy "Zagubionych" - maratonem tajemnic. Kim są te zombiaki i gdzie są w ciągu dnia? Dlaczego to miasteczko jest jak czarna dziura i czy faktycznie nie ma drogi ucieczki? Czy ludzie trafiają tam przypadkiem, czy może to jakiś czyściec? Po dwóch odcinkach mam tyle pytań i zero odpowiedzi.

Serial kipi od rozkminek (idealnie się go ogląda z kimś, bo od razu można sobie z kimś przegadać swoje teorie) i choć kolejne pytania są powolutku wyjaśniane, to za chwilę pojawiają się nowe zagadki. Wydaje się jednak, że twórcy nauczeni na błędach z "Lostów", stosują mniej chamską narrację. Jest zachowany zdrowy umiar i równowaga między pytaniami a odpowiedziami. Bawimy się w kotka i myszkę, ale ciągle mamy remis.

Miasteczko do tego żyje własnym - jakby zawieszonym w czasie - życiem. Ten aspekt przypomina osady z "The Walking Dead". W tym wypadku nad wszystkim piecze sprawuje samozwańczy szeryf Boyd grany przez Harolda Perrineau (aktor powoli staje się drugim Tomem Hanksem pod względem niefartownych podróży), a niektórzy bohaterowie lekko przypominają tych ze wspomnianego serialu (jest nawet ksiądz). Już po pierwszych odcinkach wiemy, że to tylko pozory i nic tu nie jest z góry wiadome.

"Stamtąd" to serial dla fanów "Zagubionych", którzy czują niedosyt po "The Last of Us"

"Stamtąd" eksploatuje na prawo i lewo sprawdzone motywy i chwyty serialowo-horrorowe, ale nie czujemy przy tym deja vu i zrzynki z innych tytułów. Serialowy świat jest przemyślany, przyzwoicie napisany (przynajmniej na początku, choć potworki pojawiają się nie tylko w warstwie wizualnej, lecz i dialogowej) i na swój sposób oryginalny.

Fabuła trzyma w napięciu i potrafi napędzić stracha (szczególnie gdy usłyszymy stukanie i nie do końca wiemy, czy to u sąsiada, czy dźwięk z głośnika, czy mamy przechlapane). Oby ten poziom się utrzymał, ale sądząc po komentarzach w sieci - dalej jest w miarę okej. Nie spodziewam się, że serial będzie arcydziełem, ale jako coś, co na chwilę oderwie nas od codzienności i wywołuje emocje, sprawdza się znakomicie.

Jeżeli czujemy niedosyt survival horroru po "The Last of Us", to "Stamtąd" zapełni tę lukę, a może i nawet okaże się dla nas ciekawsze niż niedawny hit HBO. Przez to, że serial nie był odpowiednio wypromowany, teraz jest co nadrabiać. Ma to jednak zaletę: nie trzeba będzie czekać tygodniami na kolejne odcinki (pozostały jeszcze dwa w tym sezonie). Gdyby nie to, że rano trzeba wstać, to zarwałbym nockę - dawno żaden serial mnie aż tak nie wciągnął.