Wściekły kibic wygarnął Zielińskiemu po meczu. "Trzy dni jechałem tutaj PKS-em!"
O tym, co we wtorek wieczorem wydarzyło się na stadionie w Kiszyniowie, będzie głośno na pewno jeszcze przez kilka dni. Co najmniej. Polacy, którzy do przerwy wygrywali z Mołdawią 2:0, na drugą połowę praktycznie nie wyszli z szatni i przegrali spotkanie eliminacyjne do mistrzostw Europy 2:3.
Dość powiedzieć, że Mołdawia przed tym meczem zajmowała dopiero 171. miejsce w rankingu FIFA. W Europie niżej klasyfikowane są tylko Malta, Liechtenstein, Gibraltar i San Marino. Dla porównania Polska zajmuje obecnie w tym rankingu 23. miejsce.
Zieliński starł się z kibicem na trybunach w Kiszyniowie. Padły mocne słowa
Kibice nad Wisłą wciąż zachodzą w głowę, co wydarzyło się w drugiej połowie, ale nerwowo było także tuż po blamażu Biało-Czerwonych. Po ostatnim gwizdku sędziego na niewielkim stadionie Zimbru w stolicy Mołdawii przez dłuższą chwilę pozostali jeszcze polscy kibice.
I właśnie wtedy doszło do spięcia Piotra Zielińskiego z jednym z naszych kibiców. W oczekiwaniu na pomeczowy wywiad z reporterem Polsatu Sport pomocnik Napoli stanął tuż pod trybuną, gdzie siedzieli fani Biało-Czerwonych. Całą sytuację opisuje m.in. serwis sport.pl.
– Podróżujemy za wami po całym świecie. Trzy dni jechałem tutaj PKS-em, zwróćcie mi k***a teraz za bilet. Nawet nie podeszliście do kibiców. Co wy odpier***acie! – krzyczał w kierunku Zielińskiego jeden z kibiców.
– No jak nie podeszliśmy, przecież byliśmy – odpowiedział mu reprezentant Polski, co jeszcze bardziej rozzłościło i tak już wściekłego kibica. – Co byliście, jak byliście?! Jeśli masz odwagę, stań teraz przed kamerą i przeproś. Wstyd, k***a – mówił mężczyzna.
Piotr Zieliński wziął winę na siebie
W strefie wywiadów Piotr Zieliński winę za wtorkową porażkę brał jednak na siebie. – Zawaliłem. To ja obudziłem zespół z Mołdawii. Biorę winę na siebie – mówił przed kamerą TVP Sport.
I dodał: – Nie można robić takich strat, to ja źle przyjąłem piłkę. Chciałem później ratować sytuację, ale się nie udało. Rywale czekali na ten moment i się doczekali. To od mojego banalnego błędu wszystko się zaczęło.
Przypomnijmy, że jako pierwszy kompromitację naszego zespołu skomentował Jan Bednarek. Słowa naszego obrońcy mogą zostać zapamiętane na długo. – Bierzemy to na siebie, musimy się podnieść, popełniliśmy proste błędy – powiedział na początek stoper angielskiego Southampton.
Po czym dodał: – Drugą połowę chcieliśmy zagrać na stojąco. Myśleliśmy, że ten mecz sam dogra się do końca, że zostało 45 minut i jedziemy na wakacje.