Żona Daukszewicza o kulisach afery z Jaconiem. "Dostajemy SMS-y od umiarkowanej prawicy"

Weronika Tomaszewska-Michalak
22 czerwca 2023, 13:09 • 1 minuta czytania
Nie milkną echa incydentu, do którego doszło w programie "Szkło kontaktowe" na antenie TVN24. Między Krzysztofem Daukszewiczem a Piotrem Jaconiem wciąż jest napięta atmosfera. Tymczasem żona satyryka ujawnia: "doszło do tego, że dostajemy SMS-y i wsparcie od dziennikarzy z umiarkowanej prawicy".
Żona Daukszewicza o kulisach afery z Jaconiem. Fot. TRICOLORS/EAST NEWS

Krzysztof Daukszewicz zapowiedział, że nie zamierza wracać do "Szkła kontaktowego" w TVN24. Przypomnijmy, że rozpętała się niemała afera po tym, jak satyryk zapytał na wizji Piotra Jaconia – ojca transpłciowej córki, "jakiej jest dzisiaj płci?".


Obydwaj panowie wydali w tej sprawie oświadczenia, z których wynika, że atmosfera nadal jest "gęsta".

"Moja rodzina (...) nie może się pozbierać po hejcie, na który nas skazał (Piotr Jacoń - przyp. red.). I mam także nieodparte wrażenie, że z ofiary zamienił się dość szybko w kata, i że ma to gdzieś. Jeśli tak ma przebiegać nauka tolerancji, to ja w czymś takim nie zamierzam uczestniczyć" – napisał Daukszewicz w swoim wpisie.

Żona Daukszewicza o kulisach sprawy z Jaconiem

Głos zabrała również żona satyryka. Ujawniła wówczas, że "płacze ze smutku" i boi się wyjść z domu. "Mógłby pan – jako wrażliwy człowiek, za którego pan się podaje – powiedzieć zwyczajnie – przykro mi. (...) Niech się pan zajmie atakowaniem prawdziwych wrogów. Silniejszych od siebie, a nie tych, których łatwo uderzyć" – oceniła. Tymczasem wyszło na jaw, że rodzina Daukszewicza zaczęła otrzymywać w ostatnich dniach wsparcie od przedstawicieli "umiarkowanej prawicy". Poinformowała o tym Violetta Ozminkowski-Daukszewicz w komentarzu.

"Pan Jacoń liczy na zrozumienie, a sam zrozumieć nie potrafi... Bardzo proszę przekazać panu Krzysztofowi, że cała intelektualnie dojrzała Polska jest z wami" – czytamy w reakcji jednego z internautów.

Na co żona Daukszewicza odpisała: "Dziękujemy bardzo – też nie oglądamy TVP Info – ale doszło do tego, że dostajemy SMS-y i wsparcie od dziennikarzy z umiarkowanej prawicy".

O co chodzi w aferze z Daukszewiczem i Jaconiem?

Przypomnijmy, że wszystko zaczęło się od sytuacji w jednym z majowych wydań "Szkła kontaktowego" na antenie TVN24. Gospodarzem był wówczas Tomasz Sianecki, a gościem Krzysztof Daukszewicz. Panowie wyśmiewali wypowiedzi polityków PiS o osobach transpłciowych. Chodziło dokładnie o nagrania, na których minister Michał Wójcik oraz Jarosław Kaczyński oznajmiają, że "czują się kobietami". Po wszystkim połączono się z dziennikarzem Piotrem Jaconiem. Kiedy pojawił się na antenie, Daukszewicz ciągnął temat dalej i zapytał "A jakiej płci on dzisiaj jest?". Wyszło co najmniej niezręcznie, ponieważ dziennikarz jest ojcem transpłciowej córki Wiktorii. Satyryk starał się prostować sprawę, mówiąc, że "palnął głupotę" i przepraszając Jaconia. Ten jednak nie przyjął przeprosin. Zaznaczył, że problem jednak jest szerszy niż ta pojedyncza wpadka.

Nie był to jednak koniec. Daukszewicz miesiąc po tym incydencie wydał oświadczenie, w którym przekazał, że nie zamierza wracać do "Szkła kontaktowego". Wspomniał, że na niego i jego rodzinę wylała się fala hejtu. Ponadto zwrócił się do dziennikarza, stwierdzając, że "z ofiary zamienił się w kata". Solidarnie razem z satyrykiem ze "Szkła" odeszli Robert Górski i Artur Andrus. Jacoń nie przeszedł wobec tego obojętnie. W nowym wpisie przyznał, że "po powrocie z urlopu dowiedział się, że zniszczył rodzinę Daukszewiczów" i ujawnił treść wiadomość od satyryka.