Morawiecki pojechał na granicę z Białorusią. Znalazł sposób, by dopiec opozycji
Premier Morawiecki na granicy z Białorusią
Przypomnijmy, że zaporę na granicy z Białorusią, która mierzy ponad 5 metrów wysokości i ma długość około 180 kilometrów, wybudowano, by zapobiegać przybywaniu migrantów do Polski. Wcześniej rząd podjął decyzję o postawieniu wzdłuż granicy ogrodzenia z drutu kolczastego, co budziło sprzeciw wśród polityków opozycji i części wyborców.
– Wtedy (red. w roku 2021) pan Tusk powiedział, że ta zapora nie powstanie przez trzy lata. Inni przedstawiciele PO mówili, że nigdy nie zrobimy tej zapory. Posłowie Platformy Obywatelskiej biegali tutaj z reklamówkami, tworząc tak naprawdę farsę i ośmieszając polski mundur – powiedział Mateusz Morawiecki, który w niedzielę odwiedził 18. Białostocki Pułk Rozpoznawczy.
Szef rządu w swojej wypowiedzi nawiązał do ostatniego "buntu" Jewgienija Prigożyna przeciwko władzom Rosji. – Wczorajsze, przedwczorajsze wydarzenia w Rosji pokazują, że wszystko, co tam się dzieje, charakteryzuje się wysokim stopniem nieobliczalności – stwierdził.
– Jednak niezależnie od tego, jaka jest dwuznaczność tamtych wydarzeń w Rosji, wiemy doskonale, że Rosja to kraj agresywny. Kraj barbarzyński, mordujący ludzi, mordujący kobiety, dzieci, napadający na pokojowo nastawione kraje – zauważył premier.
Podczas wystąpienia Morawiecki zaznaczył, że Polska stała się bezpieczniejsza, i dodał, iż w sobotę prowadził konsultacje w sprawie niepokojów w państwie Władimira Putina. – My stoimy murem za polskim mundurem – mówił. Później podziękował osobiście polskim służbom granicznym, a także przeprosił je za zachowanie partii opozycyjnej i popierających jej celebrytów.
– Jeśli dobro Polski, leży komuś na sercu, to od tej nienawiści, kłamstwa i chamstwa, które leje się wiadrami z wieców Platformy Obywatelskiej, trzeba odejść. Polska naprawdę jest tego warta – oznajmił.
Marsz na Moskwę zatrzymał się
Jak pisaliśmy wcześniej, w nocy z piątku na sobotę czasu polskiego szef Grupy Wagnera Jewgienij Prigożyn zapowiedział odwet za ostrzelanie przez rosyjskie wojska jednego z jego oddziałów. Agencja Reutera przekazała wieczorem, że marsz wagnerowców na Moskwę zatrzymał się po kilkunastu godzinach.
Grupa Wagnera miała być w odległości zaledwie 200 km od stolicy Rosji. Jej szef przekazał, że "teraz nastąpił moment, w którym może dojść do przelewu krwi", dlatego też "zdając sobie sprawę z odpowiedzialności" grupa zaczyna odwrót. – Idziemy z powrotem, do obozów polowych – mówił.