Dostałeś mandat za granicą? Lepiej zapłać, bo mogą cię czekać przykre konsekwencje
Mandaty w Polsce zwykle traktujemy poważnie. Możemy zostać złapani na "suszarkę", wideorejestrator w radiowozie, albo fotoradar czy odcinkowy pomiar prędkości. Zatrzymani na gorącym uczynku przez policję dostaniemy kwitek od mundurowych i nie ma wyjścia – trzeba płacić. "Fotka" z urządzenia przy drodze to też nie tylko pamiątka, ale po prostu kara, którą trzeba uregulować.
A jak jest za granicą? Tu niektórym kierowcom może włączyć się myślenie, że w obcym kraju ewentualny mandat da się po prostu... zignorować.
Mandat za granicą a punkty karne
To na początek może dobra informacja. Mandat, który "zdobędziemy" za granicą może wiązać się z karą finansową, ale nie z punktami karnymi. Żadne dodatkowe punkty nie wpłyną na konto kierowcy za złamanie przepisów poza granicami Polski.
Co ważne w kwestii kar pieniężnych – w niektórych państwach trzeba je uregulować od razu. Dlatego warto mieć przy sobie gotówkę, by nie doprowadzić do sytuacji, że policja z danego kraju zatrzyma samochód do czasu uregulowania mandatu. Zagraniczne służby nie mogą za to zatrzymać polskiego prawa jazdy.
Mandat z fotoradaru za granicą
Co w sytuacji, jeśli w skrzynce znajdziemy list z zagranicy, a w nim mandat? To może zdarzyć się każdemu, bo przecież nawet jeśli jeździmy przepisowo, czasami wystarczy zwykłe gapiostwo, by naciąć się na "pułapkę". A przekroczenie prędkości to jedno z najczęstszych przewinień, do jakich dochodzi w Polsce i za granicą.
Kiedy już dostaniecie taką przesyłkę, koniecznie najpierw zweryfikujcie jej zawartość. Jeśli popełnione wykroczenie rzeczywiście miało miejsce, wszystko odbywa się na zasadach obowiązujących w kraju, w którym doszło do przewinienia.
W skrócie: jeśli to wy jesteście sprawcą wykroczenia, po prostu trzeba zapłacić. Należy to zrobić w wyznaczonym terminie, a w tytule przelewu poprawnie oznaczyć numer mandatu. W ten sposób wpłata zostanie poprawnie zweryfikowana, a problem rozwiązany.
Mandat za granicą – jak uniknąć płacenia?
To pytanie jak ostatnia deska ratunku po przewinieniu, ale odpowiedź jest jedna – lepiej nie unikać płacenia mandatu wystawionego za granicą. On nie "zniknie", a sprawa ostatecznie może trafić do polskiego sądu, gdzie zagraniczne służby przekażą wszystkie dokumenty.
Wszystko może skończyć się nakazem zapłaty kwoty ujętej w mandacie, a do tego dojdą wtedy opłaty sądowe. Mówiąc wprost: sprawa staje się poważniejsza i bardziej dotkliwa dla portfela. Po przegranej w sądzie do akcji wkroczy komornik, który będzie miał prawo wyegzekwować odpowiednią kwotę z majątku sprawcy.
Warto pamiętać, że mandat z zagranicy jest tak samo wiążący, jak ten wypisany przez polskie służby. To, jak bardzo będzie surowy, zależy od kraju, w którym doszło do złamania przepisów.
Wiadomo jednak, że przepisy w Austrii, Niemczech czy Francji są bardziej restrykcyjne przynajmniej w kwestii dopuszczalnych prędkości. Zbyt szybka jazda nawet o kilkanaście kilometrów na godzinę może skończyć się mandatem w wysokości kilkuset złotych.