Piróg o początkach kariery w TVN. "Radzono, abym ukrywał swoją orientację"
Michał Piróg od jakiegoś czasu otwarcie mówi o tym, że jest gejem. W 2017 roku dokonał coming outu na łamach gazety "Super Express". Dziś świadomie wspiera społeczność LGBTQ+ i zachęca do wychodzenia z cienia.
"Radzono mi, abym ukrywał swoją orientację"
Tancerz w najnowszym wywiadzie dla "Wysokich obcasów" wyznał, że "dorastał w przeświadczeniu, że powinien związać się z osobą przeciwnej płci i mieć dzieci". Gdy uświadomił sobie, że jest gejem, nie znał nikogo, kto mówiłby o tym otwarcie.
– W liceum moje preferencje stały się jasne dla otoczenia i było to uciążliwe – musiałem czasem chodzić naokoło, żeby nie spotykać się z tymi, którzy, delikatnie mówiąc, nie byli do mnie przyjaźnie nastawieni – wspomniał.
Okazuje się, że lata później, gdy dostał pracę w TVN, także spotkał się z zaskakującymi "złotymi radami" od otaczających go osób. – Problem pojawił się, gdy zacząłem pracować w telewizji – byłem jurorem w programie TVN "You Can Dance". Radzono mi, bym ukrywał swoją orientację, bo kiedy ona wyjdzie na jaw, ucierpi moja kariera – ujawnił.
– W tamtym czasie pomieszkiwałem w USA, miałem tam partnera. Pomyślałem, że jeśli mam zrezygnować z wolności po to, by występować w telewizji, to chromolę to. Zdecydowałem, że dalej będę żył otwarcie – zaznaczył Michał Piróg.
– Nie zostałem spalony na stosie przez społeczeństwo, choć straciłem jakieś kontrakty reklamowe. Miały też miejsce różne dziwne sytuacje związane z pracą na wizji, na przykład podejrzanie na mnie patrzono, kiedy w programie pozytywnie oceniałem mężczyzn. Protestowałem, bo wydawało mi się to absurdalne. Czy kiedy mój heteroseksualny kolega chwali kobiety, to też należy doszukiwać się w tym jakiegoś podtekstu? – przyznał.
Michał Piróg nadmienił, że wciąż słyszy czasami, żeby "nie afiszował się ze swoją homoseksualnością". W takich przypadkach prosi osoby heteroseksualne o to samo, one jednak tłumaczą się, że "tego nie robią". Jego zdaniem jest nieco inaczej.
W dalszej części rozmowy odniósł się także do osób, które nie chcą mówić otwarcie o tym, że są gejami lub lesbijkami.
– Wstyd i obłuda to najpoważniejsze polskie wirusy. Zmiana zaszłaby, gdybyśmy wreszcie przestali się samooszukiwać, żyli w otwartości względem tego, kim jesteśmy. To może pomóc tym, którzy nadal się boją. Dlatego denerwują mnie osoby homoseksualne żyjące w ukryciu – mam wrażenie, że myślą tylko o sobie – ocenił.
– Jest nas wielu – jesteśmy policjantami, strażakami, lekarzami, ludźmi wielu zawodów. Ze strachu wiedziemy podwójne życie i to jest straszne. Uważam, że powinniśmy wziąć to na klatę i mówić, jak jest. Sami jesteśmy zmianą – podsumował.