Alarm dla PiS przed wyborami. Polacy ostro zrecenzowali Dudę i Morawieckiego

Katarzyna Florencka
14 lipca 2023, 08:40 • 1 minuta czytania
Większość Polaków źle ocenia działalność zarówno prezydenta Andrzeja Dudy, jak i premiera Mateusza Morawieckiego – wynika z nowego sondażu IBRIS dla "Rzeczpospolitej". Wysyła to bardzo zły sygnał dla całego obozu rządzącego tuż przed jesiennymi wyborami.
Większość Polaków źle ocenia działalność Andrzeja Dudy i Mateusza Morawieckiego Fot. Wojciech Strozyk/REPORTER

Nowy sondaż. Złe wieści dla Dudy i Morawieckiego

59,5 proc. respondentów źle ocenia działalność prezydenta Andrzeja Dudy – wynika z nowego sondażu IBRIS przeprowadzonego na zlecenie "Rzeczpospolitej". W tej grupie odpowiedź "zdecydowanie źle" wybrało 45,5 proc. badanych, zaś "raczej źle" – 14 proc. Pozytywnie Dudę ocenia 39,7 proc. badanych.


Jeszcze gorzej przedstawiają się notowania premiera Mateusza Morawieckiego. W jego przypadku do negatywnej oceny przyznało się łącznie aż 64,2 proc. osób biorących udział w sondażu – w tym 57,5 proc. wskazało opcję "zdecydowanie źle", a 6,5 proc. – "raczej źle". Dobrze ocenia szefa rządu Prawa i Sprawiedliwości tylko 34 proc. badanych.

– Jeszcze w 2021 roku, czyli już po werdykcie TK w sprawie aborcji i wybuchu pandemii, pozycja obu polityków była znacznie lepsza. Ale skutki inflacji i nieudany Polski Ład stopniowo doprowadziły do spadku notowań – zauważa w "Rz" szef IBRIS Marcin Duma.

– Nie pomogły też im na dłużej sondażowe zwyżki po wybuchu wojny w Ukrainie. To przed wyborami zła wiadomość dla obozu władzy. Mimo że po stronie zwolenników PIS poparcie dla Dudy i Morawieckiego jest prawie stuprocentowe, reszta wyborców nie słucha władzy – dodaje.

PiS ma problem z kampanią wyborczą

Słowa szefa IBRIS potwierdzają tendencję, o której wielokrotnie pisaliśmy już w naTemat: Prawo i Sprawiedliwość ma duży problem, gdyż kolejne inicjatywy, które mają "pociągnąć" obóz władzy do zdecydowanego zwycięstwa w wyborach, okazują się niewypałami.

Tak było z waloryzacją 500 plus. Jarosław Kaczyński z pompą ogłosił plany programu 800 plus, po czym szybko przeszedł do defensywy – lider PO Donald Tusk zaczął domagać się, aby wyższe świadczenie wprowadzono od razu, a nie dopiero w przyszłym roku.

Była też komisja lex Tusk do spraw tzw. badania wpływów rosyjskich. Miała ona rozbroić lidera opozycji przez ukazanie go jako niegodnego startu w wyborach. Tymczasem już w połowie czerwca, podczas prac nad prezydenckim projektem ustawy, posłowie PiS zgłosili poprawki, w myśl których komisja "nie będzie mogła stwierdzać, że wybrana osoba, oskarżana o uleganie rosyjskim wpływom, nie daje rękojmi należytego działania w interesie publicznym".

– Tu nie ma przypadków. Te wszystkie fakty są ze sobą powiązane. Platforma przestała odstawiać nogę, jak działo się to w 2019 roku. Dlaczego? Przyjechał Tusk, a on ma spore doświadczenie. Reaktywność Koalicji Obywatelskiej zaczyna wzrastać. PiS dostał dwa strzały na korpus i jeden w szczękękomentował przed kilkoma dniami doktor Mirosław Oczkoś w rozmowie z naTemat.

Na to, że PiS nie jest do końca zadowolone z tego, jak idzie kampania, wskazywać mogą również słowa Jarosława Kaczyńskiego z poniedziałku. Tuż po przegłosowaniu 800 plus w Sejmie, obiecał... kolejną podwyżkę świadczenia – Inflacja zmniejszyła siłę nabywczą 500 plus i my to podnosimy z pewną nadwyżką od 1 stycznia 2024 roku. Ta podwyżka była konieczna – stwierdził prezes PiS w wywiadzie dla "Super Expressu".

W przyszłości ta suma zapewne znowu będzie podwyższona. Uważamy, że program 500 plus to był wielki krok, który zmienił na lepsze sytuację w wielu rodzinach i jednocześnie wpisuje się w dużą szerszą politykę społeczno-gospodarczą, bo ma wpływ na wzrost gospodarczy i rozwój naszego kraju. I my w następnych latach będziemy szli właśnie w tym kierunku – zapowiedział.