Chaos na Krymie. Biura podróży błagają, żeby turyści nie odwoływali wyjazdów
Eksplozja Mostu Krymskiego. Rosjanie masowo odwołują wakacje
– Mamy odwołania turnusów zarówno na końcówkę lipca, jak i sierpień. Tłumaczymy turystom, że rezygnacja może oznacza zapłacenie kary. Próbujemy przekonać turystów, by nie podejmowali decyzji na podstawie emocji. Spodziewamy się, że w najbliższych dniach sytuacja się unormuje – powiedziała Elena Bażenowa z biura Laspi Crimean, na którą powołuje się Rosyjski Związek Przemysłu Turystycznego.
Jak podało RMF FM, nawet widmo dodatkowej opłaty nie zniechęca Rosjan do zmiany decyzji i opuszczenia okupowanego od 2014 regionu należącego do Ukrainy.
W wyniku eksplozji na Moście Krymskim oraz wybuchów w pobliskim magazynie amunicji na półwyspie wybuchła panika. Przypomnijmy, że mamy środek wakacji, a region jest atrakcyjny dla turystów z Rosji między innymi z powodu dostępu do morza.
Zniszczenie kluczowego obiektu wywołało nie tylko reperkusje militarne, ale przede wszystkim panikę wśród wczasowiczów. – W ataku na Rosję użyto bezzałogowych statków nawodnych – powiedział Władimir Putin cytowany przez portal bbc.com.
Co się dzieje na Krymie? Rosjanie w panice wracają do kraju
Turyści jak jeden mąż natychmiast rzucili się do samochodów, by opuścić Krym i wrócić do kraju. Od początku tygodnia półwysep się wyludnia. "Rosyjskie media donoszą, że jest to linia do przeprawy promowej z tymczasowo okupowanego Krymu do Rosji" – napisał przedstawiciel administracji Wołodymyra Zełenskiego, Anton Geraszczenko.
Problem polega jednak na tym, że Most Krymski to jedyna droga wjazdu do Rosji bez przejeżdżania po terenach okupowanych, gdzie kwestie bezpieczeństwa są równie niepewne. Z tego powodu przerażeni ludzie ruszają nie na północ, a na wschód, pomimo uszkodzonej infrastruktury.
Władze obwodu zamknęły jednak obiekt w poniedziałek, uniemożliwiając przejazd. Okupanci są zmuszeni do podróży przez Mariupol i Chersoń. Jak donosi rosyjska prasa, korki ciągną się tam przez całe miasta. W obwodzie chersońskim wyliczono, że korek ma 5 km długości.
Dopiero we wtorek w nocy częściowo umożliwiono tam ruch. Cały czas odnotowuje się tam zatory. Ba, nawet instytucje podległe kremlowi nie są w stanie ukryć faktu paniki na Krymie.