Jakimowicz nie może przeżyć zwolnienia z TVP? "Za Kurskiego byłoby to niemożliwe!"

Joanna Stawczyk
20 lipca 2023, 20:25 • 1 minuta czytania
Od chwili, kiedy stało się jasne, że Jarosław Jakimowicz nie będzie już częścią ekipy Woronicza, były prezenter uruchomił ofensywę przeciwko TVP. Jego krytyczne uwagi zintensyfikowały się po ujawnieniu powodów zwolnienia. Teraz znowu używa Instagrama do publikowania swoich wywodów, w których tym razem nie brakuje ostrych słów skierowanych pod adresem wiceszefa TAI, Samuela Pereiry.
Jakimowicz atakuje TVP po zwolnieniu. "Za Kurskiego byłoby to niemożliwe!" Fot. Instagram.com / @jaroslaw.jakimowicz69

Jakimowicz atakuje TVP po zwolnieniu. "Za Kurskiego byłoby to niemożliwe!"

W połowie lipca okazało się, że Jarosław Jakimowicz musi ostatecznie rozstać się z pracą i pieniędzmi z TVP. Jako "publicysta" w programach stacji, przez lata zarabiał bardzo dobrze, ale zdaje się, że zarządzający telewizją publiczną nie zamierzają dłużej pobłażać jego zachowaniu, które wielokrotnie miało być niekulturalne i niestosowne.


Przypomnijmy, że szefostwo ujawniło kulisy jego odsunięcia. "W związku z licznymi przykładami pana nieprzyzwoitych zachowań, zwłaszcza wobec współpracujących z TVP Info kobiet, podjąłem decyzję o natychmiastowym zakończeniu współpracy z panem. Pana postawa odbiega od obowiązujących w Spółce standardów oraz ogólnie przyjętych norm społecznych" – tłumaczył szef TAI, Michał Adamczyk. Z informacji, które uzyskał Pudelek, jasno wynika, że skargi na jego zachowanie spływały do poprzedniego szefa TAI Jarosława Olechowskiego już wcześniej. Potem wiceszef TAI, Samuel Pereira na łamach "Faktu" potwierdził wersję serwisu plotkarskiego, wyjawiając, że ma za sobą godzinną dyskusję z Jakimowiczem.

Zdradził, że odtwórca roli Cichego w "Młodych wilkach" miał zadeklarować, że zmieni swoje zachowanie, ale finalnie jego słowa miały nie mieć odzwierciedlenia w rzeczywistości. Teraz sam zainteresowany postanowił zamieścić na Instagramie (na nowym profilu, poprzedni został zablokowany - red.) wpis, w którym nie zostawił suchej nitki na TVP i Samuelu Pereirze.

"W TVP wdrożono procedurę antymobbingową wiele lat temu. Dyrektor to nie jest osoba, która jest adresatem tego typu zgłoszeń. Jest procedura zgłoszenia, może być anonimowa bądź imienna i analizuje ją komisja działu HR. Nie mieszajcie w to byłych dyrektorów, bo to żenujące, bolszewickie metody. Przez cztery lata pracy w TAI nie było żadnego oficjalnego zgłoszenia, rozmowy ze mną. Czyli co? Sprawa dęta i manipulacja mającą przykryć prawdziwe powody odcinania mnie w TVP" – napsiał.

Były gwiazdor TVP podzielił się swoją teorią, według której jego zwolnienie ma być związane z krytykowaniem społeczności LGBTQ. "Otwórzcie oczy. Zobaczcie, jak znikają na antenie prowadzący, którzy byli wyraziści w poglądach i promowaniu wartości chrześcijańskich. Jak to wiele osób komentuje: za Kurskiego byłoby to niemożliwe!" – oznajmił Jakimowicz.

Potem odniósł się do relacji Pereiry. "(…) pisał do mnie SMS-y jak nastolatek. Tak przyzwoity człowiek, dyrektor komunikuje ważne sprawy dotyczące np. obniżki zarobków? Żenada. Wielokrotnie prosiłem o spotkanie. Bezskutecznie. Przypadkowe spotkanie w barze w okresie świątecznym, kiedy było pusto na korytarzach, rzeczywiście trwało z 40 min" – tłumaczył.

Jakimowicz wspomniał, że Pereira podczas rozmowy określił współprowadzącą "W kontrze" Agnieszkę Siewiereniuk Macierowską mianem "babci" i kwestionował sens jej zatrudnienia w TVP Info. "Padły jeszcze inne określenia, ale nie będę tak samo wredny i podły" – dodał Jakimowicz.

Były gospodarz programów TVP skierował również atak na Pereirę, przywołując wydarzenia z jego prywatnego życia.

Oświadczenie Jakimowicz ws. końca współpracy z TVP

Kilka dni temu Jakimowicz wysłał Pomponikowi oświadczenie, w którym oznajmił, że "całkowicie rezygnuje z pracy w TVP Info". "W związku z sytuacją, z którą od 2 miesięcy muszę się mierzyć - ja i moja rodzina - dziękuję za 4 lata współpracy w programie 'Jedziemy' jako komentator. Nie muszę chyba nikogo przekonywać o swoim zaangażowaniu, lojalności i dobrej pracy, którą wykonywałem dla programu 'Jedziemy' angażując się w pracę całym sercem. Moją domeną była zawsze szczerość. Nigdy nikt nie przekonywał mnie do jakichkolwiek wypowiedzi, one zawsze płynęły z mojego serca, przekonań i chęci walki o wartości chrześcijańskie" – stwierdził były już pracownik TVP.

W dalszej części wspomniał o hejcie i uderzył w byłych już pracodawców."Od 4 lat, czyli od daty mojego przyjścia do Telewizyjnej Agencji Informacyjnej środowisko show-biznesu oraz środowisko artystyczne wykazały się ogromnym ostracyzmem w stosunku do mnie, przez co straciłem pracę w telewizji, kinie i teatrze. Poprzednia Dyrekcja T.A.I doskonale zdawała sobie z tego sprawę i wspierała mnie oraz moją rodzinę w tej sytuacji, za co będę jej dziękował zawsze" – dodał.

Przedstawił też swoje teorie na temat "nowej polityki" TVP i uderzył w społeczność LGBTQ+. "Mam wrażenie, że od kilku miesięcy, a dokładniej od występu na koncercie Sylwestrowym zespołu Black Eyed Peas w tęczowym opaskach zmieniła się polityka Telewizji Polskiej. Nie sposób nie zauważyć, że na antenie poza nią promuje się osoby o odmiennej orientacji. 2 miesiące temu obniżono mi 4-krotnie wynagrodzenie w Waszym programie 'Jedziemy'. Zmniejszono je 2-krotnie w stosunku do warunków, na jakich zostałem zatrudniony w Telewizyjnej Agencji Informacyjnej" – pożalił się.

Puentując swoją wypowiedź, przytoczył nawet słowa arcybiskupa Marka Jędraszewskiego: "Okazuje się, że nikt nie jest w stanie wykazać się podobną lojalnością w stosunku do mnie i postawić się jak to powiedział Abp Marek Jędraszewski 'tęczowej zarazie'. Dlatego nie widzę możliwości dalszej współpracy w programie 'Jedziemy' i jednocześnie dziękuję".

Jakimowicz nie wejdzie już do żadnego budynku TVP

Ostatnio zaś autor "Dziewczyn z Dubaju" uzyskał informacje na temat kontrowersyjnego prezentera i dyrektyw, które zostały wydane. Jak przekazał jeden z pracowników stacji, jego przepustka do budynku na Woronicza została już zablokowana.

"Zablokowaliśmy kartę wejściową Jarosława Jakimowicza do wszystkich budynków telewizji w całym kraju. Do wszystkich stanowisk, na których pracują ochroniarze, została przekazana informacja, by pod żadnym pozorem nie wpuszczali Jarosława Jakimowicza na teren stacji, gdyby sugerował, że zapomniał karty wejściowej" – to słowa pracownika TVP, którego zacytował Piotr Krysiak.